Formalna, systematyczna nauka, stanowisko Kościoła n/t małżeństwa jest do znalezienia w Katechizmie Kościoła Katolickiego oraz w Kodeksie Prawa Kanonicznego. Nie mam więc zamiaru tego po raz kolejny powielać. Masz człowieku rozum, dwie ręce i Internet w zasięgu, więc sam sobie poczytaj formułki, a potem je skonfrontuj z tym, co napisałem poniżej.
Z urodzenia, z przekonania i z deklaracji jestem katolikiem wierzącym i praktykującym, zatem:
- Ślubując miłość, wierność i uczciwość małżeńską NIE DOPUSZCZAM w ogóle sytuacji, gdzie miałbym porzucić współmałżonka, bo za sprawą Boga stanęliśmy na wspólnej drodze do zbawienia. To jest Jego plan dla NAS. Porzucenie tego planu to wypowiedzenie Bogu posłuszeństwa w takim samym wydaniu, jak uczynili to w swoim czasie aniołowie, decydując się tym samym na strącenie w czeluść piekielną.
- Wiem, że nie jestem ideałem i mam swoje wady, braki i inne mankamenty – tak samo jak i mój współmałżonek. Ale wiem też, że poza kilkoma osobami z Pisma Świętego, które były idealne, wszystkie inne też miały swoje wady i braki – a mimo wszystko cieszyły się błogosławieństwem Bożym. Nawet, kiedy się Jemu sprzeniewierzyły, to nie ukarał ich śmiercią lecz dawał kolejne szanse. Daje je nadal także i mnie. Wiem, że podstawą mego funkcjonowania w życiu jest praca nad samym sobą, pomoc w niej współmałżonkowi, a całość tego musi być posadowiona na fundamencie sakramentów świętych, szczególnie: spowiedzi i Komunii Świętej.
- Wiem, że kiedy otrzymuję współmałżonka, to on mi oddaje całego siebie, powierza swe sekrety, intymność, obdarowuje mnie swoim światem i ja jemu odwzajemniam tym samym. Gdybym odszedł do kogoś innego, to cały ten skarbiec zdradzam, wpuszczam weń niszczycielski jad, wzmagając ciężar zdrady.
- Mam także świadomość tego, że słabości, grzechy i wady jakie wzajemnie posiadamy jako ludzie, stworzenia Boże, są zadaniem do przepracowania, często do całkowitego lub prawie całkowitego wyparcia wskutek wysiłków podejmowanych na rzecz przemiany z Bożą pomocą tego, co ziemskie, doczesne i światowe na to, co wzniosłe, Boże, święte.
- Wiem również, że jako człowiek, jestem ograniczony czasem i przestrzenią. Jeśli więc znajduję się w konkretnych: miejscu i czasu, dodatkowo zaś, znam swe wady i podłości (nie zawsze wynikające z mej wolnej woli), mając świadomość, że bez łaski Bożej nie jestem w stanie zrobić niczego dobrego, to porzucając współmałżonka, i idąc do innego partnera narażam tak swego porzuconego współmałżonka, nowego partnera jak i siebie samego na wiele bólu, zniszczenia i tragedii. Praktykując taki styl życia przez jakiś czas, może się okazać, że nie ma już do czego wracać, że każdy moment swego życia tak spaprałem, że nie ma już gdzie zaczynać od nowa. A to prosta droga do popadnięcia w beznadzieję; z niej zaś w wieczne potępienie.
Jeśli zgadzasz się z powyższymi punktami bezdyskusyjnie, to pierwsze zdanie, które jest o Tobie jest prawdą, Twoim wyznaniem wiary jako katolika.
Jeśli masz jakieś wątpliwości w obojętnie którym miejscu tych punktów, to ci się tylko zdaje, że jesteś katolikiem i tak naprawdę, to nie powinieneś zakładać rodziny, wchodzić w sakramentalne małżeństwo, by siebie i innych nie ranić. Potrzebujesz nawrócenia, poznania Boga. Jeśli już zawierałeś małżeństwo i porzuciłeś je, to wobec powyższych punktów wiesz, że nie wolno ci przyjmować Komunii Świętej oraz otrzymać rozgrzeszenia. Nie możesz mieć w życiu wszystkiego – smakować miodu z rozmaitych kwiatów, niszczyć ogrody rozkwitającej miłości i jednocześnie, jako zakładnika – Boga, który na Twoje widzimisię będzie Ci błogosławił. Codziennie się modlisz (a przynajmniej powinieneś) „Bądź wola Twoja”! a nie bądź wola moja. Więc ostatecznie, jeśli nawet masz współmałżonka rozrabiakę, pijaka, prostytutkę, czy mordercę albo pedofila – rozwód, a tym bardziej znalezienie sobie obiektu do zaspokajania twoich potrzeb nigdy nie powinno być czymś priorytetowym. Ozeaszowi Bóg KAZAŁ poślubić nierządnicę – a Ty sam z własnej woli uczyniłeś/uczyniłaś kimś takim albo swego współmałżonka (żyjąc w konkubinacie przed ślubem) albo potem, po rozwodzie, idąc do innego. Zatem wyciągnij wnioski i bądź albo zimny, albo gorący. Jak będziesz letni, to zostaniesz wypluty – tak w perspektywie doczesnej jak i wiecznej.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.