Dziś do mych rąk trafiła broszura „Przeciw karze śmierci”. Jest to tekst wydany przez grupę „Horyzont – przeciw karze śmierci”. Redaktorem tekstu jest m.in. Halina Bortnowska.
Na obecną chwilę przeczytałem dopiero kilka stron i deklaruję, że po zakończeniu lektury, szerzej się do tematu odniosę. Na razie, tak na gorąco kilka myśli, które mi towarzyszą przy tematyce kary śmierci: nie tylko przy lekturze wspomnianego tekstu, ale w ogóle.
Dlaczego obok działań na rzecz wyrugowania z systemów prawnych kary śmierci, jednocześnie brak działań na rzecz wyrugowania z tychże samych systemów – aborcji? Czyżby kamieniem milowym nie do pokonania była definicja człowieka?
Komu więcej, tak po ludzku czysto patrząc, potrzeba więcej okazać zachodu? Komuś kto ma w swoim dorobku życiowym ileś tam zabójstw, czy też dziecku, które wskutek niefrasobliwości rodziców, przyszło na ten świat, zaistniało w nim jako „problem”, „przeszkoda”, „wpadka”?
Mnie jako katolikowi wydaje się być oczywiste, że to, co każdemu człowiekowi niezbywalnie się należy, to życie oraz miłość. Każdemu człowiekowi – temu kilkudniowemu jak i dojrzałemu, który już dokonał iluś tam wyborów. Także tych zbrodniczych. Czemu zatem godzić się na wybieranie, na decyzje za ludzi jeszcze nie narodzonych?
Uważam, że na problem kary śmierci nie można patrzeć wybiórczo, tylko i wyłącznie jako pewne „obiectum” . Kara śmierci to temat dotyczący życia i tak tylko – również w odniesieniu się do życia poczętego, do daru jego przekazywania winna być rozpatrywana.
Wybiórczość w rozwiązywaniu problemów, ustalaniu ładu, czy w prezentowaniu światopoglądu to niebezpieczne narzędzie w ręku człowieka. Tak samo niebezpieczne dla tych, co owej wybiórczej polityce mają podlegać jak i dla posługujących się ową wybiórczością.
Ten wpis w niemal niezmienionej postaci zamieściłem także na Facebook`u, na profilu www.facebook.com/abolicja
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Drogi Księże Marku, śpieszę donieść iż w najnowszej książce Haliny Bortnowskiej („Co to, to nie”) jest odpowiedź na to pytanie o aborcję. I wybrzmiała ona dla mnie dość przekonująco. Otóż rzecz w tym, żeby rodzica stojącego przed trudną decyzją o aborcji wspierać (oczywiście upraszczam, warto doczytać). Nie widzę więc tej hipokryzji.
Jak można, to poproszę o cytacik. Książki nie widziałem. Jeśli jej „Znak” nie wydał, to jest szansa, że zakupię. Natomiast co do wpierania rodzica przed trudną decyzją – pewnie że tak! Koniecznie i bez tego ani rusz. Ale zawsze wybór zostaje dokonany przez tego rodzica, prawda? Daj Bóg, by był to wybór na rzecz życia poczętego. Czy jednak zawsze jest?
W odniesieniu do kary śmierci – dobrze, wspierajmy skazanego, bądźmy przy nim, módlmy się z nim i za niego, pracujmy nad jego wnętrzem. Ale zawsze istnieje ryzyko, że zamorduje kogoś, kto mu w ręce wejdzie, bo w ten sposób ma realną szansę na przedłużenie swojego życia. Czyli i on dokonuje zawsze tego decydującego wyboru.