Wtorek, 13 tygodnia w ciągu roku
Żona Lota – kobieta, która wróciła do przeszłości grzechu – mogła go i owszem – nie podejmować, ale jakoś jej go brakowało. Wpisał się w krajobraz bliski jej sercu, poniekąd chyba dobrze jej było.
Albo i też inaczej – tak bardzo nienawidziła, że chciała zobaczyć, jak ogień spala grzeszników. Dalej więc grzech był jej bliższy, niż miłosierdzie, jakie Bóg wyświadczył jej, mając wobec niej plan zbawczy.
Tymczasem gdzieś w Polsce:
Kobieta po raz n-ty mówi do męża, który zbyt często sięgał do kielicha: #%@%^&$%&. Posłuchał. Poszedł gdzieś w bok, i się powiesił. Kobieta ta, żona posyłająca męża do diabła sama poszła w tany i hulanki. Nawet natarczywe telefony i smsy córki nie wyrwały jej ze spelunki. Dopiero prokurator i policjanci byli absolutnie przekonujący i dysponujący odpowiednimi argumentami, by kobieta poszła z nimi na przesłuchanie.
Teraz pewnie kac moralny, wyrzuty sumienia jak zrzuty wody na tamie we Włocławku. Albo totalne wyparcie. A jak wiadomo, natura nie znosi pustki. I tak oto wisi nad tą kobietą, jej rodziną widmo Sodomy…
Daj Bóg, by nie podzieliła losu Racheli… Półsieroty to jeszcze nie sieroty zupełne. Matka nie poradziła sobie z problemem alkoholowym męża. Szkoda by było, gdyby miała jeszcze narazić na większe problemy swe dzieci.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.