Oto przykład, jak należy porządek spraw ustawiać, kiedy bierze się odpowiedzialność za dzieło, ku któremu jest się wezwanym. Zamieszczam tekst, którego źródło można znaleźć tutaj
Kościołowi zależy na trwałości związków małżeńskich, a nie na tym, by śluby odbywały się w bajkowej scenerii czy innych romantycznych inicjatywach. W ten sposób politykom Liechtensteinu odpowiedział arcybiskup stołecznego Vaduz. Abp Wolfgang Haas rozczarował tamtejszy rząd, który w wyremontowanym zamku Guttenberg w Balzers zamierzał organizować przyjęcia weselne. Zamek, będący wizytówką Lichtensteinu, ma własną kaplicę, ale nie udziela się w niej sakramentu małżeństwa. Katolickie pary mogą go otrzymać w dziesięciu parafiach kraju.
Rząd oczekiwał, że zgoda na kościelne śluby na zamku wpisze go na listę lokalnych atrakcji.Kościół odniósł się jednak do inicjatywy bardzo sceptycznie, ponieważ ten sam rząd bynajmniej nie jest zainteresowany polityką prorodzinną. Na wrzesień zapowiedziano referendum w sprawie liberalizacji aborcji. Z kolei przed wakacjami obywatele Liechtensteinu zaakceptowali prawo do tzw. związków partnerskich. Tamtejsi politycy pracują także nad ograniczeniem finansowania wspólnot wyznaniowych, a nawet nad cenzurą programów w szkołach prowadzonych przez Kościół katolicki. W opinii abp. Haasa rozdział Kościoła i państwa w Liechtensteinie jest już faktem od kilkunastu lat, dlatego winno to mieć wyraz także w wymiarze publicznym.
Ciekawe, czy będziemy wkrótce świadkami i zarazem stroną wspierającą naszych pasterzy, kiedy ci wystosują oficjalne stanowisko wobec anormalnego wyroku w/s deklarującego się jako satanisty jegomościa, co to Biblię był porwał bo taki miał pomysł na swój lans, albo – co jeszcze bardziej dlań może być obciążające, sprzedał siebie komuś, kto pretenduje do bycia rządcą dusz.
Obym był złym prorokiem, ale oby nie okazało się, że tak dawny amant Dody, jak i feminazistki nie stali się jednymi z pierwszych ofiar trendu, jaki tworzą. Ciekaw jestem, kto tym ludziom będzie pampersy zmieniał, karmił łyżeczką przetarte posiłki, czy też kto im potowarzyszy podczas przejścia z tego świata w inny wymiar życia.
W ciemno stawiam, że będą to ci, których dziś opluwają, wykpiwają i zarzucają odpowiedzialność za prawie chyba każde zło. Tak. Będziemy nimi my, katolicy. I daj nam Panie Boże siły, byśmy wtedy dochowali z całą mocą wierności Chrystusowi i Jego Ewangelii, a Święta Matka Kościół niech w nas nieustannie poprzez sprawowanie sakramentów świętych, liturgię oraz formację rozpala ogień Miłości do Boga i bliźniego – każdego bliźniego, nawet tego, który w swej głupocie, zaciemnieniu umysłu, nie wie co czyni.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Dlatego Kościół powinien pozostań „niereformowalny” wobec nierozerwalności małżeństwa i kwestii święcenia kobiet. Nie ma sensu naginać się do oczekiwań „tłumów”, ponieważ mogą być one zgubne.
Pani Beato – i tak jest, cały czas. Nie ludzkie względy i układy ale prawda, której wykładnią jest Ewangelia, nauka Chrystusa w Jego Kościele – to są kryteria wg których orzeka się o ewentualnym niezaistnieniu „warunków brzegowych”, inicjujących święty związek małżeński.
Pięknie Ksiądz prawi, tylko, że życie wygląda troszkę inaczej 🙁
„….W Sądzie Metropolitalnym w Krakowie jeszcze kilka lat temu korytarze były przez większą część dnia puste. Sytuacja zmieniła się po wejściu w życie nowego kodeksu prawa kanonicznego. Dopuszcza on jako przyczynę nieważności małżeństwa „niedojrzałość emocjonalną partnera”. W sądzie są teraz dni, gdy kolejka petentów liczy kilkadziesiąt osób. Na biurkach sędziów leżą akta ponad dwustu spraw!….”
Dzisiaj emocjonalność, a jutro inne przyczyny, bo…. show must go on 🙂
ps
Watykański rocznik statystyczny podaje, że do sądów biskupich w Polsce trafia rocznie niemal 3,5 tysiąca wniosków o orzeczenie nieważności sakramentu małżeństwa.
Ubiegły rok był rekordowy. Do sądów trafiło ponad 10.000spraw.
Panie Zbyszku! A te informacje o sądzie metropolitarnym w Krakowie, to skąd Pan zdobył? Od urzędujących w kurii, czy z doniesień prasowych?
Niestety niedojrzałość emocjonalna i brak odpowiedzialności to plaga obecnych czasów. A jednocześnie pretekst do stwierdzenia nieważności małżeństwa.
Tak, pełna zgoda co do tej niedojrzałości emocjonalnej i wszelkich jej pochodnych. Jednak warto zastanowić się, czy nie jest lepiej, kiedy można zaradzić zgorszeniom, rodzinnym dramatom i pretensjom, aniżeli zaniechać poszukiwania prawdy i pomocy w jej odnalezieniu tym osobom, które zbyt może pochopnie niejednokroć, zadecydowały o „zabawie” w małżeństwo? Dodałbym tu jeszcze kontekst konkubinatów.
Wiele zależy od tego, co z domu wynieśliśmy. Jaką wartość ma małżeństwo wyrosłe na konkubinacie? No chyba, że ktoś dojrzał i zrozumiał.
Dokładnie tak! Choć to „dojrzenie i zrozumienie” rodzi się nierzadko w bólach. Ale to temat na osobny wpis na blogu 🙂
Znalazłem w internecie proszę Księdza 🙂
Nie zachłystuję się liczbami, a li tylko zaskoczyła nowo otwarta furtka, którą wartko przechodzić będą/ jak znam życie/ nawet małżeństwa z kilkunastoletnim stażem 🙁
Tutaj Kościół zrobił poważny krok do tyłu 🙁
http://dzieci.pl/cid,1024231,sexAid,11686416,title,Rekordowa-ilosc-rozwodow-koscielnych,uczucia_artykul.html?smgputicaid=6ceb3
To, że zarejestrowano tyle wniosków to jeszcze nic nie oznacza. Człowiek ma w sobie coś takiego, że nawet wiedząc, iż przepadł z kretesem i trzeba ponieść konsekwencje, to chwyta się przysłowiowej brzytwy. Skądinąd wiem, że na 10 spraw, jedna, góra 2 kończy się faktycznie stwierdzeniem nieważności.
Pani Beato, nadal Pani czytuje mojego bloga?