W życiu człowieka są takie momenty, kiedy trzeba gruntownie przeorganizować dotychczasowy styl życia. Wszystko zależy od powołania, jakie dany ktoś realizuje. Bez zmian, dalsze kroki mogą być trudne, a nawet pewnie nie raz bolesne. Tak zatem, by przed boleściami się uchronić i by dać też odpocząć od siebie innym, postanowiłem, co następuje:
Chyba już dorosłem do tego, by się rozstać z FR. W sensie – aktywnie. Przechodzę w tryb pasywny, tudzież w czuwanie.
Fajnie było. Na prawdę. Środowisko forum Frondy, a potem Rebelya.pl wiele mi dało korzyści tak w wymiarze stricte merytorycznym, jak i również w sferze ducha. Myślę jednak, że doszedłem do takiego momentu, kiedy trzeba sobie jasno uświadomić – to ostatecznie nie jest miejsce dla mnie. Widzę, że to forum doskonale poradzi sobie bez mojej osoby. I mam nadzieję, że w drugą stronę niekoniecznie taki ruch będzie konieczny: wiele wam Rebelyanci zawdzięczam. Podejrzewam, że najwięcej w zakresie modlitwy za mnie i/lub w sprawach, które wam poddawałem pod modlitewne szturmowanie. Proszę – nie ustawajcie w tym działaniu.
Bywają wątki, których nie mogę potraktować obojętnie. Więc nie mówię „żegnajcie”. Zwłaszcza te, które kapłan traktuje obligatoryjnie, a które mieszczą się w działach Kościół, Wiara – lub podobnymi hasłami są otagowane.
No i nie mogę się powstrzymać, muszę to wam przedstawić: szkoda, że oficjalnie księża na tym forum to oaza na pustyni. Może, gdyby byli oficjalnie, mniej by było nienawistnych, faktycznie „katolskich” postaw, które tak po prawdzie są samobójczą bramką dla Kościoła w Polsce, postrzeganego przez tych, co by ich można było określić jako „papierowych”, czy „metrykalnych” katolików rodem z kościoła kanapowego.
Takie to widzę znaki czasów: nie tylko dzieci, ale szerzej – naród wie lepiej, w nim też mieszczą się forumowicze, adresaci tych słów. Są pośród was tacy, co to powołują się na własne sumienie, że się go trzeba słuchać, nim się kierować. Tak, zgoda. Ale tak jak każde narzędzie nawigacyjne od czasu do czasu trzeba kalibrować, tak też sumienie podlega korekcie. Bo nikt z nas nie jest skończonym bytem. Ciągle jesteśmy w procesie stawania się godnymi bycia nazywanymi mianem Dziecka Bożego.
Zrobicie coś z tym? Wasza rzecz… Mnie zależ, byście nie spuścili tych słów w kloace „mniemanologii stosowanej”
Z Bogiem!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.