Zadaję Jezusowi różne pytania. Często pytam Go o to, co zrobić, żeby być szczęśliwym. O jaki wymiar szczęścia chodzi? Doczesny? Wieczny? I jak reaguję na Jego odpowiedź, co słyszę-to, co On mówi naprawdę czy to, co ja chcę usłyszeć (może z góry zakładam odpowiedź)? Przyjrzyjmy się podobnej rozmowie.
Mt 10,17-22
17 Gdy wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”18 Jezus mu rzekł: „Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg 19 Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę 20 On Mu rzekł: „Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości”. 21 Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: „Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną! 22 Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
Młodzieniec przychodzi z bardzo konkretnym pytaniem, które może świadczyć o tym, że żyjąc tu, na Ziemi, patrzy na życie już w perspektywie wieczności. Biorąc natomiast pod uwagę, że przybiegł, można sądzić, iż jest to dla niego sprawa wielkiej wagi. To szlachetna postawa i, śmiem twierdzić, nieczęsta. Jest to przecież ,,bogaty młodzieniec”. Czy ktoś młody i bogaty, mający całe życie przed sobą troszczy się o sprawy eschatologiczne? Wydaje mi się, ze to rzadkość.
Tak dobrze prezentujący się rozmówca, wprost idealny kandydat na Ucznia, niestety zniechęca się słysząc, co Jezus mu odpowiada. Dlaczego nawet nie spróbował pójść wskazaną drogą? Myślę, że młodzieniec dobrze wiedział, iż polecenie Jezusa doprowadzi go do pełni szczęścia – Chrystus ma w oczach taką Miłość, wręcz utrwalony tam Raj, że przy bezpośrednim i tak bliskim spotkaniu z Nim, trudno chyba myśleć inaczej.
Co zatem jest problemem? Napisano, że pytający miał wiele posiadłości. Trudno mu było zatem z nich zrezygnować na rzecz pójścia za Mistrzem. Czy chodzi o ilość posiadłości czy może raczej o lęk, że to się nie uda, że polecenie jest niewykonalne. Zwrócić jednak trzeba uwagę na fakt, iż Jezus mówi ,,jednego”-tak jakby chciał przekonać: ,,Jesteś już blisko, jeszcze jeden mały krok…”.
Zostawić wszystko?! Mały krok?! Brzmi nieprawdopodobnie, ale tak jest. Wszelkie moje przywiązania, które wydają mi się największą na świecie przeszkodą w pójściu za Nim, dla Niego są czymś ,,tylko jednym”, czymś, co nie stanowi problemu. Oczywiście, trzeba starać się nad sobą pracować, ale jednocześnie pamiętać należy, że moje grzechy, upadki czy słabości względem czegoś nie skreślają mnie z Jego drogi.
Ktoś zapyta może-,,Czy Jezusowi nie wystarczyło, że młodzieniec przestrzegał wszystkich Przykazań? Czego chcieć więcej?”. Chrystus pragnie dla człowieka pełni-pełni doskonałości, pełni szczęścia, nie zadowala się namiastkami. Stąd właśnie Jego wezwanie.
Nie bójmy się postawić kolejnego kroku w kierunku Pana. On nas wspomaga!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.