Nie raz i nie dwa zastanawiałem się, czemu np muzycy, występując na estradzie, czy też w studiach TV, pokazują się z ciemnymi okularami na nosie. Coś chyba chcą za nimi ukryć – zważywszy na to, że jak mawiają niektórzy, w oczach odbija się ludzka dusza. Jest ona w każdy z nas inna, ale każda ma swe Źródło w Jednym – to tak ku przypomnieniu. [To, że ma swe źródło dusza w Bogu oznacza, że jest przez Niego chciana, stworzona, nadająca formę ciału].
To tak tytułem wstępu. Natomiast istotą wpisu chcę uczynić treść następującą:
VIII SOBÓR POWSZECHNY, KONSTANTYNOPOLSKI IV (869-870)
Sobór ten zwołany przez papieża Hadriana II (869) za zgodą cesarza Bazylego miał zakończyć sprawę patriarchy Focjusza. Poza decyzjami dyscyplinarnymi ogłoszono kilka kanonów dogmatycznych. Istnieje tylko łacińskie tłumaczenie akt Soboru i ich streszczenie greckie. Kanon 11 potępia naukę o dwóch duszach w człowieku. Nie wiemy, czy Sobór ma na myśli dwie dusze rozumne, jedną dobrą: źródło życia duchowego, a drugą złą: źródło życia zmysłowego (manicheizm), czy też jedną duszę intelektualną i jedną sensualną (apolinaryzm). W każdym razie żadna z tych teorii nie występuje w znanych pismach Focjusza, chociaż mu to zarzucano (PG 109, 736). Kościół broni tutaj uroczyście jedności duszy człowieka.
Kan. 11. Chociaż Stary i Nowy Testament uczy, że człowiek ma jedną duszę rozumną i intelektualną, i choć wszyscy święci Ojcowie i nauczyciele Kościoła to samo utrzymują, [jednak] niektórzy zwolennicy zgubnych wymysłów do takiej posunęli się bezbożności, że odważają się głosić jako naukę wiary, jakoby człowiek posiadał dwie dusze i przez tę „mądrość, która głupią się stała” [1 Kor 1, 20], jakimiś nierozumnymi wysiłkami potwierdzają tę swoją herezję. Otóż ten święty i powszechny Sobór, chcąc prędko wyrwać to szkodliwe mniemanie jako najgorszy, dziś rodzący się kąkol, a nawet „z wiejadłem prawdy” w ręku… „chcąc oczyścić boisko” Chrystusowe i „wyrzucić plewy w ogień nieugaszony” [Mt 3, 12; Łk 3, 17], mocnym głosem wyklina wynalazców i sprawców tej bezbożności oraz tych, co podobnie myślą. Definiuje także i orzeka, że nikomu nie wolno mieć i w jakikolwiek sposób przechowywać dzieł twórców tej bezbożności. Gdyby zaś ktoś odważył się przeciwnie postępować, wbrew temu świętemu i wielkiemu Soborowi, niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych oraz uważany za odstępcę od wiary i pobożności chrześcijańskiej.
Krótko mówiąc: każdy z nas jest „posiadaczem” jednej rozumnej duszy. Dusza ta wezwana jest do zdążania ku swemu Źródłu, będącemu, jak wspomniałem, w Bogu. Są duszy udzielane pomoce z wysoka, od Boga, by cel mogła zrealizować. Jest jednak też szatan, który podejmuje nieustannie działania na rzecz oderwania posiadacza duszy rozumnej od celu, który dusza winna realizować.
Wiele się może dziać w naszym życiu. Nie zawsze wzniosłych, radosnych rzeczy. Pewnie nie raz więcej jest nikczemności aniżeli pokory. Jednak zawsze jest dość łaski od Pana, by zwłaszcza nikczemność dostrzegając, zapłakać, i tym samym duszy okulary nałożyć, by zobaczyć Chrystusa: Tego, Który Jest, Który Był i Który Przychodzi.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
O duszy nic nie powiem… bo zdanie mamy takie samo.. Ale co do łez.. Jakoś kojarzy mi się to ze słynnym powiedzeniem, że nawróci się człowiek kiedy nie ma już innej deski ratunku i zwróci się ku Temu co zawsze poda pomocną dłoń. Innymi słowy.. musi się coś wydarzyć „złego” by szukać pomocy u Nauczyciela. I znamy takie przypadki z Ewangelii (choćby kobieta co na krwotok cierpiała – Marek 5 25-34). Poza tym tam.. łez nie było… Ale to nie jest schemat.. i nie zawsze to tak działa. Poza tym nie musi się nic wydarzyć ze zdarzeń realnych.. wystarczy, że do człowieka coś dotrze, niekoniecznie przez łzy.. czy tragedię. Szukamy nie tylko dlatego.. że nam źle.. szukamy chcąc odnaleźć Prawdę.
Zgodzę się, że można przez łzy zobaczyć niewyraźną postać…Nauczyciela.. ale uważam, że to działanie tak zwanej chwili, pod wpływem emocji. A emocje… bywają zgubne. Same łzy zaciemniają obraz jednak i nie widać wyraźnie. Łzy są … samolubne. Tak to widzę. Człowiek koncentruje się na swojej tragedii. Osoba która płacze.. albo chce być sama.. by smakować swój ból i rozpacz.. albo chce by inni zauważyli ją. No… tak to niestety odbieram. Można w sobie odnaleźć żal.. ale łzy nie są tego wyrazem. Tak to widzę. Być może.. jestem w błędzie..
1. Nie wiemy, czy kobieta cierpiąca na krwotok płakała, czy nie. Ja sądzę, że bez tego się nie obyło. Ale też twierdzę, iż nie są łzy materialne konieczne, by przejrzeć. Wystarczy łza w stylu: mea culpa!
2. Emocje bywają zgubne, o ile są postrzegane jako cel sam w sobie, taka sztuka dla sztuki. A one są jak Anioły – zwiastują nam wolę Ojca.
3. Łzy + emocje: przestrzegam kawalerów przed miłosną relacją z kobietami, co mają takie okraszone mgłą łez oczy. I są to najczęściej owe łzy samolubności, jak Pani to raczyła zauważyć i nazwać.
Czas kupić sobie ciemne okulary..
Marto, Marto!
Nie zapominaj, proszę, o Emaus. Dwaj uczniowie poznali Pana przy łamaniu chleba. Daje nam Pan siebie poznać i przejrzeć na oczy i nowym spoglądam ogarnąć ludzi i świat.
Wbrew pozorom Marta dobrze pisze. Dzisiaj modne są … okulary. Albo noszone są zerówki.. albo właśnie ciemne.. najlepiej „ray-ban’y”. Czy ludzie coś ukrywają?? Z jednej strony tak.. ale z drugiej to właśnie pokazują coś.. co ma być właśnie widoczne.. Poprzez okulary chcą pokazać kogoś innego niż są w rzeczywistości. Gdyby tylko ukrywali.. to jeszcze jest to do przełknięcia. Ale podmienianie „tożsamości”… to już lekka przesada. Coś jak ciuciubabka.. dla dorosłych.. czyli jaki okular.. taki ze mnie gość.. zgadnij kim dzisiaj jestem.
Zdecydowanie wolę soczewki… chociaż nie parują.
A co do Emaus.. toć właśnie ludzie tam idą, ino, że nie poznają.. bo nie chcą.. to nie jest wygodne ani modne. Czyż nie lepiej.. podziamgać….założywszy uprzednio ciemne Ray-bany , co by przez przypadek.. nie poznać i nie być poznanym??
nie wiem czemu.. ale uwielbiam zwrot „Marto, Marto” … chociaż wiem.. że nie jest to zwrot z serii tych „pochwalnych”
Ad.1 – Ona się bała.. tego co zrobiła… bo działała w niej desperacja i emocje. Fakt, nie wiemy czy płakała..czy nie. Myślę jednak, że .. łzy mogły pojawić się po uzdrowieniu.. ale nie wcześniej. To zupełnie inny rodzaj łez.
Łza w stylu – mea culpa…czy też łza „fizyczna” pojawia się chyba.. po spotkaniu z Nim.. a nie przed. Czy można żałować… skoro się Go nie poznało.. ??
Ad.2 – Emocji staram się unikać.. choć mnie one doganiają.. to nieuniknione. Jako „rogacizna” bywam impulsywna i działam czasem.. jak błysk błyskawicy. Zanim .. zagrzmi.. już po fakcie. Emocje są czasem zbędną i błędną siłą napędową.
łez (materialnych) jako takich.. nie znoszę.. Są dla mnie nie tyle oznaką słabości.. ale powodują.. pewien „zastój” w działaniu i pogłębiają ukryty w nas żal ale ukierunkowany na nas samych. Stajemy się ofiarami a nie..tymi co źle dokonali wyboru. Tak to odbieram. Aczkolwiek .. kiedyś nie płakałam.. nawet jak grzmiało. Dzisiaj.. (po spotkaniu z Nim).. zdarzają mi się słabsze dni.