Jakiś rok temu pojechałam do babci, która mieszka w miejscowości oddalonej o 40 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania. Na stole u babci leżała ulotka zachęcająca do skorzystania z oferty kursu językowego. Jak się okazało, kurs ten odbywał się w moim mieście i to w salce wynajmowanej w mojej szkole, czyli 15 minut drogi ode mnie. Zaczęłam chodzić na kurs. Prawdopodobnie, gdybym nie odwiedziła wtedy babci, nie wiedziałabym nawet, że takowy kurs istnieje.
Czasem zdarza się tak, że swojego życia zwyczajnie nie rozumiem. Nie mam pojęcia, do czego ma mnie prowadzić obecna sytuacja, nie potrafię odczytywać znaków od Boga ani wyciągać logicznych wniosków. Mam też poważniejszy problem: nie potrafię czekać. Nie potrafię cierpliwie żyć dalej, rozglądając się jednocześnie i będąc czujną i otwartą na Boże działanie. Często tak bywa, że nie jest możliwe natychmiastowe ogarnięcie jakiejś sytuacji i wysnucie wniosków na przyszłość. Czasem trzeba poczekać, nawet odejść trochę od danej sprawy, by zobaczyć więcej.
Odejść nie znaczy zostawić i zapomnieć! Znaczy raczej: iść naprzód z otwartym sercem. Otwartym na Boże natchnienia i na to, co On mi pokazuje. Niektóre rzeczy najlepiej zrozumieć można właśnie w drodze. Gdy Uczniowie w drodze do Emaus spotkali zmartwychwstałego Chrystusa, wyjaśniał im On Pisma w drodze. Nie powiedział: to teraz się zatrzymamy, usiądziemy i opowiem wam, o co w tym wszystkim chodzi. Wszak On sam jest Drogą i do wzruszenia w drogę zaprasza.
Chryste, strzeż mnie od duchowej stagnacji oraz chęci dostania wszystkiego TERAZ.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Marto, pytałaś mnie wczoraj, odnośnie tego wpisu: https://pretremarc.wordpress.com/2015/08/06/transfiguration/
Powyższa notka jest znakomitym rozwinięciem mojej do Ciebie odpowiedzi.