Rebelya : forum : Litza i Luxi bimbają sobie na Wielki Post.
Mam świadomość, że nie osiągnę tu z nikim porozumienia. Nawet tego nie oczekuję. Wyrażam tylko swe zdanie, mając leciutkie pojęcie n/t tego tego, czym żyje Litza i Luxi, ponieważ miałem okazję z nimi osobiście porozmawiać w tej kwestii.
Gdyby przyszedł do mnie jakiś człowiek z zapytaniem, czy powinien pójść w Poście na koncert Luxów, a bym wiedział, że ów pytający jest praktykującym katolikiem, to bym mu powiedział, że bardziej komuś nieba przychyli, pokutnie nie idąc na koncert; jednak gdyby to był ktoś, kto szuka, kluczy i w mgławicy brodzi to bym mu powiedział: idź, posłuchaj, potem wróć i porozmawiajmy o tym, co przeżyłeś.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Na FR wypowiadają się sami święci i pobożni katolicy, którzy przyklaskują szyderstwom z drugiego człowieka /vide: wątek o procesie Terlikowski i Grodzka/. Smutne to, że katolicy uwielbiają wyśmiewać czyjeś nieszczęście…i co ciekawsze, sami siebie rozgrzeszają z tego czynu w imię fałszywie pojętej wiary.
Przypomina mi się fraszka I. Kraszewskiego o dewotce:
” Dewotce służebnica w czymsiś przewiniła
Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła.
Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,
Mówiąc właśnie te słowa: „i odpuść nam winy,
Jako my odpuszczamy” – biła bez litości.
Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności!”.
W Biblii nie ma nigdzie przekazu o tym, żeby Chrystus szydził choćby z największego grzesznika…
No cóż, ale Ewangelia jest wolna od postawy szyderstwa, więc nic nowego w tej kwestii nie wymyślimy. Trzeba nam się uczyć od Chrystusa, jak wpływać na zmianę sposobu ich myślenia. A nade wszystko, trzeba się modlić, by samemu nie zarazić się tym kwasem, oraz by szyderców ten ich kwas nie spalił do szczętu.
Ja bym przede wszystkim nie dzieliła na siłę świata na katolików, protestantów czy też na wierzących czy też nie uznających wiary w Boga. W świecie jesteśmy MY a nie My\Wy\Oni. Czasem sobie myślę (być może błędnie), że na świecie sa tylko wierzący. Z tą jednak rożnicą, że jedni wierzą w Boga (nazwanego) a drudzy w siebie. Czy na danym forum zbiegają się katolicy to ja nie wiem. Sama bowiem nazwa i deklaracja nie jest istotna. Ważne aby trzymać się tego w co się wierzy i komu się wierzy. Istotą każdej wiary i nie-wiary jest zgodność myśli, słów i czynów. Jeśli ktoś mowi jedno a robi drugie – to znakiem tego jest szalenie zagubiony. Zarówno bowiem katolicy, ateiści, agnostycy itd.. widzą błędy i wypaczenia drugiej strony. Zdarza się że w tej samej grupie wyznaniowej nakręca się spirala nienawiści i wrogości.
Innymi słowy- smutne jest to, że nie chodzi o to, że katolicy dają takie a nie inne świadectwo, bo takie samo dają ateiści. I jedni i drudzy mówią jedno a robią drugie. Smute jest to, że ludzie żyją w ogromnym zakłamaniu i fałszu. Jak to śpiewał Stachura..prawda i klamstwo biegają w jednakowych trykotach i nikt nie odróżni jednej od drugiej.
Smutne jest to, że nazwa jest nam wyznania znana..- i na tym się w zasadzie kończy- na nazwie a nie na istocie i sednie wiary czy też nie-wiary.
Takie jest moje zdanie. Być moze i mylne. Pozdrawiam
Kasia
Sent from my BlackBerry® wireless device
Pani Kasiu, w sumie to nic dodać i nic ująć z Pani wypowiedzi.
Piszący na FR to kapitalni ludzie, mają niesamowite chody u Pana Boga, w zakresie szturmowania Go w różnych sprawach. Myślę, że to nakręcanie spirali złej mowy, złości, piętnowania wad i grzechów innych to ma w sobie coś z pychy. Pan Bóg błogosławi wysłuchanymi modlitwami i tym samym daje czas na nauczenie się Jego zapatrywania na świat i człowieka: cierpliwego i miłosiernego.
Niestety na forach katolickich ostatnio jest coraz więcej nienawiści, szyderstwa z drugiego człowieka. Zamiast szydzić, wyśmiewać, wystarczy dojrzeć problem i pochylić się nad nim. Zastanowić się, dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej. Podyskutować z rzeczywistością, a nie atakować człowieka. Wydaje mi się, że większość forumowiczów na FRebelyi wypisuje jedynie teoryjki, jak to ich życie jest bez zarzutu…a tymczasem to tylko teoria. Łatwo jest rzucić hasełko o własnej pobożności i wierze, i łatwo jest opluć drugiego, jeśli żyje inaczej. Pamiętam pewien słynny wątek, w którym forumowicze na FR pisali, jak zwracają sie do nich „dzieci z poprzedniego małżeństwa męża lub żony”. Wszyscy tam krzyczą za nierozerwalnością małżeństwa, a sami mają na koncie kolejny związek…Obłuda.
Proszę Pani, nie ma ludzi z idealnym życiem. Skłonny jestem twierdzić, że im więcej epatowania złością, tym więcej trudności i kłopotów w życiu epatującego. To raz.
Dwa: forum wg mnie to nie miejsce do naprawiania życia. To jedynie jakaś próba zebrania myśli, poszukania wskazówek i nabrania odwagi, by je zmieniać.
Nie wchodzę już na żadne fora katolickie, bo takich po prawdzie to chyba nie ma. Racją jest to, że na forach albo porusza się problem dłubania w nosie podczas Mszy albo „uprawia się” publiczne spowiedzi, podczas gdy do prawdziwej spowiedzi droga jest jeszcze daleka albo linczuje się innych. Daleko szukać nie trzeba … na fb też panuje swoista religijność. Ludzie kreują się na świętych. Wklejają kolorowe nabożne obrazki, rozpływają się nad biednym kotkiem, opowiadają o swoich gejzerach uczuć …ale jakoś nie ma w tym wszystkim szczerości i w sumie nie wiadomo po co to wszystko?? Odnoszę wrażenie, że czekają jedynie na oklaski.. i kliknięcia „lubię to”. Jeśli na tym ma polegać religijność to ja się na to absolutnie nie piszę. Dla osoby wierzącej w dzisiejszych czasach problemem jest czy kostka rosołowa w zupie w piątek właściwa jest czy też nie. I co zrobić jak ciocia Zosia upiekła w piątek pasztet.. Nie ważne że sojowy… ale to przecież pasztet. Powyższe problemy dotykają jedynie płaszczyzny religijności.. a gdzie jest wiara?? A gdzie realność i rzeczywistość życia w cieniu Jego Słowa?? Obłuda, bzdura i fałsz-to niestety dzisiaj charakteryzuje współczesnego człowieka i to zarówno wierzącego jak i nie uznającego żadnej wiary. Do tego dodać należy nie nazywanie rzeczy po imieniu i wieczne usprawiedliwienie samego siebie. Ludzie kreują się na wielkich ludzi.. a tak po prawdzie to brak nam nawet jakiegoś autorytetu. I co gorsza kreujemy się na wielkich i świętych poprzez porównanie z innymi… według nas.. tymi „gorszymi”. Wytykamy innych palcem, podkreślamy ich nieudolność i zagubienie.. a sami wypinamy pierś.. bo nam się przecież medal należy. I to jest smutne.
Ano właśnie, przebóstwianie siebie do niczego dobrego nie prowadzi.
Przebóstwienie (theosis)siebie, czy raczej przebóstwianie siebie to zadanie, jakie nam daje Bóg, prosze Pani. A z historii Zbawiciela i Jego Ewangelii wiemy, że drogą przebóstwienia jest Krzyż. Są upadki, ale jest też Matka, Weronika, Szymon, Józef z Arymatei… Sztuką jest znaleźć ich wszystkich na swojej drodze krzyżowej.
Ale ja zrozumiałam Sorayę.. że „przebóstwienie” na wszelkiego rodzajach forach czy też portalach jest czasem tylko pokazówką by po grzbiecie innych wykreować samego siebie na osobę kryształową. Innymi słowy.. w świecie wirtualnym chętnie zakładamy habit św. Franciszka.. by jednak wciąż pół nago biegać po ścieżkach życia realnego. To co Pan pisze to prawda. Człeki upadają… ale Bóg dał im też kolana. Się upadnie.. to trza i powstać i iść dalej. Nie ma ludzi „idealnych” .. .. za wyjątkiem.. właśnie.. świata wirtualnego. Tam jest.. ich.. dzikie mnóstwo. A mnie bardziej interesuje żywot poza szklanym ekranem. Wiele osób miałam okazję spotkać w realnej rzeczywistości…. ale . spotkałam też Azariasza. .. i od tego zaczęła się w zasadzie moja wędrówka.
Ach… Ja jestem wzrokowiec i brakowało mi tego cudzysłowu właśnie. A co do realności – zapraszam do Pasłeka, Pani Kasiu.
ja bardziej jestem skupiona na dźwiękach.:) I dziękuję za zaproszenie. Być może kiedyś zaswędzą mnie skarpetki.. i pojadę załatać dziurawą duszę 🙂
Serdecznie zapraszam!
A teraz skrobnę odpowiedź na Pani mejla.