Pokora? Tak, byle nie fałszywa!

Często w Kościele powtarza się, że chrześcijanin powinien być pokorny. Czy mamy jednak świadomość, co to naprawdę znaczy w naszym życiu?
Zwykle za przykład pokornej postawy podaje się Maryję. To prawda. Przyjrzyjmy się jednak dokładniej, czym jest u Niej ta postawa. Na ogół kojarzymy to bowiem z jej odpowiedzią na słowa Anioła, słynnym ,,fiat”, będącym zawierzeniem swojego życia całkowicie w ręce Boga, oraz z hymnem Magnificat wypowiedzianym z natchnienia Ducha w obecności krewnej Elżbiety. Właśnie… Magnificat… Co wnosi do naszego utrwalonego wizerunku pokory fraza ,,odtąd sławić mnie będą wszystkie pokolenia, bo wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”? Spójrzmy czysto po ludzku. Czyż nie zarzucilibyśmy braku pokory osobie, która twierdzi, że będzie się o niej pamiętać i mówić do końca dziejów? Możliwe, że tak. Dlaczego? Bo mamy fałszywy obraz pokory! ,,Pokora to myślenie mniej o sobie, a nie myślenie gorzej o sobie.” (C.S. Lewis). Oznacza to więc, że mówienie, że jestem do niczego, wcale nie jest oznaką pokory (a może jest nawet drugim biegunem skrajności pychy, bo skupiamy znowu swoją uwagę na sobie). Powinniśmy zatem jak najbardziej mieć świadomość, że nasz udział w Bożym planie jest naprawdę ważny, że mamy zadanie, dzięki któremu stajemy się uczestnikami Jego planu zbawienia. Trzeba tylko uważać, by być wciąż zapatrzonym w Niego, nie w siebie, czego uczy nas właśnie Najświętszej Maryi Panny.


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Dzieje, Formacja Sumienia, Variae, Życie Duchowe i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.