Rozminąłem się z powołaniem!

Nie raz już miałem okazję rozmawiać z kimś, kto tak właśnie mówił: Rozminąłem się z powołaniem! Wybrałem drogę, która nie była dla mnie. A teraz zbieram bęcki w życiu.

Ograniczam się do sytuacji, kiedy ktoś odrzucił (wg swego rozeznania) powołanie do kapłaństwa, do życia konsekrowanego, ale bywało, że ktoś też pracę powziął taką, która okazała się być (znowuż wg rozeznania danej osoby) druzgoczącą życie osobiste, rodzinne.

Kwestia rozeznania powołania to sprawa nienależąca do tych z serii: prosta, łatwa, lekka i przyjemna. Trzeba sobie zadać trochę trudu, by z przekonaniem, z zaangażowaniem wkroczyć na drogę powołania życiowego. To nie podlega dyskusji.

Jednak „rozminięcie się z powołaniem” to chyba tak faktycznie, rzeczywistość, która ma miejsce rzadko. Tak mi się przynajmniej zdaje.

Jeśli bowiem sięgamy po PŚ, to choćby słowa Izajasza o deszczu spadającym i nawadniającym ziemię, później zaś w niebiosa wracającym, a także słowa Pana Jezusa o tym, że to On wybiera nas a nie my Jego; o trosce Ojca o swe dzieci z większą pieczołowitością niż o lilie, czy ptactwo – wszystko to zdaje zawierać w sobie prawdę, iż Bóg najlepiej wie co dla nas najlepsze i daje to o właściwym czasie.

Kiedy ktoś więc żali mi się niekiedy, że „rozminął się z powołaniem” – miał niby być osobą duchowną, a wybrał małżeństwo, o tym mu właśnie przypominam; Pan Bóg wie, co robi. Ty masz teraz takie to a takie życie, sam je wybrałeś, zaangażowałeś się, więc bądź wierny. I jeśli Pan Bóg zadecyduje, że pora na jakiś szczególny plan w twoim życiu, to na pewno ci to objawi. I to nie w srodze rewolucji raczej, a przez delikatny powiew.

Co Czytelnicy w temacie powiedzą? Zapraszam do dyskusji oraz do dzielenia się przemyśleniami.


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Rebelya, Słowa o Słowie, Variae i oznaczony tagami , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na Rozminąłem się z powołaniem!

  1. Kapryfolium pisze:

    A co np. z duchownymi, którzy porzucili swój stan i są teraz mężami i ojcami? Też można wobec nich zastosować słowa, że Pan Bóg wie, co robi?

    • Ks. Marek pisze:

      No, to jest poważna kwestia, którą warto rozważyć. Na razie odwołam się do słów, które zawarłem w tekście wpisu:

      Kwestia rozeznania powołania to sprawa nienależąca do tych z serii: prosta, łatwa, lekka i przyjemna. Trzeba sobie zadać trochę trudu, by z przekonaniem, z zaangażowaniem wkroczyć na drogę powołania życiowego. To nie podlega dyskusji.

  2. suszanin pisze:

    „Trzeba sobie zadać trochę trudu, by z przekonaniem, z zaangażowaniem wkroczyć na drogę powołania życiowego. To nie podlega dyskusji.”
    Podlega podlega Księże Marku, bo przecież takiego wyboru trzeba dokonać, w większości ludzi, w bardzo młodym wieku.
    Pamiętam siebie w wieku 20 lat, kiedy praktycznie miałem jeszcze pstro w głowie, a niestety trzeba było dokonać wyboru 🙂
    Co do zbierania tzw bęcków, to nie ma chyba na ziemi człowieka, których ich nie zbierał/ z różnych, oczywiście powodów/.
    Pamiętam nauki Babcine, dzięki której do dzisiaj- rano wstając, żegnam się i mówię- Panie Boże prowadź, wieczorem zaś, kładąc się spać, mówię- krzyż nade mną, krzyż pode mną, niech będzie Pan Jezus ze mną.
    Mam oczywiście wolną wolę i wybieram 🙂

  3. Ks. Marek pisze:

    No, Panie Zbyszku, nie podlega! 🙂 Chodzi o prostą rzecz: o odpowiedzialność. Nawet mając „pstro w głowie” bo ma się lat „naście” czy zmianę kodu i 2 z przodu, to i tak odpowiedzialność stanowi o przyszłości tego, co wybiorę.

  4. suszanin pisze:

    Odpowiedzialność jest niejako pochodną świadomości, o której ongiś pisał K. Marks, że „byt kształtuje świadomość”
    Obserwuję od wielu lat, że słowo odpowiedzialność zostało zastąpione przez „jakoś to będzie”
    Przyszłość, zawsze mi się jawiła jako wielka niewiadoma, chociaż oczywiście plany na przyszłość były i była też wiara niezłomna, że plany zatwierdzone zostały przez Stwórcę 🙂
    Niejednokrotnie okazywało się, że trzeba niestety je skorygować, bo rózga Stwórcy jest w użyciu 🙂
    Co do powołania do życia konsekrowanego, do kapłaństwa, to miałem możliwość wielu obserwacji i mogę stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, że pomyłki życiowe w tym względzie jednakowo rozkładają się ojców duchowych jak również zainteresowanych.
    Bóg w swojej dobrotliwości wielkiej daje człowiekowi możliwość wyboru, szkoda tylko, że nie wielokrotnego 🙂

Zostaw komentarz