Religijność i moralność w świecie ateizmu i sekularyzacji

Proponuję na najbliższy czas przyjrzeć się teologicznej cnocie wiary, w oparciu o teologię moralną. Dziś wstęp.

Moralność religijna obejmuje wszystkie problemy etyczne, które odnoszą się do bezpośredniego stosunku człowieka z Bogiem. Życie chrześcijanina jest nacechowane momentami, których człowiek wyraża swą łączność z Panem, czerpiąc z nich intensywniej wartości ewangeliczne. Zadaniem teologii moralnej jest uchwycenie związku i wzajemnych pragnień między życiem religijnym i moralnym, a także ukazanie wartości w tym konkretne działania. W tradycji podręcznikowej rozdział o moralności religijnej, który otwierał tzw. moralność szczegółową był rozwijany wg. schematu opartego na trzech pierwszych przykazaniach, ulegając w sposób niegodny aspektom negatywnym ze szczególnym przeglądem grzechów wiążąc sferę religijną życia. Tylko szkoła dominikańska przezwyciężając tomistyczny schemat cnót przedstawił tą problematykę w sposób pozytywny odwołują się do cnoty religijności i wyciągając z niej obowiązki chrześcijanina. To co w obydwu przypadkach było jednak zauważone i uznane za ważne, to fakt istnienia doświadczenia religijnego i jego fundamentalne znaczenie dla życia moralnego. Kontekst ateizmu i sekularyzmu w jakim dziś żyjemy i uznanie autonomii moralności nakładają obowiązek radykalnego przeglądu schematów tradycyjnych. Życie religijne jest coraz bardziej zagrożone w samych swoich podstawach. Stosunek między religią a moralnością jest coraz bardziej mniej oczywisty. Staje się więc konieczne i natychmiastowe, poważne zgłębienie tego stosunku na płaszczyźnie Tradycji chrześcijańskiej. Co oznacza, że moralności chrześcijańskiej należy nadać przede wszystkim wymiar religijny i umieć umieścić właściwie we wnętrzu tej perspektywy obowiązek i zadania, które bardziej bezpośrednio odnoszą się do stosunku człowieka z Bogiem.

            Świat w którym żyjemy cechuje się dwojakim zachowaniem w stosunku do fenomenu religijnego: z jednej strony całkowita negacja problemu religijnego przez tendencje, które przenikają współczesną kulturę, a które można umieścić w jednym bloku pod nazwą humanizm ateistyczny, z drugiej strony obserwuje się wielkie rozbudzenie religijności w formie jeszcze przed kilku laty nieoczekiwanej. Sam proces sekularyzacji, który pojawił się w ostatnim czasie jako zwyciężający wszczepia tendencje ku laickiej i ziemskiej interpretacji życia. Rodzi się więc konieczność potraktowania ateizmu i sekularyzmu w sposób poważny próbując rozważyć te problemy we wszystkich ich aspektach.


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Formacja Sumienia, Szkoła duchowych twardzieli, Variae i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

41 odpowiedzi na Religijność i moralność w świecie ateizmu i sekularyzacji

  1. poziomkislow1 pisze:

    Fenomen religijny ma również swoje korzenie w psychologii i w zachowaniach danego społeczeństwa, na którego naciska dana rzeczywistość. Z jednej strony owszem.. humanizm bardzo ateistyczny jest dość popularny z drugiej zaś strony odnaleźć można w zachowaniach wielu ludzi religijność związaną z obrzędowością oraz z .. sytuacją.. czy inaczej mówiąc ze szczeblem społecznym. Dzisiaj moralność ma zupełnie inny wydźwięk niż .. powiedzmy 30 lat temu. Będąc małym brzdącem.. słowo „łobuz”.. miało zupełnie inne znaczenie.. niż dzisiaj. Poza tym.. to co zauważam na własnym podwórku. Rośnie zainteresowanie religią.. ale w świetle nauki. Jeszcze kilka lat temu trudno mi było znaleźć osoby, które potrafimy traktować naukę w zgodzie z religią.. dzisiaj to się zmienia. Widzę w tym jednak.. pewne krzywe odbicie. Otóż ludzi bardzo fascynuje … nazewnictwo. Modne stało się dzisiaj powiedzenie „ jestem agnostykiem, apostatą”… i tak dalej. Ładnie brzmi.. i to ludzie w tych nazwach widzą. ..brzmienie.. bo tak po prawdzie jak wiele osób nazywa się katolikiem tak wiele osób nazywa się.. agnostykiem.. nie wiedząc po prawdzie.. co to oznacza. Oczywiście.. nie wszyscy.. nie generalizuje.
    A moralność?? Ano zostaje gdzieś w tyle.. ważna jest nazwa/nalepka.. bo w towarzystwie fajniej brzmi.. agnostyk.. niż.. chrześcijanin. Poza tym… powiedzmy sobie szczerze.. agnostyk może pozwolić sobie.. na więcej swobody.. Prawda?? Ano .. właśnie.. fałsz.. ale nie mam już sił tłumaczyć dlaczego tak się dzieje. Niech każdy pomyśli sam.
    Podsumowując.. osobiście widzę „fenomen religijny” w dzisiejszym świecie na płaszczyźnie.. nazewnictwa (szpanerstwa????), natomiast moralność.. jest.. omijana, pomijana.. czy wręcz.. wypaczana. Moralność zaś chrześcijańska pojmowana jest.. raczej płasko.. Ale może się mylę? Oby.
    Artykuł godny.. przekazania dalej.. Może pora już obudzić się.. i odłożyć.. słownik wyrazów obcych.. a wziąć w rękę.. Słowo??

  2. Pingback: Obowiązkowo….! czyli..”Judasz się powiesił.. idź i czyń podobnie”…. « Poziomki słów

  3. ittaj pisze:

    Z całym szacunkiem, ale do kogo kierowany jest ten wpis? Bo z pewnością nie do zwykłego zjadacza chleba. Uważam się za człowieka wykształconego a prawie nic z tego nie zrozumiałem;) Nie sądzi Pan, że nauki religijne powinny być przekazywane prostym językiem? Tak aby były dostępne dla każdego człowieka? Przekazując je w sposób zawiły zawężamy grono ludzi dla których będą one zrozumiałe, a co za tym idzie ilość osób, które odniosą z nich jakąkolwiek korzyść… a przecież powinniśmy robić to dla nich, z braterskiej miłości do nich:
    „Doprawdy, celem tego nakazu jest miłość z czystego serca i z dobrego sumienia, i z nieobłudnej wiary. Odstąpiwszy od tych rzeczy, niektórzy zwrócili się ku czczej gadaninie, chcąc być nauczycielami prawa, lecz nie pojmując ani tego, co mówią, ani tego, o czym stanowczo zapewniają.”
    (1 Tymoteusza 1:5-7)

    • Ks. Marek pisze:

      Szanowny Panie
      W którym miejscu widzi Pan trudność ze zrozumieniem tekstu?

      • ittaj pisze:

        Dla Pana jest on z pewnością zrozumiały, ale osoba która nie spędziła sześciu lat w seminarium myślę że może mieć duże kłopoty, żeby „obczaić” o co Panu chodziło. Nie chciałem Pana urazić, tylko zwrócić na coś uwagę,
        Pozwoli Pan, że jeszcze o coś spytam (z ciekawości nie złośliwości) dlaczego w Kościele Katolickim nauczając czy przekazując różnorakie prawdy religijne, tak częto posługuje się filozofią a prawie wcale Biblią?
        Czy księgi filozoficzne są natchnione przez Boga? Czy gdzieś można w nich znaleźć o tym wzmiankę? Dlaczego zatem stawia się je na równi ze Słowem Bożym? Skoro religia służy do wielbienia Boga, to czy nie powinno się nauczając jej posługiwać się Jego prawem a nie wymysłami ludzi?
        Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie mam nic przeciwko filozofom, ale na równi z Bogiem to bym ich nie stawiał. Tym bardziej, że w Piśmie Świętym możemy przeczytać, że mądrość tego świata jest dla Boga głupstwem (1 Koryntian 3:18,19) Jak zatem „głupstwem” możemy tłumaczyć mądrość Bożą?

        • Ks. Marek pisze:

          Zastanawiam się, czego Pan chce bronić swoimi wpisami? Bo jakoś nijak ma się to co Pan pisze do zagadnień podjętych w powyższym, komentowanym wpisie głównym? Wszak pisał Pan wcześniej:

          Uważam się za człowieka wykształconego

          To Pan, nie zaś nikt inny, okazuje niezrozumienie. A nie wiedzieć czemu, powołuje się Pan na jakichś „innych”.
          Nie jest niczym, nie wiem, złym, niestosownym, czy śmiesznym – przyznać się, że czegoś się nie wie, czy nie rozumie. To jest uczciwe, w przeciwieństwie do zasłaniania się „innymi”.

          No i na koniec: Czy Świadkowie Jehowy są takimi purystami, że innym zarzucają wymyślne przez siebie „zbrodnie”?

          W powyższym wpisie jest mowa m.in o moralności religijnej. Innymi słowy o religijnym źródle norm społecznych, ogólnoludzkich. Jedną z tych norm jest fakt, że aby wkroczyć na drogę Bożą, to trzeba podjąć pewien wysiłek. Świetnie to obrazuje powiedzenie: bez pracy nie ma kołaczy. Jeszcze zaś lepiej, bo najpełniej, oddaje to Chrystus Pan: Kto chce iść za mną niech zaprze się samego siebie.

          Zachęcam zatem Pana, by w wirtualnej przestrzeni podjąć wysiłek odarcia się z uprzedzeń, zaś podjęcia próby przyjęcia zaproszenia do rozmowy. Uczciwej, wolnej od manipulowania, od pokazywania tego, kim się nie jest…

  4. ittaj pisze:

    Czego chcę bronić? Niczego. Proszę nie traktować moich komentarzy jako atak, bo nim nie są. Przecież Bóg uczy nas miłości i szacunku do wszystkich ludzi i ja takowe również do Pana przejawiam (oczywiście mówiąc o miłości mam na myśli tą braterską;) Jednak Bóg uczy nas też dbania o czyste wielbienie, dlatego w tych komentarzach chciałem tylko zwrócić uwagę na dwie rzeczy:
    1. Nauczać spraw duchowych powinniśmy z miłości do ludzi, kierując się ich dobrem, dlatego powinniśmy robić to w taki sposób, który będzie zrozumiały dla wszystkich, a nie tylko dla jakiegoś wąskiego grona. Tak aby każdy mógł odnieść z tego pożytek. Jako Świadek Jehowy, który głosi wzorem pierwszych chrześcijan „od domu do domu” (Dzieje 5:42) wiem jaki jest poziom wiedzy biblijnej dzisiejszego społeczeństwa. Większość ludzi nie zna nawet podstaw, nie potrafi odpowiedzieć na najprostsze pytania. (oczywiście nie winie ich za to tylko stwierdzam fakt) można zatem nazwać większość Pana wiernych „początkującymi w wierze”. Czy takie osoby będą wstanie zrozumieć Pańskie zaawansowane wywody? Jak zatem odniosą z tego pożytek? To tak samo jak jakiś doktor trafiłby do szkoły podstawowej i nauczając pierwszoklasistów używał wyszukanego języka i formułek naukowych. Co te dzieciaki by z tego zrozumiały? Czy zatem czas, który ten doktor spędził na nauczaniu ich nie powinniśmy nazwać czasem straconym? On się namęczył a oni nic z tego nie zrozumieli. Nie odnieśli z tego żadnego pożytku, a przecież te lekcję są dla uczniów a nie dla doktora. To uczeń powinien z nich coś wynieść a nie doktor, on już odebrał solidne wykształcenie.
    2. Nauczając o Bogu czy nie powinniśmy robić to posługując się Jego spisanym Prawem czyli Biblią? Zgodzę się z Panem że mamy wzorować się na Jezusie. Czytając Ewangelie proszę zatem zwrócić uwagę ile razy Jezus odwołuje się w nich do pism hebrajskich (Starego Testamentu) Na potwierdzenie jakiejś tezy albo przytaczał jakiś fragment z pamięci (Mateusza 4:4) albo odczytywał go bezpośrednio ze zwojów (Łukasza 4:16-21) Nigdzie w swoich naukach nie powoływał się na nauki filozofów. Mało tego, Biblia przestrzega przed zbytnim oddawaniem się tej formie nauki i mówi, że może ona odciągnąć nas od właściwego wielbienia. W Księdze Kolosan 2:8 czytamy:
    „Strzeżcie się: może się znaleźć ktoś, kto was uprowadzi jako swój łup przez filozofię i puste zwodzenie według tradycji ludzkiej, według rzeczy elementarnych świata, a nie według Chrystusa”.
    Kilka słów na koniec:
    Nie chciałem tymi komentarzami wywoływać żadnych waśni czy sporów. Jeśli tak Pan to odebrał to bardzo przepraszam.
    W poprzednim komentarzu nie odpowiedział Pan na moje pytania, jeśli teraz też się Pan od tego wymiga, to nie będę już więcej odpisywał, bo takowa dyskusja będzie bez sensu i nie będzie donikąd prowadzić.
    Życzę miłego dnia i owocnego blogowania. Co złego to nie ja;)

    • poziomkislow1 pisze:

      Jeśli Panowie pozwolicie.. to .. wrzucę słów kilka. Nie wydaje mi się żeby można było odczytywać Pana słowa za atak bezpośredni. W każdym razie ja żadnej wrogości nie widzę. Jeśli natomiast chodzi o temat na tymże właśnie blogu, to nie widzę również podstaw by można było uznać słowa księdza Marka za wywód rodem z katedry nauk wyższych. Nie jest to również twórczość dla elit. Tekst jest zrozumiały i zawiera treści godne rozważenia. Zdaję sobie również sprawę, że wiele osób może ma i słabe pojęcie o wierze. Może nawet nie zawsze wie w co i komu wierzy. Każdy z nas uczy się każdego dnia..i proszę mi wierzyć.. nie ma co generalizować. Osobiście uważam, że właśnie tego rodzaju słowa są nam również potrzebne. Nie bardzo rozumiem na jakiej podstawie stwierdza Pan, że nikt nie odniesie z tego korzyści? Jest takie powiedzenie.. że choćby dla jednego słuchacza warto poprowadzić wykład. Czy chodząc „od domu do domu”.. zadaje Pan pytania o źródło i podstawy molarności.. albo o zagadnienie samej moralności ? Proszę się na mnie nie gniewać.. ale jakoś w Pańskich słowach rzuca się w oczy zbyt duża ilość zaufania we własną „wiedzę” i w pewien sposób wywyższania się. Sama znajomość Słowa.. to dopiero początek. Życie zaczyna się.. gdy Ewangelię zaczynamy wprowadzać w życie. Wiedza… nie używana nie ma za wielkiej wartości.
      Nie wiem jakie jest Pańskie źródło wiedzy o nauczaniu w Kościele Katolickim, zapewniam.. że nie jest ono w pełni rzetelne. Nie studiujemy Sokratesa czy Arystotelesa. Rozumiem, że opiera się Pan w swych stwierdzeniach na wybranych dziełach Ojców Kościoła?? Można w nich odnaleźć wiele treści wartościowych i niekoniecznie pachnących filozofią. Ale proszę wierzyć.. my również opieramy się przede wszystkim na Słowie.
      I proszę nie podejrzewać mnie o atak na Pana z racji tego, że mamy odrębne zdanie. Podobnie jak Pan.. piszę to co odbieram.
      Pozdrawiam.
      kasia

  5. ittaj pisze:

    Może zacznę od środka;)
    Daleki jestem od jakiegokolwiek wywyższania się. Wszystko co w moim życiu pozytywne, wartościowe, szlachetne, zawdzięczam Bogu. Zanim nie zacząłem czytać regularnie Biblii i starać się wprowadzać jej nauk w życie (bo jak Pani słusznie zauważyła wiara nie poparta uczynkami jest bezwartościowa (Jakuba 2:26)) nie byłem zbyt dobrym człowiekiem (i nadal mi wiele do takiego brakuje, tyle że teraz się staram;) pokazuje to, że bez Jehowy i Jego nauk byłbym nikim, a jeśli dziś jestem kimś to też tylko dzięki Niemu.
    Proszę mi wierzyć, że każdy Świadek stara się wzorować na Jezusie, a on przejawiał przecież ogromną pokorę. (Filipian 2:5-8;Mateusza 20:28) też staram się ją w sobie rozwijać i akurat z tą jedną rzeczą nie mam większych problemów bo zawsze byłem człowiekiem o niskim poczuciu własnej wartości.
    Dlatego jeśli odebrała Pani moje wypowiedzi jako wywyższanie się to proszę mi wierzyć, że nie miałem takiego zamiaru.
    Co do mojej wiedzy o Kościele, to specjalistą nie jestem, ale jakąś tam wiedzę mam (jednak 28 lat bycia Katolikiem robi swoje;) i doskonale zdaje sobie sprawę, że w kościele nie studiuje się filozofów. Jednak to co mnie boli, to fakt, że nauki biblijne tłumaczy się poprzez filozofię, przez co stają się one dla większość niejasne i zagmatwane, a co gorsza nieraz te objaśnienia mijają się z prawdą.
    Zgodzę się także z Panią, że z pewnością znajdą się osoby, które jakąś korzyść z tego wpisu odniosą ale czy nie uważa Pani, że pisząc o Bogu czy wierze, powinniśmy pisać w sposób dostępny dla wszystkich? Przecież nie jest to twórczość naukowa (gdzie wystarczy że o co biega pojmą naukowcy a reszta nie musi) czy też nie jest to poezja (czy zrozumiemy przesłanie autora czy też nie to nie ma to większego wpływu na nasze życie) mówimy tutaj o wykładaniu Prawa Bożego, a tu, czy ludzie pojmą co się do nich mówi czy nie ma bardzo wielkie znaczenie. Dlaczego? Bo może decydować o tym, czy zmienią coś w swoim życiu i czy dostąpią życia wiecznego czy też nie. Jeśli przedstawiamy wiedzę biblijną w sposób odpychający dla ludzi to niejako sami stajemy się sędziami, którzy zniechęcając ich do zdobywania tej wiedzy, zamykają przed nimi drogę do życia wiecznego. A czy mamy do tego prawo?

    • poziomkislow1 pisze:

      Być może błędnie odczytałam Pana słowa i być może formę swoistego napominania odebrałam jako stawianie siebie wyżej. Mogły mnie zmylić pewne sformułowania. Tym bardziej, że zauważa Pan, że większość katolików mało wie o Słowie zaś każdy Świadek stara się naśladować Chrystusa. Proszę nie brać mi tego za złe.. Ale mam co do tego.. pewne wątpliwości, które opieram nie na pogłoskach ale na realnych spotkaniach z drugim człowiekiem w życiu codziennym, bo właśnie tam najwyraźniej widać prawdziwość człowieka i szczerość jego słów z czynami.
      Dalej jednak podtrzymuję swoje zdanie i nie uważam żeby wpis był zbyt naukowy a tym samym stawał się niejasnym. Nie zgodzę się również z myślą, że przemawiać należy jedynie w sposób prosty, łatwy i przyjemny. Czasem warto podjąć tematy o głębszej treści. Owszem, należy mówić w miarę prosto i zrozumiale, ale nie oznacza to, że słowa mają być tylko z zakresu klasy pierwszej podstawowej. Poza tym… warto zawsze pytać jeśli się czegoś nie rozumie. Ja tak robię i wcale nie cierpi na tym moja duma. Jeśli nie wiem, nie rozumiem.. po prostu stawiam pytanie. Ale to moje zdanie, oczywiście. Pisze Pan, że nauki biblijne objaśniane są przeważnie poprzez nurty filozoficzne i stają się tym samym niejasne i zagmatwane oraz, że powoduje to, że mijają się one z prawdą. Chętnie podejmę z Panem ten wątek niekoniecznie na forum, jeśli to Panu nie odpowiada. Swoje zdanie zapewne opiera Pan na konkretnych przykładach. Bardzo chętnie podejmę również temat moralności i jej źródeł. Uważam, że wymiana poglądów może przynieść obopólne korzyści. W końcu na tym polega dyskusja.. żeby siebie wysłuchać.

      • ittaj pisze:

        Chętnie podyskutuje. W takim razie proszę na mojej stronie w zakładce „o blogu” podać w komentarzach jakieś namiary na siebie. Mam włączoną opcję, że komentarz nie pojawi się na stronie, dopóki nie przejdzie przez moderację, więc wszelkie dane jakie Pani poda będą tylko dla mojego użytku.
        No chyba że ma Pani jakiś inny pomysł na wymienienie się namiarami?

  6. Ks. Marek pisze:

    Do Pana Piotra:
    (w nowym poziomie zacznę, żeby to dało się normalnie czytać, ponieważ to spory tekst jest)

    Wie Pan Co? Trochę mi głupio, że tak „z góry” na Pana fuknąłem. Dopiero teraz do mnie dotarło, że Świadkowie nie pałają entuzjazmem do rozmowy z katolickimi duchownymi. Ale – żeby być uczciwym od początku do końca – wiem, że niektórzy ze Świadków spotkania z katolickimi duchownymi wykorzystują do manipulacji. Manipulacja ta polega na tym, że w rozmowie z ludźmi, którzy – jak Pan zauważył – są słabi w wiedzy n/t wiary, konkretnie dotyczącej znajomości PŚ – powołują się ŚJ na fakt „rozmów” z księdzem. „Rozmów”, które co prawda ci ludzie widzieli, ale nie słyszeli. Czyli tak de facto nie mają za bardzo wiedzy n/t tego, że np. ksiądz zdemaskował manipulacje, jakimi w rozmowie z nim podjęli ŚJ. Ufam więc, że Pan nie zamierza nikogo świadomie prowadzić ku nieprawdzie.

    Postanowiłem raz jeszcze, z nieco innej pozycji odnieść do Pańskiego komentarza.

    Po 1: Ten wpis, jak i wszystkie inne, kierowane są do Czytelnika, który zechce zatrzymać swój wzrok na tym, co widzi napisane. Jeśli uzna, że jest on dlań ważny ale może jakoś nieco zawikłany, to bez żadnych większych ceregieli, pod tekstem zamieszcza komentarz, pytanie, prośbę o wyjaśnienie mu czegoś. Jak Pan trochę poczyta mego bloga, to się przekona, że jest tak jak piszę.

    Po 2: co to znaczy „prosty język” wg Pana?

    3. To co Pan zawarł w pytaniu

    dlaczego w Kościele Katolickim nauczając czy przekazując różnorakie prawdy religijne, tak często posługuje się filozofią a prawie wcale Biblią?

    nijak ma się do prawdy. Każde nauczanie przekazywane w ciągu 2 tysięcy lata Kościoła Katolickiego ma swe zakorzenienie najpierw w PŚ oraz w Tradycji, potem dopiero, sięga też po narzędzia spoza nauk teologicznych.
    To zaś, że jakoby nauki filozoficzne i każde inne stawiane były w Kościele na równi ze Słowem Bożym jest wierutną bzdurą i zastanawiam się, jak Pan, człowiek wykształcony, jak sam twierdzi, dał się wciągnąć w te brednie?

    4. Mam do Pana prośbę: czy nie mógłby Pan cytować np. Biblii Tysiąclecia? Trudno mi jest bowiem za każdym razem sprawdzać zgodność pańskiego cytatu z tłumaczeniem, że tak powiem, powszechnym. Dla przykładu: powołał się Pan na Dz 5, 41, cytując niby: głosząc od drzwi do drzwi”. Tymczasem tam jest napisane: 42 Nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie. Istotą tego zdania jest to KOGO głosili, a nie W JAKI SPOSÓB.

    5

    . Większość ludzi nie zna nawet podstaw, nie potrafi odpowiedzieć na najprostsze pytania. (oczywiście nie winie ich za to tylko stwierdzam fakt) można zatem nazwać większość Pana wiernych “początkującymi w wierze”. Czy takie osoby będą wstanie zrozumieć Pańskie zaawansowane wywody?

    Widzi Pan, gdyby Pańską logikę przyłożyć do wszystkiego innego, to mogłoby się okazać, że nic nie warto robić. Blog, którego prowadzę nie ma określonych adresatów, za to bardzo wielu czytelników. Każdego miesiąca z reguły więcej niż 1000. Poza tym, zadaniem ucznia Chrystusa jest głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu, w porę i nie w porę i aż po krańce ziemi. Można by rzec: Kto ma uszy/oczy niechaj słucha/patrzy [czyta też]. Tak więc, widzi Pan: to nie nasz interes, jaki będzie z tego pożytek, co robimy. To Pan Bóg jest Źródłem, a my jedynie narzędziami, ołówkami w Jego ręku.
    6. Co do powoływania się na źródła pozabiblijne w uczeniu o Bogu

    raz – Jezus powoływał się na świat stworzony, na przysłowia, na ustrój polityczny – a więc de facto, na głupstwa tego świata.
    dwa – w religii katolickiej, głosząc prawdę o Bogu, sięgamy do komentarzy filozoficznych i teologicznych tych osób, które były wyznawcami Chrystusa Jezusa.

    Czyli 1+2 = 3: jest coś takiego jak Tradycja Kościoła, skarbiec z którego mądry człowiek czerpie rzeczy stare i nowe. Wszystko po to, by dotrzeć z orędziem Dobrej Nowiny do człowieka, który chce ją przyjąć.

    • ittaj pisze:

      Drogi Panie Marku!
      Nie wiem skąd czerpie Pan informacje o Świadkach Jehowy, naszych intencjach i rzekomej niechęci do Księży katolickich, ale z pewnością nie od nas a od osób mocno do nas uprzedzonych.
      Gdyby Pana sąsiad powiedział komuś, że jest Pan oszust, złodziej, hipokryta i najgorszy z najgorszych, to co powinna zrobić ta osoba, aby wykazać się mądrością i dojść prawdy? Moim zdaniem najpierw powinna dobrze poznać Pana, żeby sprawdzić czy ten osąd jest prawdziwy. Jeśli zamiast przekonać się osobiście jaka jest prawda, zaczyna bez sprawdzenia powtarzać zasłyszane rzeczy innym, to zaczyna krzywdzić Pana w tym momencie, czy takie postępowanie jest słuszne i czy może być dobrze postrzegane w oczach Boga?
      Tak samo Pan, pisząc na nasz temat zasłyszane od kogoś informacje, powinien najpierw poznać nas dobrze (najlepiej osobiście) i przekonać się czy tak naprawdę się rzeczy mają, zanim zacznie Pan wypisywać takie rzeczy na publicznym forum i wyrabiać innym ludziom negatywną opinie na nasz temat.
      Zapewniam Pana, że chętnie rozmawiamy z Duchownymi nominalnego chrześcijaństwa i darzymy ich szacunkiem jak wszystkich innych ludzi i nie mamy w stosunku do nich żadnych złych zamiarów. (To raczej od drugiej strony często spotykamy wrogość, ale jeśli Wy macie na nasz temat takie zdanie jak podał Pan w ostatnim komentarzu, to przestaje mnie to dziwić)
      Co do słabej znajomości Biblii przez społeczeństwo to proszę mi powiedzieć czyja to jest wina? Jeśli w klasie uczniowie nic nie umieją, to oprócz nich z pewnością winę ponosi też nauczyciel…
      Nawet poprzedni Papież Benedykt powiedział do swojej kuzynki, która jest Świadkiem Jehowy, że „wykonujecie robotę, którą to my powinniśmy wykonać”.
      A co do „Tradycji Kościoła” to czyje są to nauki – Boże czy ludzkie?

      • Ks. Marek pisze:

        Panie Piotrze – co do mej orientacji w środowisku ŚJ – ma swoje zdanie i przekonanie. Być może, nadejdzie taki czas, że zmienię punkt widzenia. Na razie jednak – zostanę przy swoim.
        Po drugie – nie wiedza zbawia lecz Bóg. I nawet, jeśli ktoś nie ma żadnej orientacji w PŚ, to jest w Planie Bożego zbawienia. Owszem – to pole pod działalność tych, co PŚ znają i podejmują się dzieła jego głoszenia – życiem nade wszystko.

        PS – a może Pan podać źródło wiedzy n/t kuzynki Papieża Ratzingera?

        • ittaj pisze:

          Znowu nie odpowiedział Pan na moje pytanie, niestety większość duchownych, z którymi przyszło mi rozmawiać, w ten sposób unika niewygodnych dla siebie faktów, zwyczajnie je omijając, czy jesteście tego gdzieś uczeni?;P
          Ma Pan rację zbawia Bóg, ale czy wiedza do zbawienia nie jest potrzebna? W takim razie po co Bóg natchnął ludzi do spisania Biblii? Po co w ogóle ta księga? I skoro nie musimy robić nic i wiedzieć nic aby być zbawionym to dlaczego z potopu ocalało tylko 8 osób? (Rodzaju 7:13) Idąc Pana tokiem rozumowania, to niezależnie co robimy i jak postępujemy to Bóg wszystko nam wybacza, w takim razie dlaczego ocalił tylko 8 osób zamiast (nie wiem ilu wtedy żyło na Ziemi) setek tysięcy? milionów? Sam sobie odpowiem, bo wiem że Pan tego nie zrobi;P – bo tylko oni znali i wypełniali Prawo Boże (inni ani nie chcieli go poznać, ani wypełniać) pokazuje to że jego znajomość jest nam niezbędna, bo skoro Biblia mówi że ludzie „Prawi posiądą ziemię i będą na niej przebywać na zawsze” (Psalm 37:29) i mówi też że „Bo nie ci, którzy prawa słuchają, są prawi wobec Boga, lecz ci, którzy prawo wypełniają, zostaną uznani za prawych” to można wyciągnąć łatwy wniosek, że musimy prawo wypełniać aby być pewni zbawienia. A jak można je wypełniać, kiedy się go nawet nie przeczytało?
          Ma Pan rację, nawet osoby nie mające bladego pojęcia o Biblii są, jak Pan to nazwał „w Bożym planie zbawienia” bo On kocha każdego z nas i chciałby aby każdy był zbawiony (2 Piotra 3:9) ale aby tego zbawienia dostąpić musimy Boże prawo poznać i się do niego stosować. Dlatego Świadkowie Jehowy tak usilnie zachęcają wszystkich do jego czytania. Czy widzi Pan w tym coś złego?
          Co do tej tradycji kościoła (bo tradycyjnie nie podjął Pan tematu) pytałem czy to nauki ludzkie czy Boże. Skoro Pan nie odpowiada to znowu odpowiem sobie sam – to nauki ludzkie, w takim razie pozwoli Pan że przytoczę znowu fragment z Biblii (bo my opieramy się na tym co pisze Bóg a nie filozofowie) oto słowa Jezusa z Ewangelii Mateusza 15:7-9:
          „Obłudnicy, Izajasz trafnie prorokował o was, mówiąc: 8 ‚Lud ten okazuje mi szacunek swoimi wargami, ale ich serce jest ode mnie bardzo oddalone. 9 Lecz na próżno mnie czczą, gdyż jako nauk uczą nakazów ludzkich’”
          Jezus wyraźnie zwrócił tu uwagę, że oddając Bogu cześć nie w sposób jaki On ustanowił ale w sposób jaki ustanowili to ludzie robimy to na próżno. Na Bogu nie wywiera to większego wrażenia. On oczekuje przede wszystkim posłuszeństwa. (1 Samuela 15:22) A czy okazuje Mu się posłuszeństwo zmieniając Jego prawo?
          „Zaświadczam im bowiem, że mają gorliwość dla Boga, ale nie według dokładnego poznania; bo nie znając prawości Bożej, lecz starając się ustanowić własną, nie podporządkowali się prawości Bożej.” (Rzymian 10:2,3)
          O stosunku Jezusa do tradycji ludzkiej czytamy też w Marka 7:8
          „Odstępujecie od przykazań Bożych, a mocno się trzymacie tradycji ludzkiej”.
          Tutaj Jezus zwrócił uwagę, że ustanawiana przez ludzi tradycja często jest sprzeczna z Prawem Bożym (to prawda, chyba nie powie mi Pan że do np. krucjat krzyżowych i mordowania masy ludzi zachęcała Kościół Biblia?)
          Zwraca też na to uwagę cytowany już przez ze mnie Kolosan 2:8
          „Strzeżcie się: może się znaleźć ktoś, kto was uprowadzi jako swój łup przez filozofię i puste zwodzenie według tradycji ludzkiej, według rzeczy elementarnych świata, a nie według Chrystusa”
          Czy zatem trzymanie się tradycji przez Kościół może być przez Boga pochwalane? Pan z pewnością powie że tak (albo tradycyjnie uda że nie zauważył pytania) ale Biblia mówi coś innego…
          A co do Kasi, to powinien się Pan od niej uczyć. Byłaby znacznie lepszym duchownym niż Pan. (i przyznam szczerze że pewnie też lepszym Świadkiem ode mnie;) Bo z jej komentarzy przebija ciepło, a z Pana swarliwość. Z nią można miło i spokojnie wymienić myśli, a z Panem tylko ciągle odpierać zajadłe ataki.
          Przykro mi że jest Pan do nas uprzedzony, to smutne, może też w sposób zbyt ostry na początku zwróciłem na coś Pana uwagę, za co później przeprosiłem, ale w zamian tylko jad z Pana strony… czy jako ktoś, kto twierdzi że reprezentuje Boga (pytanie tylko co Bóg na to) nie powinien Pan być łagodny, pokorny, życzliwy, miły (Galatów 5:22,23) i nawet jeśli zrobiłem coś nie tak to wybaczyć i przyjąć przeprosiny a nie dalej atakować?
          I jeśli chce Pan wykazać mi jakieś błędy w rozumowaniu,to proszę posługiwać się Biblią. Bo jak Pan słusznie zauważył to Bóg zbawia a nie filozofowie czy nasze „widzi mi się”
          PS.
          Przepraszam, że znowu zacytowałem z Przekładu Nowego Świata, ale nie mam przy sobie Tysiąclatki (gdyby był Pan ciekaw, to swoje wydanie III wydałem koledze z pracy, który jest Katolikiem i którego bardzo lubię i szanuje i świetnie się dogadujemy (nawet jeśli w kwestiach wiary nie zawsze się zgadzamy – on też byłby lepszym duchownym od Pana)
          Poza tym duchowni nie uprzedzeni do nas cenią sobie Przekład Nowego Świata, za współczesny, łatwy do zrozumienia język i ścisłe trzymanie się oryginału.

          • Ks. Marek pisze:

            Nawet poprzedni Papież Benedykt powiedział do swojej kuzynki, która jest Świadkiem Jehowy, że „wykonujecie robotę, którą to my powinniśmy wykonać”.

            No, i to jest właśnie to, co ŚJ robią bardzo często: dodają do treści to, czego nie ma lub czego nie da się udowodnić…

            W artykule który Pan zacytował: http://www.money.pl/archiwum/wiadomosci_agencyjne/pap/artykul/wlochy;il;giornale;o;australijskiej;kuzynce;benedykta;xvi,225,0,356065.html

            nie ma nic z pochwał papieża Benedykta pod adresem ŚJ.

            Co zaś do nie posiadania PŚ innego, niż w przekładzie Nowego Świata: Pan raczy ze mnie kpić, prawda? Przecież mam Pan internet…

          • ittaj pisze:

            Szanowny Panie Marku!
            Proponuje zakończyć naszą dyskusję, bo donikąd ona nie prowadzi. Przedstawiłem Panu tyle zarzutów odnośnie Kościoła a jedyne na co się Pan zdobył to przyczepienie się do podanego przeze mnie linka. Nie chce Pan odpisywać na te tematy, bo zwyczajnie nie wiem Pan co miałby odpisać, pewne fakty są niepodważalne, że Kościół Katolicki mocno odszedł od właściwego wielbienia. To wasza sprawa i mi nic do tego, każdy z nas ma wolną wolę i decyduje jak żyć i w co wierzyć. Proszę tylko za tymi ludźmi, którym wciskacie bzdury, a którzy ślepo Wam wierzą, sądząc że jesteście pośrednikami Boga. Dajcie im spokój, pozwólcie im poznać prawdę (Mateusza 23:13)
            Przepraszam za to, że w Pana przypadku kulałem w okazywaniu braterskiej miłości, ale zawsze wkurza mnie gdy widzę jakie niedorzeczności nie mające żadnego poparcia w Piśmie Świętym wciskacie tym biednym ludziom, wykorzystując, że z Waszej winy nie mają o całym temacie zielonego pojęcia.
            Życzę aby i Pan wyrwał się kiedyś ze szponów filozofii, zaczął poznawać Biblię, dostosował do niej swoje życie i mógł żyć wiecznie w tym nowym, pięknym świecie obiecanym przez Boga (Apokalipsa 21:4,5) i będę modlił się za Panem, żeby Bóg (którego imię wymazaliście z kart Pisma Świętego) wam wybaczył i błogosławił w poznawaniu prawdy.
            I nie piszmy już więcej, bo jak już wspomniałem do niczego pozytywnego to nie prowadzi,(Tytusa 3:9)
            PS.
            Ten artykuł miał potwierdzać, że były Papież ma kuzynkę, która jest Świadkiem Jehowy, jeśli zależy Panu bardzo na zacytowanych przeze mnie słowach, to ukazały się one w australijskiej (tam ona teraz mieszka) gazecie, której tłumaczenie wędrowało pomiędzy nami swego czasu. Dlatego ciężko byłoby mi podać linka do kawałka papieru znajdującego się w czyimś biurku;)

          • Ks. Marek pisze:

            Czyli jest wszystko po staremu. Wszystkie rozmowy z ŚJ kończą się tak samo:

            Ten artykuł miał potwierdzać, że były Papież ma kuzynkę, która jest Świadkiem Jehowy, jeśli zależy Panu bardzo na zacytowanych przeze mnie słowach, to ukazały się one w australijskiej (tam ona teraz mieszka) gazecie, której tłumaczenie wędrowało pomiędzy nami swego czasu. Dlatego ciężko byłoby mi podać linka do kawałka papieru znajdującego się w czyimś biurku;)

            Jako rzecze Pismo: Tytusa 3, 10.

  7. poziomkislow1 pisze:

    Panie Piotrze i Panie Marku,
    Coś mi się zdaje, że mylimy kierunek i zamiast dyskusji wywiązuje się rzucanie w siebie kuleczkami papieru. Wiele osób popełnia błąd w nawiązywaniu pierwszych kontaktów, że sugeruje się nalepką, która przysłania człowieka. Zarówno z jednej strony jak i z drugiej, są nazwijmy to pewne niedociągnięcia w zachowaniu. Po pierwsze Świadkowie w rozmowach z osobami duchownymi bardzo często „wykłócają się” a nie dyskutują, natomiast w rozmowach prywatnych pada określenie „czarni” i wiele innych. Ale też i z drugiej strony często pada zarzut „ sekty” i specyficzne inne określenia. Poznajmy się …może jako ludzie a nie kopiujmy zachowań ludzkich, które tak po prawdzie Nauczyciel negował i znajdziemy to zarówno w „tysiąclatce” czy też w „wydaniu nowego świata”. Mam tu na myśli po pierwsze dzielenie ludzi według wyznania i wrzucania ich do schematów stworzonych przez samych ludzi. Panie Piotrze.. Pan zdaje się popełnił tenże błąd wybitnie dzieląc ( i generalizując przy okazji ) ludzi – na tych mających większą świadomość i tych co mało wiedzą patrząc przez pryzmat wyznania. Po drugie. Proszę mi wierzyć, że zarówno wśród ludzi należących do różnych wyznań można spotkać osoby szczere jak i farbowane listy. Nie wciskajmy się więc do pudełek na siłę.
    Panie Marku… Prawda jest też i taka, że nie z każdą osobą duchowną się da szczerze porozmawiać. I nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież każdy z na jest przede wszystkim człowiekiem i każdy z nas ma swój.. nazwijmy to umownie „charakterek”.
    Zresztą wśród osób niewierzących jest podobnie. Najprościej bowiem, zamiast kogoś poznać.. wbić go w schemat lu posiłkować się plotkami.
    Każdy z nas patrzy na świat inaczej i te same fragmenty Słowa może inaczej interpretować. Nie powiem nic nowego… jak tylko podkreślę, że Słowo jest jedno… a interpretatorów wielu. Można tak słowem manipulować, żeby swoje udowodnić. I robią to wszelkie wyznania w tym katolicy, Świadkowie, Antytrynitarze czy Protestanci. Wiem to z doświadczenia. Ale chyba nie o to chodzi, prawda? Wysłuchajmy może na początek siebie wzajemnie ?
    Panie Piotrze, Pana zarzut tkwi w tym, że uważa Pan, że katolicy uczeni są tak.. aby nie zrozumieli. Czyli wplątuje się dużą dawkę filozofii. Czy może Pan ten temat pociągnąć dalej? Co mianowicie ma Pan dokładnie na myśli??

  8. poziomkislow1 pisze:

    Jeszcze tylko dodam jedno zdanie. Nie ma co dzielić ludzi na takich siakich czy owakich.. choćby z tego względu, że deklarując się jako powiedzmy agnostyk.. wcale nie muszę nim być. Poza tym nie wszyscy Świadkowie to blondyni a Katolicy to bruneci. Tak samo jeśli ktoś polizał dwa słowa w języku angielskim nie oznacza, że ten język zna.

  9. poziomkislow1 pisze:

    Piotrze, wymiany myśli uczyłam się długo i nadal uczę się tego również między innymi poprzez dialog z osobami świeckimi jak i duchownymi ,….. a poza tym wbrew pozorom słynę z ciętego języka. I proszę w rozmowie z innymi nie podawaj argumentu, że byłabym w czymkolwiek lepsza.. bo tak po prawdzie nie znasz mnie. Miękkość słów nie zawsze jest odbiciem rzeczywistego obrazu człowieka. Nie znasz również księdza Marka.. więc chyba nie ma co oceniać Pana Marka jako osoby duchownej. Niemniej dziękuję za miłe słowa skierowane pod moim adresem. Ale od razu uprzedzam.. w mojej naturze nie leży słuchanie „ochów” na mój temat.. bo nikt poza Nim mnie nie zna.. a jako osoba z gruntu „techniczna” kiepsko reaguję na kolorowe słówka.
    To, że rozmawiamy prywatnie i spokojnie to jedno. To że dzielą nas ogromne przestrzenie w postrzeganiu świata to drugie. To, że podejmujemy trud spotkania przy Słowie i że próbujemy sobie pokazać nasze światy i obrazy Boga.. to nasza prywatna sprawa i nie ma ona nic wspólnego z tematem na tym blogu.
    A co do tekstu na którym się wspólnie opieramy.. Napisałeś: „Poza tym duchowni nie uprzedzeni do nas cenią sobie Przekład Nowego Świata, za współczesny, łatwy do zrozumienia język i ścisłe trzymanie się oryginału.” Szczególnie zaintrygowało mnie stwierdzenie „ścisłe trzymanie się oryginału”. Wybacz.. Piotrze.. ale tak właśnie nie jest. Poza tym w twoich wypowiedziach pobrzmiewa ogromna niespójność względem osób duchownych. Z jednej strony piszesz, że duchowni katoliccy swym zwyczajem unikają odpowiedzi.. by za chwilę napisać.. że duchowni doceniają PNŚ (oczywiście.. ci.. nie uprzedzeni). Ja to nazywam.. nie obraź się.. swoistą wybiórczością. Stawiasz pytanie.. znając odpowiedź..To po co je stawiasz? Chcesz coś tym uwypuklić ?? Nie wiem czemu.. ale odnoszę wrażenie, że starasz się w swych postach nakreślić obraz człowieka.. dobrego (siebie) i człowieka złego (księdza Marka). Mam nadzieję, że to tylko złudzenie.. i nie dążysz do pokazania światu karykaturalnego obrazu, który z rzeczywistością .. ma mało wspólnego.
    Mam nadzieję, że nasza prywatna wymiana myśli pobiegnie po linii szczerości i uczciwości względem siebie.

  10. ittaj pisze:

    Czytałem sobie wieczorem Biblię i jakoś tak się złożyło, że był to 3 rozdział Listu Jakuba. Kto wie, może nie był to przypadek że zacząłem czytać akurat tam. Myślę, że Jehowa chciał skorygować moje mocno niewłaściwe zachowanie wobec Pana, ponieważ od 13 wersetu czytamy (nawet przytoczę z Tysiąclatki):
    „13 Kto spośród was jest mądry i rozsądny? Niech wykaże się w swoim nienagannym postępowaniu uczynkami dokonanymi z łagodnością właściwą mądrości! 14 Natomiast jeżeli żywicie w sercach waszych gorzką zazdrość i skłonność do kłótni, to nie przechwalajcie się i nie sprzeciwiajcie się kłamstwem prawdzie! 15 Nie na tym polega zstępująca z góry mądrość, ale mądrość ziemska, zmysłowa i szatańska5. 16 Gdzie bowiem zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. 17 Mądrość zaś [zstępująca] z góry jest przede wszystkim czysta, dalej, skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy6. 18 Owoc zaś sprawiedliwości sieją w pokoju ci, którzy zaprowadzają pokój. (Jakuba 3:13-18)
    Mocno szarpało mnie sumienie po przypomnieniu sobie tych słów. Czytałem je tyle razy, a jednak nie miałem ich w pamięci dyskutując z Panem. Za co najmocniej przepraszam. Człowiek tyle się uczy a ciągle się gdzieś zapomina i w czymś niedomaga, czasami jest to trochę zniechęcające…
    Pozostaje mi tylko przeprosić i pokornie prosić o wybaczenie, co niniejszym czynię.
    Proszę tylko o jedno, aby pamiętał Pan, że to ja popełniłem błąd, a nie organizacja Świadków Jehowy, którą (dyskutując w sposób jak powyżej) nie jestem godzien reprezentować.

    Na koniec (już bez żadnej swarliwości) pokornie chciałem się tylko odnieś do podanego przez Pana Tytusa 3:10. Świadkowie Jehowy nie są sektą. Dlaczego? Ktoś już to kiedyś napisał dużo mądrzej niż ja bym to zrobił, dlatego pozwolę sobie zacytować:

    „Dla niektórych sekta to grupa, która oderwała się od już istniejącej religii. Inni odnoszą to określenie do grupy podążającej za jakimś człowieczym przywódcą lub nauczycielem. Wyrazu tego używa się zwykle w sensie ujemnym. Świadkowie Jehowy nie są odłamem żadnego kościoła. Wywodzą się z różnych warstw społecznych i byli przedtem wyznawcami najróżniejszych religii. Za swego przywódcę nie uważają żadnego człowieka, lecz tylko Jezusa Chrystusa.
    Świadkowie Jehowy uważają Słowo Boże, Biblię, za miernik prawdziwości wiary i ściśle się jej trzymają. Ich sposób wielbienia Boga jest drogą życiową. Nie odprawiają żadnych obrzędów. Nie izolują się od reszty społeczeństwa, lecz żyją i pracują pośród innych ludzi.”

  11. Ks. Marek pisze:

    Tak dla porządku dyskusji, by dać możliwość 3 drogi dla ewentualnych Czytelników tej notki blogowej:

    http://www.wsm.archibial.pl/wsm2/art.php?id_artykul=24

    • ittaj pisze:

      Pisał Pan wyżej, że dobrze zna społeczność Świadków Jehowy. Jeśli tak to doskonale wie Pan, że rzeczy opisane w podanym przez Pana linku są wierutną bzdurą. Albo wyżej Pan kłamał, albo teraz z premedytacją oczernia Pan niewinnych ludzi poprzez wypowiedzi, które doskonale Pan wie, że są nieprawdziwe. Czy tak postępuje sługa Boży, za jakiego się Pan podaje?

      • ittaj pisze:

        Jeszcze jedno:

        Jeśli ukłuło Pana coś z tego co wyżej napisałem (choć bardzo ładnie i grzecznie Pana przeprosiłem, nie za to co napisałem, bo to wszystko prawda, tylko za sposób w jaki to przedstawiłem, bo był zdecydowanie zbyt agresywny) i koniecznie musi Pan kogoś oczerniać, żeby udowodnić swoje rację (których Pan nie ma i myślę, że doskonale Pan o tym wie) to proszę oczerniać mnie! a Świadków Jehowy zostawić w spokoju! bo każdy z tych ludzi potrafi okazywać innym miłość bardziej niż Pan i cała ta armia w czarnych sutannach razem wzięta (o czym myślę Pan też doskonale wie)
        A jeśli tak lubi Pan wyszukiwać brudy, to proszę zacząć ich wyszukiwać na własnym podwórku i pisać np. o molestowaniu dzieci przez księży.
        Myślę, że Pan wie, że Jehowa i Jezus bardzo kochają dzieci. Jezus kiedyś powiedział, że jeśli ktoś zgorszyłby jedno z nich to lepiej żeby mu kamień młyński zawiesili u szyi i go utopili (Mateusza 18:6) Jak Pan myśli, jak zatem zapatruje się na organizację, która od wieków dopuszcza się na nich gwałtów i tuszuje sprawę, a księży, którzy dopuszczają się czegoś takiego nawet nie usuwa ze swoich szeregów? Czy wy możecie być organizacją, którą Bóg chciałby się posługiwać? Wy chyba wstydu nie macie, że w ogóle macie czelność wmawiać ludziom, że jesteście Jego sługami.
        Szukamy dalej brudów? Proszę bardzo – Kto pomógł Hitlerowi dojść do władzy? Wy, a więc można powiedzieć że jesteście współodpowiedzialni za wymordowanie milionów istnień… a ile osób wymordowaliście w krucjatach, które to nijak nie miały się do woli Bożej tylko były waszą pogonią za władzą i wpływami? Ile dzieci zakonnic, które żeście sami spłodzili zamordowaliście i zakopaliście pod klasztorami (nie tak dawno znaleziono zbiorowy grób na poznańskim Ostrowie Tumskim)…

        Czy Pan naprawdę twierdzi, że organizacja dopuszczająca się takich rzeczy może cieszyć się uznaniem Boga? Chyba „boga tego systemu rzeczy” jak w Biblii określa się Szatana…

        A macie czelność kłamliwie oczerniać Świadków Jehowy – ludzi, którzy naprawdę Boga bardzo kochają i starają się z wszystkich sił mu służyć i uświęcać Jego Imię. Nie twierdzę, że Świadkowie są idealni. Zresztą Biblia mówi, że nie ma na ziemi człowieka, który zawsze czyni dobrze i nie grzeszy. (Koheleta 7:20) Wszyscy jesteśmy niedoskonali, jednak Świadkowie Jehowy nigdy nie zgwałciliby dziecka, czy z premedytacją zamordowali niemowlę. Oni nawet odmawiają służby wojskowej i wielu krajach idą za to na lata do więzienia, bo z miłości do bliźniego nie chcą się nawet uczyć jego zabijania. Wolą więzienie od tego? A wy? Na kazaniach gadu, gadu o miłości braterskiej a jak tylko wybuchnie gdzieś wojna to święcicie armaty.

        Radzę zacząć dostrzegać błędy u siebie i je naprawiać, a potem możecie wytykać je innym…

        „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.”
        (Mateusza 7:3-5)

  12. poziomkislow1 pisze:

    Piotr.. przyhamuj trochę. Opętało cię coś ? Jeśli chodzi o błędy.. to zacznij od swojego podwórka. Katolicyzm to wyznanie, a nie korporacja religijna wybierająca swojego prezesa na podstawie głosów o wartości.. 10 dolarów za głos. Zauważ jedno, że ŚJ rejestrują się poza Stanami jako wyznanie ale podlegają centrali, która.. wyznaniem nie jest. Mało tego.. w Polsce najpierw zarejestrowana została spółka ! a później dopiero ŚJ zarejestrowali się jako wyznanie. Ze spółki.. w wyznanie.
    Rok 1939 – cytat z twojego czasopisma: „ Religia jest głównym środkiem diabła” (wtedy byliście spółką) albo „ ludzie wynaleźli wyrażenie „religia chrześcijańska” ale określenie to jest całkiem błędne i zwodnicze”….
    A teraz cytat (również z twoich periodyków) ale już z roku 1999 ( w pewnych krajach zarejestrowaliście się jako.. wyznanie) „ mimo, że we Francji ŚJ są pod względem liczebności..trzecią religią chrześcijańską”.. Hmmm.. a więc.. raz religia chrześcijańska a raz nie ? Mało tego.. zajrzyj sobie proszę do swoich czasopism… na przykład do książki „Prowadzenie rozmów..” gdzie podane są przykłady jak rozmawiać z napotkanymi ludźmi wyczytać można: „ jeśli napotkasz buddystę – podkreśl że nie popierasz chrześcijaństwa”, jeśli napotkasz Żyda powiedz : „nie należymy do chrześcijaństwa”. Rok 2001 –„ŚJ nie należą do kościoła chrześcijańskiego”.
    i kto tu kłamie ???

    I nie rób z siebie męczennika.. podkreślając jak bardzo ktoś cię skrzywdził. Podkreślasz, że przepraszasz… no to mamy inne pojęcie o „przepraszaniu”. Najpierw sobie odpowiedz., czy SJ to wyznanie.. czy też nie ? religia czy korporacja religijna?

    Napadasz na kościół katolicki.,..a oto cytaty ze Strażnicy:
    „Chociaż brzmi to szokująco, ale nawet niektórym szerzej znanym w społeczności ludu Jehowy zdarzyło się popaść w czyny niemoralne, nie wyłączając homoseksualizmu, wymiany żon, napastowania dzieci”. („Strażnica” 1986, nr 5, s. 11) a takich cytatów można by mnożyć. Nie głoś.. że ŚJ są wyjątkowi.. i lepsi od innych bo to bzdura. Skany chcesz ??? Zresztą.. są dostępne.. (i tu podkreślę) DLA OSÓB NIE BĘDĄCYCH WCZEŚNIEJ ANI W CHWILI OBECNEJ ŚJ

    hmmm.. i jeszcze jedno.. nigdy nie mów nigdy.. Bo gwałty na dzieciach wśród was również się zdarzają.

    • ittaj pisze:

      Poproszę o te skany, zwłaszcza te z „prowadzenia rozmów na podstawie pism”. Tak się składa, że mam tą książkę i nigdzie nie ma tam takich bzdur jak wypisałaś.
      Świadkowie Jehowy są chrześcijanami i nigdzie się tego nie wypierają, więc przeciwnie szczycą się tym… chyba jako nieliczni wiedzą co to znaczy…

      Rligia jest narzędziem Diabła, posługuje się on religią fałszywą aby odciągnąć ludzi od Boga. Sama sobie odpowiedz – ile religii ustanowił Bóg? JEDNĄ a ile jest ich na świecie? Masa. To kto je stworzył? Bóg? Po co, żeby samemu sobie przeczyć i mieszać ludziom w głowie?

      Wielokrotnie pisałem wyżej że Świadkowie Jehowy nie s ą doskonali, że wszyscy jesteśmy grzeszni, że Biblia nawet o tym mówi, więc nie wiem o co Ci chodzi.

      A te 10 dolarów za głos to skąd wzięłaś? Z Tygodnika Katoilickiego? Proszę skan….
      Radzę Ci nie wypisywać takich bzdur bo oskarżę Cię o zniesławienie. Wyrabiasz osobą które tu zaglądają bardzo negatywną opinię o ludziach, którzy na to zupełnie nie zasługują. To ja tu coś napisałem, dlaczego zatem bezpodstawnie nie oczerniacie mnie tylko Świadków Jehowy? Chcesz coś dalej pisać to pisz o mnie a nie o nich, bo jak dalej będę czytał takie bzdury tutaj na ich temat to masz sprawę sądową.

      • poziomkislow1 pisze:

        mój drogi. Nie rzucam słów na wiatr jak ty. Dawałam ci masę dowodów na to, że mnie wciąż oszukujesz i zmieniasz zdanie nieustannie. Skany ?. Nie ma sprawy. Otwórz w piątek skrzynkę pocztową. Znajdziesz tam skany, które są periodykami ŚJ.
        Po drugie – nie oskarżam, tylko w przeciwieństwie do ciebie odróżniam prawdę od zakłamania i fałszu. Nie chwytam tego co mi ktoś podrzuci, najpierw sprawdzam… tobie czasem by się to również przydało.

        • poziomkislow1 pisze:

          chyba nawet nie muszę zapychać ci skrzynki. to samo znajdziesz w Internecie.. Wiesz.. jest coś takiego jak „google”.
          http://www.piotrandryszczak.pl/religia.html

          • ittaj pisze:

            Pamiętasz jak poprzez maila zarzucałaś że Świadkowie Jehowy pozmieniali Biblię i przysłałas mi skan z wydania angielskiego PNŚ? Co się okazało, jak pogadaliśmy na ten temat? Że to Ty nie rozumiałaś o co w tym fragmencie chodziło a nie że oni próbowali coś zciemnić. Tak samo jest z tymi linkami, które mi tu podajesz. To są ludzie jak Ty, nigdy nie spytali Świadka o co im tu czy tam chodzi, tylko nie rozumiejąc ich nauk przekręcają to na swoje i zarzucają im kłamstwo. Jak chcesz oczerniać Świadków to nie zamykaj proszę przed nimi drzwi, tylko porozmawiaj, zapytaj „dlaczego twierdzicie tak a nie inaczej” a nie polegaj na opinii innych i własnym zrozumieniu, bo jak się już przekonałaś mogą one być błędne.
            O tym właśnie traktuje artykół, który zachęcam żebyś przeczytała.

          • poziomkislow1 pisze:

            Cytuję : Pamiętasz jak poprzez maila zarzucałaś że Świadkowie Jehowy pozmieniali Biblię i przysłałas mi skan z wydania angielskiego PNŚ? Co się okazało, jak pogadaliśmy na ten temat? Że to Ty nie rozumiałaś o co w tym fragmencie chodziło a nie że oni próbowali .coś zciemnić. Tak samo jest z tymi linkami, które mi tu podajesz. To są ludzie jak Ty, nigdy nie spytali Świadka o co im tu czy tam chodzi, tylko nie rozumiejąc ich nauk przekręcają to na swoje i zarzucają im kłamstwo.

            WYJAŚNIAM. Nie pogadaliśmy. Sprawę skierowałeś do starszego o o imieniu P. Nie dostałam odpowiedzi konkretnej- tylko sugestię, że byłam SJ.Mało tego – nie potrafiłeś mi odpowiedzieć na ŻADNE pytań.
            Piszesz, że to ja nie zrozumiałam. W związku, że zaczerniasz fakty i kłamiesz.Oczekuje publicznych przeprosin i SPROSTOWANIA.
            I potwierdzam – to co pisałam ci w mailach . Tłumaczenie pisma Świętego ŚJ – NIE jest tłumaczeniem z greki!. Jest tłumaczeniem z języka angielskiego i są wprowadzone zmiany, które powodują zmianę treści na zgodną z treścią i przekonaniem głoszonym przez ŚJ.

        • ittaj pisze:

          Nie dałaś mi żadnego dowodu na nic. Ja Cię nie oszukuje, piszę cały czas prawdę i nigdzie zdania nie zmieniłem. To Ty mnie oszukujesz bo jesteś przekonana że za wszelką cenę (nawet kłamstawmi i naciąganymi fgaktami) musisz mnie nawrócić. Czy tak postępował Jezus? On zawsze mówił prawdę, nawet jeśli była dla niego niewygodna.
          Czekam na tego maila ze skanami z „prowadzenia rozmów”, z tymi 10 dolarami za głos i z tymi gwałtami dzieci wśród Świadków… bo coś się nie doczekałem;p
          I przeczytaj proszę mój komentarz do Pana Marka i wskazany tam artykuł. Ufam, że też da Ci choć trochę do myślenia.

          • poziomkislow1 pisze:

            czy przesłać ci moje twoje maile ? NIGDY nie napisałam ci ani nie zasugerowałam ci, że chcę cie nawrócić. Czy pamiętasz co napisałeś mi w ostatnim mailu ? że nie ma co ze mną rozmawia. Czemu ? Bo mnie nie zwerbowałeś.
            Dawałam ci mnóstwo dowodów na co mam potwierdzenia w postaci mailowej. Nie odpowiedziałeś na nie, to raz. Dwa – wielokrotnie zmieniałeś zdanie.Ponieważ twierdzisz inaczej. W takim, w takim razie proszę o wyrażenie zgodny na publikację twoich maili do mnie -na mojej stronie www.

  13. Ks. Marek pisze:

    To ja tu coś napisałem, dlaczego zatem bezpodstawnie nie oczerniacie mnie tylko Świadków Jehowy? Chcesz coś dalej pisać to pisz o mnie a nie o nich, bo jak dalej będę czytał takie bzdury tutaj na ich temat to masz sprawę sądową.

    Pan tu jakiś masochizm uprawia, czy inną fanaberię? Szanowny Panie! Mówię to Panu ja, ks katolicki: ŚJ to oszuści, krętacze i manipulanci. Ci, którzy chcą prowadzić życie zgodne z tym, czego nauczał Jezus Chrystus szukają szczęścia poza Świadkami Jehowy, spółką z ograniczoną odpowiedzialnością.

    • ittaj pisze:

      Oczernia Pan ludzi, których Pan w ogóle nie zna, zachęcam do pozostawienia na chwilę uprzedzeń i przeczytania artykułu z 10 strony tej Strażnicy:
      http://www.jw.org/download/?fileformat=PDF&issue=20120301&output=html&pub=wp&langwritten=P&option=TRGCHlZRQVNYVrXF
      Jeśli ma Pan w sobie choć odrobinę miłości do ludzi to może da to Panu do myślenia.
      Co do naśladowania Jezusa to zachęcam do przeczytania początkowych artykułów z tego samego czasopisma i zastanowienia się czy według Biblii (a nie tego co wmawiali mi przez 6 lat w seminarium) ja jestem naśladowcą Jezusa.
      Jezus demaskował obłudę religijną współczesnych mu duchownych i sam żadnej klasy duchownych nie ustanowił. W pierwszych wiekach nie było kogoś takiego, sprawami duchowymi zajmował się każdy kto uważał się za chrześcijanina. Klasa duchownych powstała później poprzez popęd co niektórych do władzy. Nie ustanowił jej Jezus i nie musi Pan szukać dowodów na to w czasopismach Świadkół Jehowy tylko w Biblii i publikacjach historycznych.
      Zastanawiał się Pan kiedyś co upewnia Pana, że jest Pan we właściwej religii? Poza tym że Pana rodzice w niej byli, tak Pana wychowali i większość ludzi, Których Pan zna ją wyznaje? Czy coś jeszcze Pana w tym upewnia? Bo to żadne dowody. Sugerując się nimi większość Muzułumanów czy Buddystów (których szanuje jak każdego człowieka ale ich poglądów tak jak i Pańskich nie popieram) powie że jego religia jest tą właściwą, bo też się w niej urodził i nie zbadał czy ma ona solidne podstawy w oczach Boga…
      A co do tego naśladowania przez Was Jezusa – jak już pisałem byłem 28 lat Katolikiem, swoje widziałem, swoje przeżyłem, proszę zatem nie wciskać mi kitu.
      Gdy miałem 17 lat i straciłem Ojca (w wieku 10 straciłem matkę, rodzeństwa nie miałem, więc zostałem sam) i poszedłem do Księdza zapłacić (bo Wam przecież trzeba płacić za posługę religijną i Wy macie czelność zarzucać Świadkom Jehowy że są Spółką z.o.o? Oni wszystkie posługi religijne robią za darmo, z miłości a nie za kaskę jak Wy, a żeby móc to robić to w międzyczasie uczciwie pracują, biorą c przykład między innymi z Apostoła Pawła, a nie to co Wy, …”naśladowcy Jezusa”, proszę mi pokazać gdzie w Biblii jest napisane że Jezus albo jego uczniowie wzięli choc złotówkę od kogokolwiek za pomoc duchową?) …ale wróćmy do tematu… przyznam, że jako nastolatek nie byłem „aniołkiem” ale w obliczu takiej tragedii liczyłem że od osoby, która podaje się za naśladowce Jezusa (nie potrafiąc na podstawie Biblii tego w najmniejszym nawet stopniu udowodnić – w przeciwieństwie do Świadków Jehowy) otrzymam wspacie i pokrzepienie (bo wydaje mi się, że Jezus w tym momencie zapomniałby przynajmniej na chwilę o moich grzechach i poprostu mi współczuł i pocieszył – tak jak robią w takich sytuacjach Świadkowie Jehowy) a usłyszałem tylko „dobrze ci tak, teraz jak zostałeś sam to dostaniesz za swoje, to kara boża.” – czym skutecznie zraził mnie na długie lata nie tylko do kościoła ale także do Boga (wielu z Was swoim obłudnym postępowaniem i nieprzemyślanymi słowami nie opartymi na Biblii zraża ludzi nie tylko do siebie (to grzechem nie jest) ale także do Boga (a to jest poważnym grzechem – (Mateusza 18:6)) I proszę mi nie mówić że to odosobniony przypadek, bo odosobnionym przypadkiem jest ksiądz, który próbuje naśladować Jezusa i postępować jak on. Znam takich i sznuje, ale to nieliczne przypadki. Reszta jest gorsza od niejednego „świeckiego”. Ci ludzie, których nauczacie powinni nauczać Was, bo większość jest od was lepsza…
      I nie piszcie mi tu proszę, że czegoś nie sprawdziłem, bo 3 lata dogłębnie badałem Biblię i poznawałem tych ludzi i z całym przekonaniem, biorąc pełną odpowiedzialność przed Bogiem i ludźmi, mogę napisać że Świadkowie Jehowy to religia, która na pewno podoba się Bogu… a czy Pan może napisać to o sobie? Czy poznał Pan tych ludzi na tyle że z czystym sumieniem może Pan przed Bogiem przyznać, że to oszuści? Radzę się zastanowić…
      Ja o sobie mogą, bo 28 lat „sprawdzałem” religię Katolicką, byłem waszym parafianinem (ciekawe czy Poziomkisłów wie za kogo ją uważacie i skąd się ta nazwa wzięła – niech sobie sprawdziw w encyklopedii) i z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że ta religia nie naucza tego samego co Bóg naucza poprzez Biblię, powstaje zatem pytanie skąd pewność, że cieszy się Jego uznaniem?

  14. Ks. Marek pisze:

    Co to? Jakaś krucjata ŚJ na moim blogu?
    Świadkowie Jehowy nie mają mi nic konstruktywnego do powiedzenia. Przynajmniej tak długo, póki będą rozmawiać ze mną, posługując się rozmaitymi technikami manipulacji.

  15. ethanol pisze:

    Pan ŚJ – nie pogrążaj sie
    Ponizej jest link do strony jednego z waszych.
    Wiekszego chamstwa, klamstwa manipulacji i nienawiści nie wiedziałe.
    Wyglada, ze ŚJ – to organizacja powołana jedynie do oczerniania i zwalczania Kościoła
    http://www.rumburak.friko.pl/

    Napisałeś:
    Ile dzieci zakonnic, które żeście sami spłodzili zamordowaliście i zakopaliście pod klasztorami (nie tak dawno znaleziono zbiorowy grób na poznańskim Ostrowie Tumskim)…

    I co ? Archeolodzy stwierdzili, ze to dzieci zakonnic ?
    I czemu akurat tam dzieci zamordowane mialy by byc chowane ? Takie odjazdy to w jakims opętanej mózgownicy mogą sie narodzić.
    Palikot czasem nie jest tez „wasz” ?

  16. vanitas pisze:

    „Jezus demaskował obłudę religijną współczesnych mu duchownych i sam żadnej klasy duchownych nie ustanowił. ” – duchownych (kapłanów, saduceuszy” to nie trzeba było demaskować – była powszechnie znana. Demaskował obłudę faryzeuszy – a ci nie byli duchownymi. Jeśłi Pan Jezus „żadnej klasy duchownych nie ustanowił” – to skąd w listach św. Jana „Jan PREZBITER”, Skąd w liście Pawła do Tymoteusza 1Tm3:1 – ” Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pożąda dobrego zadania.”???

    „W pierwszych wiekach nie było kogoś takiego, sprawami duchowymi zajmował się każdy kto uważał się za chrześcijanina” Dz8:18-19 ” Kiedy Szymon ujrzał, że Apostołowie przez wkładanie rąk udzielali Ducha Świętego, przyniósł im pieniądze. 19 «Dajcie i mnie tę władzę – powiedział – aby każdy, na kogo włożę ręce, otrzymał Ducha Świętego».” – coś jakby więcej było potrzebne, niż :uważanie sie za chrześcijanina, bo 5 wersów (13) wcześniej jest „Uwierzył również sam Szymon, a kiedy przyjął chrzest, towarzyszył wszędzie Filipowi i zdumiewał się bardzo na widok dokonywanych cudów i znaków. ”

    ” A co do tego naśladowania przez Was Jezusa – jak już pisałem byłem 28 lat Katolikiem, swoje widziałem, swoje przeżyłem, proszę zatem nie wciskać mi kitu.” – Jakby był pan katolikiem naprawdę, to nie dał by pan sobie wcisnąć obecnego kitu (na marginesie – te 28 lat to liczone od chrztu po urodzeniu?)

    „Gdy miałem 17 lat i straciłem Ojca (w wieku 10 straciłem matkę, rodzeństwa nie miałem, więc zostałem sam) i poszedłem do Księdza zapłacić (bo Wam przecież trzeba płacić za posługę religijną i Wy macie czelność zarzucać Świadkom Jehowy że są Spółką z.o.o? Oni wszystkie posługi religijne robią za darmo, z miłości a nie za kaskę jak Wy”
    Jest taki błąd w rozumowaniu – PARS PRO TOTO się nazywa. Polega na tym, że jednostkowe zdarzenie przypisuje się całości. To, że się jeden ksiądz – idiota trafił nie znaczy nic.

    „a żeby móc to robić to w międzyczasie uczciwie pracują, biorą c przykład między innymi z Apostoła Pawła, a nie to co Wy, …”naśladowcy Jezusa”, proszę mi pokazać gdzie w Biblii jest napisane że Jezus albo jego uczniowie wzięli choc złotówkę od kogokolwiek za pomoc duchową” – Kościół za pomoc duchową czy za sakramenty nie bierze nic. Niestety – stał się po części niewolnikiem „instytucji” – samo oświetlenie budynku, czy jego ogrzanie sporo kosztuje – o kosztach remontów nie wspominając. Dlatego – bywa że kapłani sprawiają wrażenie, że udzielenie sakramentu czy posługi jest zależne od jakichś opłat. Wyjątek – to pogrzeb, gdzie opłata to w większości wykupienie miejsca na cmentarzu. Ale – jak ma pan problemy z pieniędzmi to wystarczyło to powiedzieć – większość kapłanów to rozumie (są i tacy, którzy z własnej kieszeni finansowali pogrzeb w trudnej sytuacji…).

    „I nie piszcie mi tu proszę, że czegoś nie sprawdziłem, bo 3 lata dogłębnie badałem Biblię i poznawałem tych ludzi i z całym przekonaniem, biorąc pełną odpowiedzialność przed Bogiem i ludźmi, mogę napisać że Świadkowie Jehowy to religia, która na pewno podoba się Bogu… ”
    „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo” (gr. 1Ἐν ἀρχῇ ἦν ὁ λόγος, καὶ ὁ λόγος ἦν πρὸς τὸν θεόν, καὶ θεὸς ἦν ὁ λόγος.”)…” jak może podobać się Bogu wyznanie, które odrzuca to, że Słowo Wcielone było Bogiem?

    „a czy Pan może napisać to o sobie? Czy poznał Pan tych ludzi na tyle że z czystym sumieniem może Pan przed Bogiem przyznać, że to oszuści? Radzę się zastanowić…”
    Ja mogę. Albo oszuści, albo ofiary oszustów (większość);

    „Ja o sobie mogą, bo 28 lat “sprawdzałem” religię Katolicką, byłem waszym parafianinem..”
    Drogi panie – sam pan napisał jak miałem 17 lat zraziłem się…” SKoro tak – to z tych 28 lat – 11 był pan „katolikiem niepraktykującym (coś jak „żywy nieoddychający”), a pozostałe 17 był pan dzieckiem, albo „nie aniołkiem” – czyli miał pan naukę Kościoła w dość głębokim poważaniu. Co więc jest warte pana świadectwo?

  17. ittaj pisze:

    Widzę, że zmasowany atak się zrobił;P W kupie siła;P
    @Poziomkisłów – robisz to samo co osoby z linków, które podajesz, manipulujesz faktami i podajesz półprawdy, żeby osoby postronne nie mające pojęcia o sprawie zniechęcić do Świadków Jehowy… no i jaki macie w tym cel? Mniejsza o to nie chce wiedzieć…
    @Marek – Wielokrotnie zaznaczałem, że piszę jako ja a nie Świadek Jehowy, nie reprezentuje zdania organizacji tylko własne, które niestety jest inne od zdania organizacji, bo oni albo rozmawialiby z wami bardzo łagodnie (1 Piotra 3:15) albo gdyby widzieli że nie ma to sensu to nie rozmawialiby wcale (i widzę że mają w tym rację, muszę się w końcu zacząć tego od nich uczyć) nie wiem więc dlaczego cały czas atakuje Pan Świadków. Niech Pan napiszę lepiej „Co to? Jakaś krucjata Ittaja na moim blogu?
    Ittaj nie mają mi nic konstruktywnego do powiedzenia…”
    Ok, przyjąłem i kończe dyskusję, proszę tylko w końcu przestać atakować ludzi o wiele lepszych ode mnie, od Pana i tej naszej Poziomki razem wziętych, bo wszyscy razem Świadkom Jehowy do pięt nie dorastamy. (i gdyby dodać do nas Panów Ethanol i Vanitas to wynik też by się nie zmienił, obawiam się że mielibyśmy tylko jeszcze większe tyły;P

    Zniechęcając ludzi do Świadków Jehowy pamiętajcie o jednym – kiedyś przyjdzie wam zdać z tego sprawę Bogu. Jak On wtedy na to zareaguje?

    „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą.”
    (Mateusza 23:13)
    eot

Zostaw komentarz