O towarzyszeniu w modlitwie

Zdarza się, że przychodzę do kościoła, żeby się w spokoju pomodlić, a tu ktoś półgłosem (ale takim, że go słychać w całym kościele) odmawia np. różaniec. Często wtedy mój spokój serca trafia szlag, a modlitwa przemienia się w rozglądanie i nasłuchiwanie, kiedy tamten dewota (bo już w myślach tak zdążyłam go ochrzcić) wyjdzie z kościoła. Do tego dochodzi niekiedy zachwyt własną doskonałością, bo przecież ja o bliźnich myślę i w świątyni tak głośno prywatnych modlitw nie odmawiam.

Uważam, że jest inne nieco wyjście z takiej sytuacji. Można mianowicie spróbować niejako towarzyszyć takiej osobie w modlitwie. Byłam kiedyś w ciągu dnia w kościele katedralnym w swoim mieście. W środkowej nawie na posadzce klęczał chłopak i modlił się na głos. Ja początkowo próbowałam modlić się we własnym zakresie, trudno mi jednak było się skupić. Coś mnie tknęło, żeby uklęknąć za nim. Zaczęłam się szeptem modlić tą samą modlitwą, co on. Konkretnie był to różaniec. Przed każdym dzieciątkiem chłopak wymieniał intencje, których, chcąc, nie chcąc, słuchałam. Bardzo mnie to zainspirowało. Jego modlitwa wydawała się taka prosta i szczera. Zachwycające było też to, że umiał dziękować za codzienne rzeczy, które tak łatwo przeoczyć. Chociaż działo się to rok temu, wciąż pamiętam, że jedną z jego intencji było dziękczynienie za to, że jego koledze już nie boli ząb. Wydaje mi się, iż ta ,,wspólna” (chłopak nie wiedział wcale, że się z nim modlę) modlitwa przyniosła owoce. I bardzo możliwe, że większe niż wtedy, gdy sama zwracam się do Boga.

Oczywiście, osobista modlitwa, która jest też rodzajem intymnej więzi ze Zbawicielem, stanowi niesamowicie ważny element życia. Może warto jednakże niekiedy wyjść z przyjętych schematów?


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Modlitwa i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do O towarzyszeniu w modlitwie

  1. agnieszka pisze:

    Bardzo dziękuje. Teraz będąc w takiej sytuacji napewno inaczej zacznę ją postrzegać.
    Inspirujące duchowe ćwiczenie.

Zostaw komentarz