O uczeniu się alfabetu

Obecnie ukazało się nowe czasopismo dla dzieci Klub Jeżyka. W sam raz dla mojej znajomej z przedszkola. Tak się śmieję, że, zanim trafi w jej ręce, sama muszę przejrzeć i pouczyć się literek. Jednak zaraz potem przychodzi inna myśl – przecież faktycznie stawiane przeze mnie odręcznie litery różnią się znacznie od tych, których uczyłam się w zerówce. Nie są już takie jak w elementarzu. I niby nie są TAKIE SAME, ale są TE SAME (własnego alfabetu nie wymyśliłam ;-)). Czy to problem? A może właśnie zaleta?

Kiedy byłam mała, nauczono mnie, jak się modlić. Na początku były to modlitwy katechizmowe: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Aniele Boży…

Teraz moja modlitwa wygląda nieco inaczej, częściej jest to zwrócenie się do Boga własnymi słowami lub wykorzystanie znanych mi pieśni czy tekstów Pisma Świętego. Modlitwa nie jest więc już na pewno TAKA SAMA. Ale i wiara nie jest już przecież taka sama, bo i ona w ciągu życia się kształtuje. Zresztą, już i ja nie jestem tą samą osobą, co kilka czy kilkanaście lat temu. Modlitwa jest jednak w pewnym sensie TA SAMA, jak dawniej ma na celu (co mniej lub bardziej jestem w stanie sobie uświadomić) spotkanie z Bogiem, oddanie się Mu.

Oczywiście, modlitwa jest przeżywana nieco inaczej, jednakże sama jej istota pozostaje niezmieniona. Czasami sobie zarzucam, że moja modlitwa nie jest już taka jak kiedyś. Ale czy musi być? Czy powinna być? Chyba nie, bo ona, wraz z wiarą, przechodzi swego rodzaju ewolucję, dojrzewa. Dlatego się zmienia. To dobrze, że się zmienia.

Oby nigdy nie zabrakło w naszym życiu szczerej, prawdziwej modlitwy!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Formacja Sumienia, Modlitwa i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz