O moim najbliższym Bogu

Nie trzeba wcale mistycznych doświadczeń, wielkich wzruszeń czy spektakularnego cudu, aby móc mówić o Bogu. Myślę, że czasami takie duchowe luksusy wręcz to utrudniają.

Dlaczego? W takich momentach istnieje ogromne ryzyko pogoni za sensacją, zamiast skupienia się na Tym, kto jest w tym wszystkim najważniejszy. Poza tym, może zrodzić się błędne przekonanie, że Bóg zawsze działa poprzez wielkie rzeczy. Pewnie, że Jego dzieła są wielkie, co jednak nie zaprzecza temu, iż mogą się objawiać w małych, codziennych zdarzeniach. Ich dostrzeżenie wcale nie jest trudne, trzeba tylko zmienić nieco myślenie, zaakceptować i przyjąć do swego serca prawdę, że On jest wciąż przy mnie i działa w każdej chwili mojego życia. Nie należy więc zrażać się i rozpaczać, jeśli nie było się w miejscu żadnego cudu eucharystycznego ani na Mszy Świętej odprawianej przez znanego na całym świecie (albo przynajmniej w całej Polsce) rekolekcjonistę. To wszystko jest ważne i piękne, ale nie jest żadnym wyznacznikiem wiary czy jakości życia duchowego!

Jeśli rzucę hasło: ksiądz Pawlukiewicz, myślę, że spora część osób będzie wiedziało, o kogo chodzi. Jeśli wspomnę natomiast księdza Tomasza Mazurka z Archidiecezji Białostockiej, sądzę, że mało kto (jeśli ktoś w ogóle z czytelników tego artykułu) go skojarzy, a właśnie temu kapłanowi zawdzięczam jedne z piękniejszych i głębiej przeżytych rekolekcji. Postawa otwarcia się na Bożą Łaskę pozwala dostrzegać wypełnianie się Jego Słowa w wielu dziedzinach życia, tak, że film, spacer czy lektura podręcznika do biologii (co sama ze zdumieniem i stosunkowo niedawno odkryłam) mogą stać się impulsami do uwielbienia Jego potęgi i chwały. Ostatnio na kazaniu pewien ksiądz rozbroił mnie, cytując słowa Kubusia Puchatka. I dobrze. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że często jest to lepsze (przynajmniej dla ludzi, którzy nie są głębiej zainteresowane życiem duchowym czy teologią) niż przytaczanie poważnych rozpraw teologiczno-moralnych wielkich Ojców Kościoła i świętych.

Oczywiście, nie twierdzę, iż znajomość dzieł osób jakże zasłużonych dla Kościoła nie jest potrzebna (uważam, że wręcz przeciwnie!). Pragnę podkreślić jedynie, że czasem warto poszukać innego sposobu dotarcia do ludzkiego wnętrza, jak też samemu pozwolić, by Bóg działał w moim sercu w niekonwencjonalny sposób.


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Formacja Sumienia i oznaczony tagami , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na O moim najbliższym Bogu

  1. agnieszka pisze:

    I ten wpis należy do osoby dojrzałej duchowo w wierze. Wspaniała łaska Boża.

    A co do tego:” Nie należy więc zrażać się i rozpaczać, jeśli nie było się w miejscu żadnego cudu eucharystycznego ani na Mszy Świętej odprawianej przez znanego na całym świecie (albo przynajmniej w całej Polsce) rekolekcjonistę. ” – mam odmienne zdanie.
    W KAŻDEJ MSZY ŚWIĘTEJ DOKONUJE SIĘ CUD EUCHARYSTYCZNY – w każdej jakiej uczestniczymy dokonuje się Cud Eucharystii nawet jeśli w to nie do końca wierzymy czy rozumiemy to i tak się dzieje, warto być tego świadomym.
    Pozdrawiam. Z Panem Bogiem.

    • tylkoja777 pisze:

      Tak, Ja też tak uważam. CHodziło mi jedynie o takie spektakularne miejsca cudów, gdzie np Hostia przemienia się w Ciało i Krew.
      Właśnie xKralka mówił kiedyś, że tak naprawdę każda Msza jest z modlitwą o uzdrowienie, bo na każdej się ono dokonuje.
      Dzięki za dobre słowo-autorka. 🙂

      • agnieszka pisze:

        Jak łatwo odczytać odwrotnie niż zamierzone zdania.
        Dziękuje za dopowiedzenie i ogromnie się cieszę że poznaje wciąż nowe osoby które świadomie uczestniczą w Eucharystii i rozwijają się duchowo i niosą innym tę Tajemnicę o Bogu i Jego działaniu w zwykłym życiu.
        Szczęść Boże.

    • agnieszka pisze:

      Ooo , cieszę się że ksiądz podlinkował , przyda mi się to napewno.
      Bóg zapłać.

Zostaw komentarz