Co Bóg złączył tego człowiek niech nie rozdziela!

Wybrał się stamtąd i przyszedł w granice Judei i Zajordania. Tłumy znowu ściągały do Niego znowu je nauczał, jak miał zwyczaj. Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: Co wam nakazał Mojżesz? Oni rzekli: Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić. Wówczas Jezus rzekł do nich: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela! W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo. (Mk 10,1-12)

W jednej z parafii w Gdańsku można często zaobserwować rodzinę, zdążającą na niedzielną sumę. I nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie to, że matka, młoda przystojna kobieta nie idzie samodzielnie, ale jedzie na wózku inwalidzkim, pchanym przez jej męża, również młodego jeszcze mężczyznę. Obok kroczą dwójka dorastających dzieci. Co się stało? On, prężny, młody marynarz; ona studentka Gdańskiego Uniwersytetu – dostrzegli się, pokochali i pobrali. Ślub odbył się podczas Mszy Świętej, może dla uświetnienia i podkreślenia rangi uroczystości, do której oboje podeszli rzetelnie, z wiarą.

Minęło kilka lat, pełnych trudu i nadziei na świecie dalsze życie. Pływanie ułatwiło zdobycie funduszu na zbudowanie małego domku; dwójka pięknych, zdrowych dzieci – wszystko zapowiadało dostatnią, spokojną i szczęśliwą przyszłość. Po powrocie z kolejnego rejsu mąż zabrał żonę do miasta dla dokonania zakupów. Żona w drodze powrotnej zasłabła w samochodzie, trzeba ją było na rękach przynieść do domu, bo nogi straciły władzę. Bezpowrotnie! Żona i mąż znaleźli się w zupełnie nowej sytuacji, wymagającej bohaterstwa i poświęcenia obojga małżonków. I oboje stanęli na wysokości zadania. Uratowała ich małżeństwo wiara, a ich wsparciem i  mocą stała się Eucharystia. Zwłaszcza żona zaczęła jakby nowe życie. Przyjęła swoje kalectwo z poddaniem /choć nie przyszło jej łatwo) i z ufnością; że może kiedyś jej próba się skończy; jest nadal ośrodkiem życia całej rodziny, troszczy się o najbliższych, spełnia rolę matki i żony jakby nic się nie zmieniło. Ze swoimi cierpieniami fizycznymi nie dzieli się z nikim. Ilekroć mąż wraca z rejsów, których częstotliwość ograniczył do minimum starczającego na utrzymanie rodziny, wszyscy wspólnie uczestniczą we Mszy św. i przyjmują Komunię św. I mąż pochylony z miłością nad żoną, daje swą postawą świadectwo prawdzie, że małżeństwo czerpiące siły z Eucharystii, jest więzią na całe życie, na dobro i zło! Ks. Duda S. CR


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Biblia, Słowa o Słowie, Słowo i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz