O mojej (nie)wierze

Pamiętam początek mojej znajomości z księdzem Markiem Radomskim. Pisałam do niego o różnych swoich wątpliwościach i trudnościach w wierze. W odpowiedzi na któregoś z mejli zadał mi pytanie, czy ja chcę wierzyć czy mówić o  wątpliwościach w wierze. Wróciło to do mnie, gdy zadawałam sobie ostatnio pytanie o to, jak przeżywać swoją niewiarę.

Często pyta się o przeżywanie wiary – o nabożeństwa, praktyki religijne, czytanie Pisma Świętego, itp. Ja dla odmiany zainteresowałam się przeżywaniem niewiary, co zrobić w chwilach wątpliwości i swoistego buntu. To jest oczywiście ważne, żeby próbować, np. przez rozmowę z duchownymi lub wykształconymi w tym kierunku osobami wyjaśniać pewne rzeczy. W tym momencie pragnę jednakże skupić się na czymś trochę innym. Mianowicie na tym, co podsunął mi jakiś rok temu x Marek: czy chcę mówić o trudnościach czy wierzyć.

Bo już samo pragnienie wiary jest jej zaczątkiem. Samo pragnienie modlitwy może być jej początkiem. Skoro pragnę, skoro szukam Boga, to znaczy, że jest On dla mnie Kimś ważnym. To znaczy, że mam w sobie to, co jest potrzebne do tego, by wchodzić z Nim w relację. Skoro zatem tak jest, wszystkie trudności stają się drugorzędne (co nie znaczy, że w ogóle nieważne). I choć wydaje mi się czasem, jak było np. w niedzielę, że nie potrafię wierzyć, jeżeli stanowi to dla mnie problem, to chyba świadczy poniekąd o tym, iż ja naprawdę pragnę wierzyć i Bóg jest Tym, którego obecności pragnę.


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Dzieje, Formacja Sumienia, Szkoła duchowych twardzieli, Variae, Życie Duchowe i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do O mojej (nie)wierze

  1. agnieszka pisze:

    A może nie przeżywasz „niewiary” tylko doświadczasz silnych pokus czy nawet dręczen duchowych ?
    To istotna różnica. Skoro Bóg dał wszystko z samej tylko Jego łaski i wykorzystujesz to by Go szukać… To komu będzie zależało żebyś odczuwała swoje niedoskonałości bardziej i je analizowała niż wzrastała w Jego miłości?
    Może trzeba sobie powtarzać za Apostolem że to w słabości moc się doskonali że z tego trzeba się nam chlubic i że to Bóg dał ten oścień byśmy pychę trzymali z dala od siebie?

    Dziękuję za wpis.
    Z Panem Bogiem <
    Niech błogosławi

Zostaw komentarz