Chciałbym dziś zacząć od świadectwa.
Nie mam zasadniczo większych trudności z tym, by przygotować homilię. W parafii głosimy praktycznie na każdej mszy świętej, więc jest to z automatu niejako przestrzeń do szlifowania warsztatu homiletycznego.
Od tygodnia bez mała wiedziałem, że dziś jest moja kolej na niedzielną homilię. Od tygodnia jednocześnie a już na pewno od kilku dni doświadczałem pustki, posuchy niemalże całkowitej, by przepowiadać Słowo. Skończyło się tym, że dzisiejsza homilia na 5 z 6 mszy w parafii była dla mnie osobistą porażką. Wszystko zmieniło się przed 18.00, kiedy to przed Najświętszym Sakramentem modliłem się wraz z ludem Bożym na nabożeństwie Gorzkich Żali, które ofiarowałem w tej oto intencji: Jezu, Panie! Zabierz ode mnie tę pustkę!
Kiedy dwa kwadranse później po raz kolejny wsłuchiwałem się w Liturgię Słowa Bożego, z radością w sercu odkryłem, że dostałem pomysł na słowa o Słowie. W tym też samym momencie przypomniało mi się owe słynne chyba już zdanie: nie mów Bogu: mam wielki problem. Powiedz problemowi: mam wielkiego Boga. Strawestowałem je, bo tak to czuję w swoim życiu: Moje szanowne kłopoty – chcę wam powiedzieć, że mój Bóg Jest Wielki. I w Jego Imię mówię wam dziś: Won!
W dużym skrócie podzielę się z Czytelnikami o czym mówiłem.
Utkwiła mi w pamięci powieść Karola Maya: „Upiór z Llano Estacado”. W powieści tej spotykamy się ze zbójami, co zmieniali paliki wytyczające bezpieczny szlak dla wędrujących przez pustynię. Doprowadzali ich w ten sposób do zasadzki, gdzie rabowali nieszczęsnych podróżników, poobijali i zostawiali na pewną śmierć rannych, którzy nie mieli siły ani sposobności, by wrócić na szlak i zostać uratowanymi.
Dekalog to takie paliki zostawione nam na pustyni świata, byśmy nie poginęli. Jednak zdarza się, że „zbój”, jakim jest przeciwnik Boga, paliki przykazań próbuje przestawiać, i niestety, ale mu się to udaje.
Jest jeszcze drugi obraz, który chcę przywołać ku pomocy w wyjaśnieniu dzisiejszego Słowa. Obraz ognisk rozpalanych podczas zrzutów, czy też przy przygotowaniu prowizorycznych lotnisk w czasie II wojny światowej. Przykazania to takie właśnie ogniska, które rozświetlają ciemności, które snuje książę tego świata. Poszczególne przykazania, jak te ogniska, skupiają w sobie ważne normy w uporządkowanym, prawym i odpowiedzialnym realizowaniu życia na chwałę Bożą. Mając światło i ciepło „zbój” będzie bał się zbliżyć, a jasność nie pozwoli mu na skryte przestawianie palików.
Co zaś się tyczy Ewangelii, to Jezus w niej dziś oczyszcza świątynię i jednocześnie oznajmia, że wchodzi w przestrzeń życia ludzkiego, w samo centrum jego spraw. Objawia to w momencie, kiedy mówi o świątyni Jego Ciała, czyli o Kościele. Nie sposób jednak pominąć tych, których ze świątyni przegonił, czyli sprzedawców i bankierów. Według Świętego Augustyna są nimi ci „którzy swego szukają w kościele, a nie tego, co jest Jezusa Chrystusa. Za towar przeznaczony do sprzedaży uważają wszystko ci, co nie chcą być odkupieni: nie chcą być nabyci, a tylko sprzedawać”.
Kiedy więc przychodzę na spotkanie z Chrystusem, to po to, by zostać kupionym, nie zaś by kupować, handlować. Mój Bóg nabywa mnie ze wszystkim co mnie określa, przyjmuje „całe dobrodziejstwo inwentarza” o ile tylko zechcę Mu je oddać, zawierzyć. On już będzie najlepiej wiedział, co z tym wszystkim zrobić.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.