Czystość przedmałżeńska, dziewictwo cielesne (i duchowe) to „warunki brzegowe” niejako, uzdalniające małżonków do daru z samych siebie, co jest istotą ważności sakramentu małżeństwa. Przyjmują siebie takimi jakimi są, wraz ze wszystkimi rzeczywistościami, jakich są nośnikami. Bardzo czytelnie myśl ta zawiera się w nauczaniu Kościoła Katolickiego, które to nauczanie odnajdujemy w Katechizmie Kościoła Katolickiego:
KKK 2337 Czystość oznacza osiągniętą integrację płciowości w osobie, a w konsekwencji wewnętrzną jedność człowieka w jego bycie cielesnym i duchowym. Płciowość, w której wyraża się przynależność człowieka do świata cielesnego i biologicznego, staje się osobowa i prawdziwie ludzka, gdy zostaje włączona w relację osoby do osoby, we wzajemny dar mężczyzny i kobiety, który jest całkowity i nieograniczony w czasie.
Integralność osoby ludzkiej to stan, w którym człowiek potrafi dojrzale i odpowiedzialnie wybierać. Wybory te określają jego światopogląd oraz cel, do którego osiągnięcia ów światopogląd człowieka zaprasza. W katolicyzmie celem jest osiągnięcie zbawienia, czyli krótko mówiąc: bycia wraz z Bytem Bożym w wieczności. Zintegrowana osobowość człowieka zmierza do realizowania tego celu, zaprzęgając ku temu wszystkie swe władze: rozumu, woli oraz ducha. Wszystko to w skrócie oddaje powiedzenie: raz wybierając, ciągle wybierać muszę. Ktoś, kto decyduje się na wybór życia w małżeństwie i jednocześnie deklaruje swą przynależność do Chrystusa a także postrzega siebie jako właśnie integralną całość, ten wie, że realizowanie postulatów Ewangelii (a więc i czystość, dziewictwo) to środek do osiągnięcia celu.
Trzeba jednak przyznać, że dziś bardzo często sfera duchowości w człowieku jest mocno wzburzona, by nie powiedzieć – poraniona, i tym samym cel dążeń bywa postrzegany nie dość ostro, czy wręcz mętnie.
Na szczęście, kiedy idzie o małżeństwo i wspomniane „warunki brzegowe”, daje się dziś zauważać coraz częściej aktywność, która daje oparcie człowiekowi w jego wyborze na rzecz cnoty dziewictwa i czystości, jako najważniejszego stanu posiadania, którym chce się obdarować tego jedynego, czy tą jedyną, z którym/którą chcę przeżyć swe dni, ofiarując i powierzając swe życie. Jedną z takich form aktywności jest Ruch Czystych Serc. Jest to wspólnota, która w swym działaniu skupia się na wniknięciu w głębokość słów Chrystusa, Który w Kazaniu na Górze dał ludziom wszystkich czasów drogowskazy w postaci 8 błogosławieństw. Pośród nich i to: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą!” (Mt 5,8). Wiedząc, że seksualność i płciowość to dary stworzone, osoby dojrzałe (zintegrowane) chcą trwać przy prawdzie, iż nie do stworzenia lecz do Stwórcy należy przywiązywać swe myśli, pragnienia, działania, uczucia, emocje, etc. Zwrócenie się bowiem z swoistym kultem dla rzeczywistości stworzonych skutkuje rozminięciem się z wybranym celem ostatecznym. A stąd dość prosta droga, by stać się tym samym co treść kultu: rzeczą. Bardzo trafnie oddaje to wszystko myśl bł. Jana Pawła II: „Tylko czyste serce może w pełni dokonać wielkiego dzieła miłości, jakim jest małżeństwo”. Wierząc, że małżeństwo jest „sposobem” na zbawienie się, dbam o to, by to moje serce, w znaczeniu duchowym, było czyste, otwarte na to, co Bóg do mnie mówi. Dziewictwo, czystość w tym wypadku są swoistymi „wzmacniaczami” głosu Boga w człowieczym sercu.
W moim osobistym przekonaniu czystość/dziewictwo mają jeszcze jedną „wartość dodaną”: niewinność, delikatność i zaufanie jakie cechuje małe dziecko. Ono pójdzie wszędzie z kimś, kto jego świata niewinnego, delikatnego nie rani, nie wydziera mu siłą, lecz ubogaca go. A my, wierzący w Chrystusa wiemy, że prędzej nie zostaniemy zbawieni, póki nie staniemy się jako te dzieci właśnie: niewinne, szczere, słuchające z uwagą, umiejące cieszyć się drobiazgiem.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Mimo całej prawdy wynikającej z tego wpisu jestem przekonany, że istnieje wcale niemała szansa na zbudowanie dojrzałego, pięknego i pełnego miłości małżeństwa z osobą, która przed ślubem współżyła z inną osobą. Jestem zwolennikiem teorii, że dziewictwo duchowe można odzyskać, stając się jakby na powrót dziewicą. Wymaga to nawrócenia, albo nawet wielokrotnego nawracania się. Ruch Czystych Serc popieram, ale nie przekreślam ludzi, którzy popełnili błąd i go naprawiają. Pozdrawiam!
Owszem, zgoda, że można budować dojrzale małżeństwo, mimo iż został niegdyś popełniony błąd. Nie mniej jednak wiem też, że wybory związane z tym budowaniem po popełnionym błędzie bywają nierzadko o wiele bardziej trudniejsze, niż kiedy czystość została ofiarowana obopólnie w całej pełni. Co by jednak nie szukać licha lecz Chwały Bożej – prawdziwe nawrócenie, głęboka wieź ze Zmartwychwstałym czyni cuda i umacnia ponad stan to, co słabe, grzeszne, takie czysto ludzkie.
Krótko mówiąc – dawać szansę człowiekowi na prostowanie ścieżek życia – zawsze. Usprawiedliwiać grzech – nigdy.
Znam wiele ,bardzo dużo małzeństw,które dochowały czystości,póżniej zrobili sobie piekło na ziemi.rozwody,rozwody.Znam małżeństwa niesakramentalne ,które promieniują wokół miłościa:)
Znam małżonków,którzy szantażują współmałżonków ,że muszą wszystko ,wszystko powiedzieć co żona ,mąż robi,zrobi,myśli ,pomyśli..Gdzie jest ,więc wolność ,miłość osoby.W małżeństwie w wydaniu katolickim widzę zniewolenie zwłaszcza kobiet..A przecież Bóg stworzył kobietę wolną!!!
To są moje Zyciowe spostrzeżenia.Rozwody po 30 roku małżeństwa lub samobójstwo…Rozwód i samobójstwo…Obserwuję małżeństwo Najbliższej mi osoby.Jest dopiero 5 rok po ślubie i wygląda jak stara kobieta.Nie powie-pomyłka,bo ślubowała,bo kocha..A on wykorzystuje kobietę…i nazywa to …miłością…A ja widzę sekciarza.
Czy nie uważa Ksiądz ,że lepiej rozstać się , niż żyć w upokorzeniu ,w niewoli.Jeżdżę do pracy do Niemiec.Współtowarzyszki saksów w 99% pracują na mężów,bo biedacy nie mogą znależć pracy…
Czy nie uważa Ksiądz ,że w Polsce ,a może ,i w Europie jest kryzys mężczyzny!?
Pozdrawiam Księdza serdecznie i życzę dużo dobrego!
Proszę Pani
Po 1: dziewictwo to nie magiczna różdżka. Tak jak górską krynicę można zatruć rtęcią, tak małżeństwo, czy każdą inną drogę powołania – grzechem, zwłaszcza pychy, egoizmu, lenistwa.
Po2: Co do małżeństw niesakramentalnych i ich promienienia: powiem tak: Palę papierosy. Wydaje mi się, że dość mi z tym dobrze, przywykłem. Ale kusi mnie, by zobaczyć, jak się będę czuł za 6 miesięcy, po abstynencji od nikotyny.
Po 3: zarzut o niewoli kobiet w katolickim małżeństwie: że niby jak? Może Pani szerzej nakreślić, o co Pani chodzi?
Po 4: rozwody, samobójstwa faktycznie lawinowo rosną z roku na rok. Plus depresje. O czym to świadczy? Że dziewictwo jest do bani? Że katolicyzm jest be? Logicznie patrząc, taki Pani przekaz chce dać, wg mnie. A ja mam zupełnie inny pogląd na źródło tych strat, jakimi są wspomniane przez Panią.
Po 5: nie uważam, że lepsze jest porzucenie węzła małżeńskiego. Dlaczego? Odwołam się do pewnego standardowego obrazka: Czy gdyby Pani została poczęstowana przeze mnie obiadem, z którego ktoś wcześniej zjadł jedynie surówkę oraz ugryzł jeden kęs kotleta, to co by Pani sobie o mnie pomyślała? Jak Pani sądzi, czy dwie intymności, które jakiś czas stanowiły jedno, a potem się rozpadły – nie pozostawiają po sobie i w sobie wzajemnie zranień, wstydu, żalu?
Po 6: saksy i kobiety utrzymujące mężów: ja to widzę tak – kobieta dla relacji, dla ich ochrony, zachowania, trwania zrobi niemalże wszystko, a czasem zupełnie wszystko. Łącznie z prostytuowaniem się, by zarobić na narkotyki dla męża/partnera/konkubenta
Po 7: tak, zgadzam się z Panią, że w Polsce (W Europie pewnie ogólnie też) jest kryzys męskości. I myślę, że w wielu wypadkach kobiety na to pracują (nasze matki, żony, koleżanki, etc) – ale to już materiał na inną notkę.
Proszę Księdza!
Zrobiło mi sie niedobrze od porównania życia małżeńskiego do gastronomii….Nie przekonał mnie Ksiadz ,że nie należy się rozwodzić!Tkwić w poniżeniu …bo kiedyś!?…
Wyciągnął Ksiądz błędne wnioski z mojej wypowiedzi -nie jestem przeciwna zachowaniu czystości przedmałżeńskiej,ani przeciw katolicyzmowi!!!
Od 7 Krytyka kobiet.Kobietę zawsze można skrytykować …. A to już męski szowinizm…
Od 6 -też wina po stronie kobiet -pięknie!!!!
Marię Magdalenę też ksiądz porówna do „nadgryzionego kotleta?”
To, że ktoś w życiu nabroił, wcale nie jest tożsame z tym, że już zawsze brojącym zostanie. Poza tym – nie wiem, czy Maria Magdalena była czyjąś żoną ani też, czy po wiadomej scenie z Ewangelii podjęła drogę małżeńską.
Owszem. Biblia milczy na temat dalszych losów Marii Magdaleny, może dlatego, że najważniejsze w jej życiu było nawrócenie, a nie małżeństwo…
Pięknie napisane 🙂
Mnie też o nic innego nie idzie, jak o nawrócenie właśnie. Jeśli jednak współmałżonek porzuca swoją połówkę, łączy się z kimś innym – i chce by wszystko było OK, to gdzie tu nawrócenie?
A ja dziś byłam na Mszy, podczas której małżonkowie z 45 letnim stażem odnawiali przysięgę małżeńską. Piękny to był widok i wzruszający, dwoje starszych ludzi, stojących przed ołtarzem i trzymających się za ręce podczas przysięgi.
Tak, to prawda. Bardzo boleję, kiedy jubilaci odmawiają tej celebracji, wstydząc się, chcąc po cichu albo pośród swoich jedynie świętować to wydarzenie.
Szkoda, że ludzie unikają takich celebracji. Przecież to wspaniałe świadectwo wspólnej drogi przez życie…
Jest to chyba wpisane w świadomość naszego rodu: żyć dla siebie; sobie zrobić przyjemność, broń Boże nie dzielić się nią z innymi. Jakiś czas temu spotkałem się z informacją, że z roku na rok poziom egoizmu w Polakach wzrasta coś koło 5%. Wtedy było to coś koło 20-25%, a było to lat temu 4, albo i pięć. Zatem dziś wynik były pomiędzy 45 a 50 %. Zdaje się to mieć potwierdzenie w braku wyraźnego oburzenia w nas wobec tego, co robią nam i z nami rządzący…
Jak widać wyborcy chcą pracować do 67 r.ż., w tym i kobiety…
Pani Beato, a ten komentarz to niby jak skorelować z wpisem n/t czystości i dziewictwa? Póki co, nie bardzo wiem jak to uczynić, do czego się odnieść.
Ha! Dopiero teraz zobaczyłem ten komentarz! Aż samo się ciśnie na usta, że „Słowo stało się Ciałem”…
To miał być komentarz do wpisu Księdza z godz. 17:01 na temat braku oburzenia a propos tego, co robią z nami rządzący 😉 Przepraszam za zamieszanie.
A, dzięki! Widzi Pani! Znów niestety mam rację! Chyba…
Chyba przestane czytać ten blog,ale tak całkiem poważnie nasuwa mi się jedno pytanie w związku z tym ze ludzie nie chcą odnawiać przysięgi małżeńskiej.Żyjemy pośród ludzi ,rodziny, przyjaciół i na pewno ktoś w naszym otoczeni nie chciał odnawiać przysięgi przed Bogiem i wydaje mi się ze wiekowości ludzi patrzy na to ze nie chcieli bo się wstydzą bo nie chcą dzielić się swoim szczęściem i tym jak bardzo można się kochać po np 45 latach bycia w małżeństwie itp.ale tak naprawdę mało kto zada pytanie dlaczego nie chcecie ?.W 2014 roku byłam na rocznicy właśnie 45 moich Rodziców,była to rocznica ślubu tylko w gronie rodziny zorganizowana przez dzieci dla rodziców,w pewnym monecie usłyszałam ze nie potrzebnie było to zorganizowane bo to ze jest ktoś z kimś przez 45 lat nie oznacza ze było się w tym małżeństwie szczęśliwym i,ze jest co świętować.Po pewnych przemyśleniach stwierdziłam fakt i nie dziwie się osobie która to powiedziała.Sama jestem po ślubie i sama z rożnych przyczyn nie chciałabym odnawiać przysięgi małżeńskiej.
Pani Magdo, w moim wartościowaniu jest tak, że jak ktoś nie chce się dzielić swoim szczęściem, to szczęścia tak na prawdę nie posiada. Nie sądzi Pani?
Chcąc nie chcąc muszę przyznać Księdzu rację.
Cieszę się, że Pani tak to widzi. Zawsze to szansa, że trochę więcej światła wpadnie w okienko myśli i wyrośnie w ogrodzie wartości piękny kwiat.
Być może z czasem tak sie stanie,że w ogrodzie wartosci wyrosnie piękny kwiat,ale kwiaty czasem wiedna i usychaja a jeszcze czesciej kolce mają więc zbyt dużej nadzieji bym sobie nie robiła na piekny ogród z jeszcze piekniejszym kwiatem 🙂 .