Do niedawna praktycznie w ogóle nie zwracałam uwagi na znaki drogowe – jako pieszej było mi to mało potrzebne. Dostrzegałam na ogół znak przejścia dla pieszych, może jeszcze ścieżki rowerowej, no i sygnalizację świetlną. Ostatnio zaczęłam jednak kurs na prawo jazdy i jakoś więcej tych znaków po drodze zauważam. Nawet na swojej ulicy widzę takie, których wcześniej nie rejestrowałam.
Do czego zmierzam? W życiu duchowym nieraz też tak bywa, że wydaje mi się, że nie ma żadnych znaków, wskazówek. Jednak to nie jest tak, że ich nie ma, co raczej, że ja zwyczajnie ich nie widzę. Bo chciałabym najlepiej, żeby Bóg wysłał do mnie Swego Anioła i żeby powiedział, co mam robić (chociaż, gdyby tak się stało, pewnie pomyślałabym, że coś sobie uroiłam, a i tak bym za natchnieniem nie poszła).
Tymczasem On przychodzi na różne sposoby. Czasami mówi przez drugiego człowieka, czasami przez natchnienia serca. Czasami (tylko się nie śmiejcie ze mnie) mam wrażenie, że nawet przez seriale i reklamy telewizyjne. Dużo daje uświadomienie sobie tego, że On wciąż przychodzi i wciąż na nowo objawia mi Swoją Wolę, wskazuje drogę. To pozwala na otwarcie się na Jego działanie, dostrzeganie Go i ostatecznie pójście za Nim Drogą wiecznej Prawdy i pełnego Życia.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.