Idę do kościoła na Mszę Świętą wspólnoty charyzmatycznej. Przypadkiem na Eucharystii jest kilka starszych pań, które trafiły tu chyba przypadkiem. Spoglądają na nas dziwnie, gdy zaczyna się modlitwa językami. Na spotkaniu po Mszy Świętej z kolei młodzież rozmawia swobodnie, pada hasło Radio Maryja i od razu widać na większości twarzy charakterystyczne uśmiechy.Tak to często wygląda.
,,Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch” (1Kor12,4), jak pisał św. Paweł. Odmienne są charyzmaty i wiele jest dróg, które prowadzą do Boga, do wiary. Nie ma lepszych czy gorszych. Po prostu są inne. Dlatego też nie ma w tym nic złego, że niektórzy bardziej tradycyjnie, a inni bardziej charyzmatycznie przeżywają swoją relację z Panem. Sądzę jednak, że tej akceptacji, pozwoleniu na odmienność, a także pogodzeniu się z faktem, że ewentualna wspólnota, w której się formuje nie jest lepsza od wszystkich innych (jeśli dobrze rozeznałam, możliwe, że jest najlepszym DLA MNIE miejscem do wzrostu duchowego, co nie oznacza, że jest jedyną słuszną dla każdego drogą!), powinna też towarzyszyć otwartość. Gdy do wspólnoty, w której się formuje, dołącza ktoś nowy i po kilku spotkaniach stwierdza, że to nie jego charyzmat, myślę, iż nie należy usilnie go namawiać, żeby jednak-mimo wszystko i wbrew swoim odczuciom-został. Oczywiście, można i trzeba zachęcić go do głębszego rozeznania, próby odpowiedzenia na pytanie, dlaczego akurat ta konkretna wspólnota wydaje się niewłaściwa dla niego i określenia niejako swojego ,,duchowego profilu” (jakie formy modlitwy podejmuje, w jaki sposób Bóg w nim oddziałuje podczas modlitwy, do czego dąży w duchowości, kogo-może jakiegoś świętego, ojca Kościoła-stawia sobie za duchowy wzór…?). Jeśli jednak osoba w dalszym ciągu jest przekonana o słuszności opuszczenia tej konkretnej wspólnoty, nie ma sensu jej zatrzymywać.
Bóg działa niesamowicie, trzeba Mu tylko na to pozwolić. Tak wiele dróg ku Niemu prowadzi…
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.