Wstyd jako skłonność
Czystość wiąże się ze wstydem. Święty Tomasz odróżnia wstyd naturalny od wstydu jako cnoty. Naturalny odruch wstydu ukazuje każdemu człowiekowi, że my ludzie ukierunkowani jesteśmy na dobro moralne i naszym zadaniem jest zachowanie godności jako daru otrzymanego od Boga. Każda osoba próbuje konsekwentnie ukryć oznaki swojej słabości i wstydzi się, kiedy wyjdą one na światło dzienne. Wstyd naturalny może być pomocny dla życia chrześcijańskiego, a szczególnie dla cnoty czystości. Wstyd jako odruch naturalny może mieć sens, który nie posiada kryterium tego, co dobre i co złe, co godne czci a co pogardy. Człowiek zdolny jest wstydzić się na przykład z defektów fizycznych, czy z niezasłużonego niepowodzenia, podczas gdy nie wstydzi się za wykroczenia zawinione. Zatem na płaszczyźnie wstydu naturalnego człowiek może kultywować tylko bardzo uzewnętrznione, powierzchowne pojęcie godności. Może przejmować się elementami, które nie stanowią o godności właściwej i prawdziwej, podczas gdy jednocześnie nie zmruży oka i nie zawaha się przed czynami, które rzeczywiście naruszają ludzką godność.
Wstyd jako cnota
Wstyd jako cnota nie może być widziany tylko w perspektywie czystości, choć na tym polu ma szczególną ważność. Nie poznamy całego bogactwa cnoty wstydliwości, jeśli będziemy mówić tylko o wstydzie – czy też bezwstydzie seksualnym. Wstyd jest sprawą złożoną. Wyraźnie widać w tej cnocie dwie tendencje: defensywną i zachowawczą. Człowiek wstydliwy kładzie wokół wartości moralnych różne strefy obronne i broni tych wartości ze zdecydowaniem już na liniach najbardziej zewnętrznych. Tak zatem człowiek wstydliwy czuwa by obronić się nie tylko przed samym grzechem, ale również przed jego możliwością i niebezpieczeństwem, nawet, gdy jest ono odległe.
Funkcja zachowawcza polega na fakcie, że człowiek osłania tajemnice własnej osoby i osoby bliźniego. Osoba ludzka z natury chroni swoją sferę intymną i odkrywa ją drugiej osobie tylko wtedy, gdy darzy ją szczególnym zaufaniem, również, gdy chodzi o życie religijne (postawa przeciwna ekshibicjonizm duchowy. Płeć jest częścią całości człowieka i osoba wstydliwa troszczy się o obronę tej tajemnicy, stąd też zawsze troszczyć się będzie o to, by nie naruszać tej sfery u innej osoby. Konkretne kryteria wstydu zależą od możliwości czasów i czynników socjologicznych. Nie zmienia to jednak faktu, że kryteria te należą do fundamentów moralności.
Czystość przedmałżeńska
Osoby, które chcą się pobrać i inicjują oraz utrzymują relacje z osobą płci przeciwnej dzielą się na dwie grupy:
Jedni szukają jeszcze przyszłego małżonka i relacja jaką zainicjowali służy wzajemnemu poznawaniu czy druga strona ewentualnie może być odpowiednim małżonkiem.
Drugą grupę stanowią ci, którzy zdecydowali się jeden na drugiego i mają intencję nadania temu charakterowi definitywnego związku małżeńskiego. Im bardziej jest ścisły związek między chłopakiem a dziewczyną tym większa jest ich wzajemna odpowiedzialność.
Wzajemna odpowiedzialność przedmałżeńska
Czystość przedmałżeńska w sposób istotny polega na takim zachowaniu się w sferze płci, która nie narusza godności własnej ani partnera. Czystość przedmałżeńska wymaga przede wszystkim, aby młody człowiek próbował inicjować głębszą relację z osobą drugiej płci tylko wtedy, gdy przynajmniej nie wyklucza zawarcia małżeństwa z tą osobą. Ponieważ płeć jest częścią osoby i może realizować się tylko w porządku małżeńskim, grzeszy się przeciwko godności ludzkiej, kiedy wchodzi się w jakieś związki bez myśli o przyszłym małżeństwie. Takie rozpoczynanie związku miłosnego oznacza igranie w sposób nieodpowiedzialny z energiami psychofizycznymi swoimi i drugiej osoby.
Kiedy młodzi zdecydowali się zainicjować związek, który miałby skończyć się małżeństwem powinni się do niego przygotować. Nie może zabraknąć w tym okresie dyskusji nad ważnymi problemami życia, żeby poznać wzajemne postawy wobec tych problemów. Tylko wtedy ich małżeństwo będzie harmonijne i szczęśliwe. Ponadto mają oni obowiązek poważnej pracy w celu zagwarantowania bazy materialnej ich przyszłego małżeństwa. Powinni szanować wolność decyzji drugiego i nie wywierać bezprawnych presji unikając wszystkiego, co może mieć posmak przymusu. Mogą i powinni wymieniać między sobą erotyczne przejawy uczucia, które będą odpowiadały wzajemnej miłości, jednak bez wyrażania miłości eros w sposób właściwie seksualny. Nauka moralności katolickiej wg, której stosunki seksualne mogą mieć miejsce jedynie w małżeństwie została potwierdzona przez Magisterium w KDK 56 i bardzo szeroko rozwinięta w PH 7. Deklaracja daje mocną argumentację dotyczącą tego tematu. W szczególny sposób danymi biblijnymi i danymi z psychologii.
Wzajemne stosunki przedmałżeńskie zamykają, paraliżują całkowite dojrzewanie ludzkiej miłości. Ludzie młodzi, którzy dążą do małżeństwa są w szczególny sposób odpowiedzialni za siebie jeśli chodzi o proces ludzkiego dojrzewania. Proces ten zostaje zakłócony pośpieszne zjednoczenie fizyczne gdy dojrzewaniu biologicznemu nie towarzyszy dojrzałość psychospołeczna. Przedwczesna jedność seksualna przeszkadza wprost rozwojowi psychofizycznemu. Relacja chłopak – dziewczyna łatwo jest zredukowana do sfery psychicznej i utożsamiana ze stosunkiem seksualnym. Jest wtedy mała możliwość uzupełnienia siebie i pomocy uczuciowej. Kiedy brakuje pełnej jedności psychicznej wtedy sama wspólnota fizyczna jest niezadowalająca. Tacy młodzi dochodząc do małżeństwa wnoszą w nie zdeformowany obraz stosunku między mężczyzną i kobietą. Małżeństwo zaczyna szukać rekompensujących rozwiązań, bo szybko przychodzi znudzenie jednego partnera drugim. Z danych doświadczalnych wynika, że niestałość małżeństwa wzrasta proporcjonalnie do nieporządku w sferze seksualnej przed małżeństwem.
Seksualne stosunki przedmałżeńskie ograniczają wolność decyzji partnera. Okres poprzedzający małżeństwo jest poświęcony poznaniu i wzajemnemu przeegzaminowaniu siebie. Jest to możliwe kiedy pozostaje droga do odejścia. Kiedy przed małżeństwem były już stosunki seksualne, wtedy odejście jest bardzo trudne. Szczególnie wtedy, kiedy dziewczyna zachodzi w ciążę. Rozwiązania szuka się w szybkim zawarciu małżeństwa. Jeśli ludzie ci jednak rozejdą się i dziewczyna zostaje z dzieckiem jest wprost narażona na małżeństwo nie z miłości, ale z wyrachowania. Jeżeli między chłopakiem a dziewczyną były utrzymywane stosunki przedmałżeńskie, ale nikt się nie począł i decydują się oni na rozejście się, to bardzo często ten pierwszy związek pozostaje na długie lata bądź całe życie źródłem do rozczarowania i niezadowolenia. Aż do zrodzenia nieufności z zasady do tych, którzy reprezentują płeć przeciwną lub prowokując inny jeszcze skutek – upadek wszelkich hamulców seksualnych.
Niektórzy twierdzą, że dla wolności decyzji trzeba by się dopasować fizycznie przed małżeństwem. Na takie stanowisko odpowiadamy, że całkowite darowanie seksualne jest prawdziwe tylko wtedy, gdy rodzi się z całkowitej miłości osobowej. Rzecz, zatem nigdy nie sprawdzi się na zasadzie eksperymentu. Poza tym poniżające jest traktowanie kobiety lub mężczyzny jako przedmiotu eksperymentu a potem odrzucenie.
Czy, gdy miłość osiągnęła dużą intensywność, gdy jest miłością osobową a młodzi wewnętrznie już zdecydowali się jedno na drugie, czy wtedy stosunki seksualne między nimi można uważać za stosunki małżeńskie?
Są tacy, którzy twierdzą, że tak, bo kontynuacja małżeństwa zależy od miłości a publiczne wyrażenie woli małżeństwa to tylko coś przypadłościowego. Koncepcji tej przeciwstawiamy następującą refleksję.
1. Koncepcja ta nie jest możliwa do przyjęcia z punktu widzenia prawnego. Jeżeli małżeństwo chcielibyśmy oprzeć na świadectwie miłości danym w tajemnicy to takie małżeństwo powinno być tak jak każde inne nierozerwalne. A tak nie jest. Jest rzeczą znaczącą, że wielu z tych, którzy w miłości uznają warunek istotny małżeństwa nie uznaje nierozerwalności małżeństwa.
2. Jest jeszcze inny motyw. Musimy jeszcze powiedzieć, że małżeństwo jest sakramentem, czyli znakiem zewnętrznym, w którym Bóg obiecuje ludziom przyjmującym sakrament specjalną łaską tu i teraz. Poza tym małżeństwo buduje strukturę Kościoła. Zatem nie istnieje czysto prywatne zawieranie małżeństwa.
Prywatyzacja moralności seksualnej
U podstaw usiłowania usprawiedliwienia pewnych stosunków przedmałżeńskich istnieje nieznajomość wymiaru społecznego życia człowieka. Taka „prywatyzacja” człowieka i jego działania ignoruje fakt, że to, co jest uznane i chronione przez wspólnotę posiada rzeczywistą i pełną istotę. Takim jest przypadek każdej jednostki jej czci i wolności. Jeśli wspólnota nie uzna jej wolności i prawo do szacunku, wówczas nie ma sensu ani moja wolność, ani moje pragnienie bycia szanowanym, ani jedno ani drugie nie będzie realizowane. Takim jest przypadek najintymniejszej wspólnoty małżeńskiej. Małżonkowie są upoważnieni do objawiania swych więzów, jeśli wspólnota większa tj. Kościół i Państwo uznają ich małżeństwo wspólnotą i zaopiekuje się nią.
Konsekwencja stosunków przedmałżeńskich ukazuje jak osobowa wspólnota psychofizyczna nie może być ograniczona do sfery prywatnej, ale wpływa na wspólnotę większą, zależną od tej wspólnoty ma potrzebę pomocy od wspólnoty większej. Kiedy np. cierpi interes młodych w doskonaleniu zawodowym przez utrwalenie stosunków płciowych między nimi, wpływa to na wspólnotę większą. Ukazuje też jak nierealnym żądaniem jest żądanie całkowitej „prywatyzacji” w dziedzinie seksualnej.
Pójdźmy teraz drogą nie indukcyjną ale dedukcyjną wychodząc od natury małżeństwa.
Wzajemne uporządkowanie małżeństwa wymaga, aby mężczyzna i kobieta należeli do siebie w sposób całkowity tylko wtedy, gdy są związani ze sobą w sposób ostateczny i nierozłączny. Tylko wtedy dar z siebie może być bez rezerwy i ograniczeń. Dopóki te osoby nie powiedziały sobie publicznie „tak” ich wzajemna przynależność nie jest nieograniczona i pozbawiona rezerw. Bez małżeńskiej prawnej zgody brakuje ostatecznej pewności a co za tym idzie i absolutnego zaufania. Kiedy brakuje pełnej, trwałej i ostatecznej wspólnoty małżeńskiej fizyczne darowanie siebie pełne i bez rezerw nie odpowiada prawdzie. Nie jest, więc moralnie dobra. W seksualnych stosunkach przedmałżeńskich dwoje zainteresowanych daje sobie znak bez tego, co ten znak oznacza. A więc żyją w nieprawdzie.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
„….Kiedy młodzi zdecydowali się zainicjować związek, który miałby skończyć się małżeństwem powinni się do niego przygotować. Nie może zabraknąć w tym okresie dyskusji nad ważnymi problemami życia, żeby poznać wzajemne postawy wobec tych problemów. Tylko wtedy ich małżeństwo będzie harmonijne i szczęśliwe. …”
Z autopsji powiem, że kiedy zainicjowałem/ dawniej mówiło się, zacząłem chodzić/ z moja dziewczyną, przyszła żoną, nie widziałem, że skończy się on małżeństwem. My podjęliśmy decyzje po kilku miesiącach, bo jak pamiętam, chcieliśmy być razem 24 na dobę, i nie były nam w głowie dyskusje nad ważnymi problemami życia:) To przychodzi z czasem proszę Księdza.
„…Im bardziej jest ścisły związek między chłopakiem a dziewczyną tym większa jest ich wzajemna odpowiedzialność….”
To jest dla mnie niezrozumiałe niestety- co to znaczy „ścisły związek”
Kiedy się chodzi, to się nie myśli o odpowiedzialności, niestety. Myślę, że podczas nauczania religii w Gimnazjum i później w szkole średniej, winni katecheci nauczać tego wszystkiego o czym Ksiądz pisze.
Nauczenie odpowiedzialności małżeńskiej, jeżeli można o czymś takim mówić, to domena rodziców przyszłych małżonków.Żadne inne nauki nie zastąpią nauk rodzicielskich. Oczywiście, tyczy to rodziców, którzy postępują zgodnie z nakazami kościelnymi i ogólnospołecznymi.
Wg statystyk, ok 30% zawartych małżeństw ulega rozkładowi, tak więc trzeba przyjąć, że takaż ilość przyszłych małżonków ma spaczone podejście do instytucji małżeństwa.Nie jestem w temacie nauk przedmałżeńskich prowadzonych przez Kościół, mam tylko nadzieję, że nauki te idą z duchem czasu i przystają do rzeczywistości. Od kilku lat wysłuchuje narzekań rodziców dzieci I komunijnych. Jeżeli jest prawdą, to co mówią, to czarno widzę przyszłość tych dzieci i Kościoła . Proszę pamiętać, że przysłowie mówi:
„czym skorupka za młodu nasiąknie…..”