W Polsce wre. Non stop od szeregu lat. A w ostatnich miesiącach jak w tyglu hutniczym. Miliony słów, półsłówek, niedomówień, sprzeczek i te ciągłe mędrkowania ćwierćinteligentów. Wypowiedzi, prezentacje, ich komentarze, a potem komentarze do komentarzy… Dobrze że jest Internet, bo lasy przeszłyby już całkiem do historii polskiej państwowości, zamieniając się w papier i w makulaturę. Skutek tego wszystkiego nader widoczny: Polska rozpirzona w drobny mak. Narodowy cud 3 opinii pośród 2 dyskutujących ciągle się ziszcza.
Na to wszystko przychodzi czas świąt Bożego Narodzenia, dający nie tylko powód do zadumy nad tajemnicą Odkupienia ale też przynaglający do rachunku sumienia w optyce Słowa Bożego, by zainteresować się choć delikatnie rzeczywistością zbawienia.
Zabrzmijcie radosnym śpiewaniem, wszystkie ruiny Jeruzalem! Bo Pan pocieszył swój lud, odkupił Jeruzalem. Pan obnażył już swe ramię święte na oczach wszystkich narodów; i wszystkie krańce ziemi zobaczą zbawienie naszego Boga.
Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat. Ten /Syn/, który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi, a dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach.
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o Światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o Światłości. Była Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.
Gość Niedzielny na tegoroczny adwent zaproponował cykl artykułów pod wspólnym hasłem: Będziesz Czytał Biblię codziennie. I to jest sedno katolickiego oczekiwania na lepsze. Bo to oczekiwanie wówczas ma sens, ma cel. I na uszach coś zostanie, i w sercu, i na duszy.
Słowo Boże poucza między innymi w tym zakresie: jeśli mimo usilnych prób nie możesz osiągnąć sprawiedliwego wyroku w twojej sprawie, kiedy fałsz, obłuda, hipokryzja i inne atawizmy trawią twego bliźniego, to wówczas niech ci będzie jako ten poganin i celnik. Mało tego! Nie zatrzymuj się pod jego dachem, strząśnij pył z sandałów i zdążaj dalej. Nie wolno bowiem marnotrawić łaski Bożej. A niestety wszystko to zło bierze swój początek z braku określenia celu działania – to po pierwsze. Po drugie zaś, żeby spalać się w żertwie na ołtarzu Kościoła w świecie, wpierw trzeba samemu być pełnym Bożego paliwa. Modlitwa, sakramenty święte, asceza, formacja intelektualna, profesjonalne podejście do realizacji życiowego powołania.
Bóg narodził się pośród skromności, prostolinijności i pokory. Tylko tymi walorami nacechowane serce zdolne jest pojąć, co się wydarzyło w Betlejem. Ze skromności, wyciszenia i ze zrezygnowania z siebie i swoich „chciejstw” rodzi się adoracja – bycie z Bogiem przy ustach – z ustami pełnymi Boga. A te nie będą sączyć jadu, chwiać się jak trzcina na wietrze, mędrkować i grać dźwięków kac-mol i bzdet-dur w mydlanej operze ćwierćinteligenckich ochlokratów.
***
Grupie włoskiej młodzieży postawiono pytanie: O co prosiłbyś Chrystusa, gdyby przyszedł znów na ziemię i stanął przed tobą? Odpowiedzi były bardzo ciekawe i zróżnicowane. Gdyby Chrystus przyszedł na ziemię i stanął przede mną, prosiłbym Go: – By spojrzał na mnie. – By zmienił moje serce.
– O dar Jego pokory. – O wiarę dla mnie i dla wszystkich ludzi. – By nauczył mnie modlić się. – O siłę, by zostawić wszystko i pójść za Nim.
– Bym mógł Go kochać. Zaś jedna z dziewczyn odpowiedziała: – Gdybym miała Chrystusa przed sobą, rzuciłabym się do Jego stóp i uwielbiałabym Go słowami: „Mój Panie i Mój Boże, zmiłuj się nade mną”! Bowiem mając Jezusa przed sobą nie stawia się Mu pytań, tylko się Go adoruje.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.