Pokora w służbie walki z duchowym i moralnym analfabetyzmem

Od wieków sztuka wyrażała to, jakie wyobrażenie Boga ma człowiek, który sztukę tworzy. Niezależnie od czasów i dostępnych środków daje się zauważyć wyraźnie, że tam gdzie jest cnota bogobojności, szacunku dla sfery sacrum, tam też z dzieł bije wyraźnie pokój, piękno, ład, subtelność. Znając kanony obowiązujące w sztuce, jej mistrzowie za pomocą danych im talentów przekazywali szerokiej fali odbiorców prawdę o Bogu chcącym pociągnąć człowieka do Swego Królestwa miłości, sprawiedliwości i pokoju. Konsekwentnie, tam, gdzie dominował egoizm, chęć zysku na zasadzie „po trupach do celu”, tam też pojawiał się koszmar człowieka, brzydota, odrzucenie oraz ból. Dla przykładu: tajemniczość i subtelność, którą wyczuwali mistrzowie tacy jak da Vinci, czy Michał Anioł po dziś dzień inspiruje do modlitwy, zanurzenia się w słowie Bożym, do kontemplowania wielkości i wszechmocy Boga. Natomiast brutalność Orków z trylogii o Hobbicie, albo smutna, pełna boleści i strat historia Juranda ze Spychowa budzi w odbiorcy ewidentny brak dobra, premedytowaną krzywdę, której nie godzi się życzyć największemu wrogowi. Te i podobne obrazy świata sztuki jasno ukazują człowiekowi prawdę, że gdyby miał się kierować jedynie swoim chceniem, działaniem i pożądaniem, do rychło by nastała zagłada.

Przyjmujemy więc jako bogobojni słowa, które wpierw do Ludu Wybranego, ale też i w konsekwencji do nas kieruje Bóg ustami Mojżesza: Będziesz się bał Pana, Boga swego, zachowując wszystkie Jego nakazy i prawa, które ja tobie rozkazuję wypełniać, tobie, twym synom i wnukom po wszystkie dni życia twego, byś długo mógł żyć. Słuchaj, Izraelu, i pilnie tego przestrzegaj, aby ci się dobrze powodziło i abyś się bardzo rozmnożył, jak ci przyrzekł Pan, Bóg ojców twoich, że ci da ziemię opływającą w mleko i miód.  Zważywszy na to, że nie jeden raz ze strony człowieka spotkał nas zawód, rozczarowanie a jednocześnie widząc, i mając rozpoznanie oczekiwań, jakie nas napełniają, warto na powrót spotkać się z Bogiem w Jego Słowie, nawet gdyby je ograniczyć tylko do 10 Przykazań Dekalogu.

Jednak nie Dekalog jest dziś przedmiotem nauki Zbawiciela – zwraca, jak słyszeliśmy przed chwilą – uwagę na przykazanie miłości Boga i bliźniego. Nie mnogość praw i reguł, ale uznanie jedyności Boga i oddanie Mu tego, co sam chciałbym dla siebie od innych – oto fundament relacji człowieka z Bogiem. Ale warto zwrócić uwagę, iż przykazanie miłości najpierw właśnie skierowuje ludzkie umysł, serce oraz duszę ku temu, co całkowicie przerasta ludzki aparat pojęć oraz wyobrażeń.

Trzeba wpierw maksymalnego wysiłku, by wznieść się ponad ograniczoność ludzkiego świata, by zaopatrzyć się w to, co ponadnaturalne, co przekracza świat materialny, stworzony. Ten wysiłek o którym mowa ma bardzo niepopularną nazwę; wielu, kiedy słyszy to pojęcie wykrzywia swe usta w grymasie niezadowolenia, czy wręcz odrzucenia. Chodzi, rzecz jasna o POKORĘ! To słowo, które język łaciński zapisuje jako HUMILITAS oznacza, że właściwym sposobem patrzenia na świat, siebie oraz innych jest patrzenie z perspektywy ziemi (humus) – patrzeć należy z niskości na wysokość, na majestat Tego, Który wszystko stworzył. Takie właśnie – pokorne patrzenie wokół i ponad siebie może zaopatrzyć nas w pokorę, w uniżoność względem Boga i bliźniego. Jak słyszeliśmy w Ewangelii: jeden  z uczonych w Piśmie zbliżył się do Jezusa – to znaczy – wyzbył się uprzedzeń, wrogości a z aprobatą i pokorą właśnie wszedł w relację z Jezusem: zbliżył się do Niego, w sensie: spotkał się, znalazł zrozumienie, przestrzeń do rozmowy. To nie ta pseudo-jakość, która dziś tak bardzo szerokim klinem wpycha się pomiędzy osoby i całe społeczności: nie odezwę się, bo nikt mnie nie będzie pouczał; sam wiem lepiej co jest dla mnie dobre; nikt nie będzie mi stawiał wymagań, bo ja za dużo w życiu przeżyłem…

To, co dziś jest ościeniem dziesiątkującym całe społeczności to brak miłości własnej, brak uznania siebie jako skarbu drogocennego w oczach Boga. To na siłę bycie dorosłym, w sensie odrzucenia dziecięctwa – a więc zależności, słabości, bezsilności, ufności.

Inaczej mówiąc – to ruch w kierunku oderwania się na siłę z ziemi, niczym rakieta kosmiczna, potrzebująca tysiące ton paliwa, by pokonać grawitację. Nieważne czy godziwie, byleby skutecznie – taka jest dziś tendencja w rodzinie ludzkiej, praktycznie w każdym wymiarze życia społecznego… Humilitas – czyli pokora spychana jest na całego na śmietnik spraw niepopularnych, potraktowana nie raz epitetem zaściankowatości.

Jest też pewien paradoks, który warto przywołać na nasze czasy. Otóż dawno jeszcze przed Średniowieczem – tak często dziś przywoływanym jako negatywne zobrazowanie religii katolickiej – Żydowscy rabini mieli tyle czasu na przekazanie najważniejszej nauki Tory, ile słuchacz byłby w stanie wystać na jednej nodze. Ta nauka jest nam doskonale znana: „Nie czyń bliźniemu tego, czego sam nienawidzisz. Oto całe Prawo, reszta jest komentarzem. Idź i ucz się”

Dziś mamy setki, jeśli nie tysiące praw, przepisów, norm i reguł. Chełpimy się tym jakby to było nie wiadomo jak wielkim dorobkiem. A tymczasem, w rzeczywistości jest to uwstecznianie się, taki moralny analfabetyzm. Może to właśnie tęsknota za wagarowaniem stoi u źródła wszelkich obelg pod adresem Chrystusa, który chce uczyć nas w swoim Kościele?


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Słowa o Słowie, Słowo, Variae i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Pokora w służbie walki z duchowym i moralnym analfabetyzmem

  1. poziomkislow1 pisze:

    Hillel… tak – zgodzę się… (co do maksymy) ale przecież był jeszcze drugi nurt.., co mówił Sammalai na ten przykład ??
    A czemu uciekamy od Nauczyciela ? Bo jesteśmy znudzeni i zakładamy, że Jego nauki są „prostackie” (przepraszam za wyrażenie). Poza tym kojarzy nam się religia właśnie z prawem (nakazy/zakazy) a jak się dobrze przyjrzeć i wsłuchać w Jego nauki.. to jest to zupełnie inaczej. Tylko, że to wysiłek …a my z góry zakładamy, że nam to nie odpowiada. Prowadzimy życie szalenie „roszczeniowe” i nastawione na „branie”.. widzi Pan tu gdzieś miejsce na pokorę ??? Bo ja nie bardzo.

  2. Ks. Marek pisze:

    Pani Kasiu, późno już i czas na wypoczynek. Tylko Pani zasygnalizuję dwie sprawy:
    1. Poczyta sobie Pani coś n/t Baala – w sensie – nie bożka lecz słowa, treści wyrazu „baal”
    2. Co prawda wiem, jak Pani to znajduje, ale mimo wszystko, zachęcam do choćby pobieżnej lektury Psalmu 115.

Zostaw komentarz