Ze zgrozą przeczytałem tekst na forum internetowym Rebelya.pl. Zgroza nie tyle się tyczy autora tego manifestu, ile bardziej czasów i wydarzeń, jakie przyprawiają o takie słowa, jak te, które poniżej przytaczam:
…pochwalam niszczenie i oszpecanie sowieckich pomników. Nawet jeśli są osłaniane grobami.
Sam to robiłem za komuny i uczę dzieci, że to jest dobre.
…pochwalam niszczenie symboli o urządzeń wrogiej Polakom propagandy, np. spalenie samochodu TVN. Tak robili moi przodkowie gazując kina za niemieckiej okupacji, wykonując wyrok śmierci na sowieckiej spikerce i niszcząc zagłuszarki Wolnej Europy w Poznaniu 1956 r.
…pochwalam nazywanie kolaborantów wroga kolaborantami. Tak nazywałem nie tylko Kuronia i Michnika, ale również wszystkich, którzy razem z nimi tworzyli zasłonę na oczy Polakom. Także tych, którzy kolaborację podjęłi być może ze szlachetnych, ale i naiwnych pobudek, jak np. ks. Zieja – czyli członków KSS KOR.
Moi przodkowie takich ludzi albo batożyli, albo zabijali przez uderzenie łomem w głowę – bo kula była zarezerwowana dla wroga jawnego.
Każdemu, któremu się nie podoba moje nastawienie jest proszony o spierdalanie. To jest moje doczesne kredo.
Kredo szczególnie ważne po 11.11.11.
Odnośnie tych słów toczy się także wymiana zdań, dyskusja na Facebook`u
Bez względu jednak na wszystko, kiedy wiadomym się staje, że dana postawa jest moralnie naganna, sumienie jako indywidualna, subiektywna instancja oceniająca MUSI podporządkować się Ewangelii, której wykładnią jest Kościół Katolicki.
W kwestii więc formalnej, ku przestrodze ale też i w duchu pouczenia, kierując się dobrem duchowym wiernych Kościoła Katolickiego, oznajmiam, co następuje: Każdy, kto identyfikuje się ze stanowiskiem zaprezentowanym przez cytowanego wcześniej forumowicza – w imię posłuszeństwa Kościołowi winien odstąpić od tego typu poglądów, udać się do spowiedzi i wyznać grzech nienawiści.
Jeśli natomiast sakramentalne pojednanie się z Bogiem nie nastąpi, wówczas mamy do czynienia ze świętokradztwem przy spowiedzi świętej oraz przy Eucharystii. W połączeniu z nienawiścią, materia grzechu jest bardzo rozległa i ciężka. I jeśli by zdarzyło się komuś, iż Bóg by go powołał w tym stanie przed sąd, to istnieje uzasadniona obawa, iż życie wieczne takiej osoby stoi pod znakiem zapytania.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Na tamtym forum wypowiadają sie osoby,którym wydaje się, że są „ekspertami” w każdej dziedzinie, szczególne aroganckie wypowiedzi są kierowane przez tzw. zwolenników tradycji Łacińskiej. Ogólnie to szkoda czasu na to wszystko, lepiej mieć 1 czy 2 osoby bliskie w realu, niż 1000 „znajomych” w internecie.
No, nie można się nie zgodzić z tym, co Autor powyższego komentarza wyraził. Jednak dla pełni trzeba dodać, iż przejście jak gdyby nigdy nic nad tego typu postawami, z jakimi na Rebelya.pl można się spotkać, jest grzechem zaniedbania. Błędy, złe wybory i kłamliwe oceny trzeba piętnować. Wykazywać błąd, pouczać. A co kto z tym zrobi, to już zostawmy Panu Bogu.
Boli tylko to, że „ekspercość” wielu forumowiczów w niczym nie odstaje od „eksperckości” mężów narodu. Ciągle więc rozchodzi się wołanie Chrystusa: „metanoite”!
Prosze nie pisac, że jesli ktoś nie wdaje się w dyskusję majacą na celu prostowanie wypowiedzi, to ma grzech zaniedbania. Nie mam zamiaru zostać zwyzywana .
Jak nie, jak tak? Poza tym – gwoli uzupełnienia – Nie każda dyskusja tego wymaga. Co innego, jeśli idzie o sprawy wielkiego „kalibru”, by nie rzecz: fundamentalne. A i jeszcze coś – z racji tego, czym żyję i dla czego zostałem ustanowiony kapłanem, czuję się w obowiązku zwracać uwagę na sprawy, które w istocie są treścią wiary katolickiej: miłość do Boga i bliźniego.
Nie zamierzam prowadzić aktywnego życia internetowego i wdawać sie w internetowe dyskusje. Czasu by nie starczyło, 🙂 zresztą to, co ludzi piszą wirtualnie, nie musi oddawać do końca tego, co mówią w realu. Wydaje mi się, że wiekszość tam piszących i „moralizujących” sama ma w życiu bagienko. Zresztą niektórzy sądząc po ilościach i godzinach wpisów chyba nocują na Forum. Szczerze? Myslę, żę Ksiądz niepotrzebnie wdaje się tam w prywatne dyskusje, nawalanki, wymiany „emalii” oraz niepotrzebnie używa wulgaryzmów w celu dostosowania sie do tamtego środowiska.
Jak można zauważyć, odpuściłem sobie „forumowanie”. Choć przyznam, że czasu spędzonego na pisaniu tam, nie uważam za zmarnowany.
Przez Księdza spoufalanie sie z nimi, całkowicie Księdza pozbadli, jako kapłana. Ale to tylko moje spostrzeżenia 🙂
Tego nie wiem i nie zastanawiam się nad tym. Wierzę, że większość czynnych forumowiczów to ludzie sprawiedliwi, pracowici – także w wymiarze trudu pracy nad sobą. A takie towarzystwo jest mi szczególnie bliskie.
pozostaje mi zgodzić się z koleżanką, od siebie dodam: ksiądz na pewno ma w swojej parafii ludzi, którzy potrzebują wsparcia duchowego i rozmowy. Zamiast spędzać swój czas na forum i wdawać się w puste i nic nie wnoszące duskusje mógłby ksiądz poświęcać go swoim parafianom. Skoro ksiądz podejmuje decyzję o opuszczeniu forum, to może oznaczać, że ksiądz uzależnił się od internetu i chce nabrać dystansu. I może Jemu i Jego parafianom wyjdzie na dobrze.
Hmmm, myślę, że najlepiej by było, żeby Parafianie zabrali głos i ocenili – czy czas który im poświęcam jest odpowiedni, czy też nie.
Internet to na prawdę ważne medium w czasach obecnych i aktywność duchownego jest o tyle konieczna, że daje możliwość innym w miarę rzetelnej dawki informacji w zakresie zwłaszcza tematyki życia duchowego oraz moralności chrześcijańskiej – tak często dziś rozmiękczanej, relatywizowanej.
Co do uzależnienia od internetu – cóż, nikt nie jest doskonały lecz ku doskonałości zmierza. Widzę pewne trudności na tym polu u siebie, i tak – moje zdystansowanie się do FR jest jakimś krokiem ku doskonałości.