Wielką burzę wywołał ten oto list, autorstwa pewnego nie znanego mi w ogóle dominikanina. Przeczytałem kilka zdań, po czym zrezygnowałem z dalszej lektury, ponieważ ślepy nie jestem, ani też głuchy. Nie wiem, jakie były okoliczności, które sprawiły, że list został opublikowany na łamach nienawistnej Gazety Wyborczej, która jest swoistym instrumentum facultatis bliżej mało jawnych sił, które systematycznie, za przyzwoleniem społeczeństwa ponoć katolickiego w większości, torpeduje Kościół Katolicki; począwszy od hierarchii, na Ludzie Bożym skończywszy. List ma nagłówek, w którym jest wymieniony adresat: JE Ks. Arcybiskup Celestino Migliore Nuncjusz Apostolski w Polsce.
Widać wprost, że wspomniane instrumentum facultatis po raz kolejny zadziałało. I to w swoim autorskim stylu: na kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia, w czasie, kiedy z ambon Kościoła Katolickiego w Polsce będzie czytany list na Niedzielę Świętej Rodziny, 26 grudnia. List jest poświęcony zagadnieniu, które stanowi linię duszpasterską bieżącego, nowego roku liturgicznego. Hasłem przewodnim tegoż roku liturgicznego, a także wspomnianego listu, jest Komunia z Bogiem. Dla laików wyjaśnienie: komunia czyli wspólnota. A jeśli wspólnota, to jedność, wręcz organiczna. Wiedząc o tym, siepacze z Czerskiej zapodali w GW głos kapłana, który swoimi przemyśleniami sprawia, że treść roku liturgicznego, wskazania duszpasterskie dla rodziny to po prostu sztuka dla sztuki. Ale i jeszcze gorzej: Episkopat, a co za tym idzie, Kościół, nie może być wiarygodny, bo jak może mówić o jedności, kiedy sam jest podzielony. I kolejna przepaść wykopana, ludziom wodę na ich młyn skierowano, będą mieli o czym dyskutować podczas świąt… Trudno jest wytłumaczyć, że ciągle, zawsze i wszędzie obecna jest zasada: nauki ich słuchajcie, ale czynów nie naśladujcie. Nas, kapłanów każdego szczebla, tak jak każdego innego człowieka, w odpowiednim czasie rozliczy Pan Bóg z tego, żeśmy nie uczyli innych Miłości.
Oczywiście, nie jest to usprawiedliwienie przed zaniedbaniem troski o Lud Boży nam powierzony, raczej bym tu widział paliwo pod żertwę naszego kapłaństwa, by była ona ofiarą miłą Bogu i przez Niego przyjętą. Mądry, Boży człowiek to zrozumie i nie poklepie po ramieniu, lecz z Bożą pomocą pomoże. Wesprze modlitwą, zwróci uwagę na to, co jest dla niego niezrozumiałe, czy wręcz nie do przyjęcia. Ale na pewnie nie będzie się sekował od Mistycznego Ciała Chrystusa. Święty Kościół grzesznych ludzi to rzeczywistość dynamiczna, ciągle żywa, poddawana ogniowi oczyszczenia. To jest jasne dla człowieka Kościoła. Nie do przyjęcia jednak, oraz wyzwalające agresję u tych, którzy w świętości i w świadomości grzechu widzą zagrożenie dla swoich interesów. To też jest jasne dla człowieka Kościoła.
Nie potrafię posłużyć się materiałem źródłowym, ponieważ nie dysponuję nim. Ale wierzę człowiekowi, który mi o tym powiedział, bo sam się z tym zapoznał podczas lektury duchowej. Było to coś z pism Św. Katarzyny ze Sieny. Ta święta niewiasta w swoim czasie pisała, że każdy grzech przeciw kapłanowi, a więc również nieuprawnione lub wyskoku wyśrubowane krytykowanie go, czy też mieszanie z błotem, podważanie jego autorytetu, to ZAWSZE grzech przeciw Eucharystii. To atak skierowany ku Ciału Chrystusa, ku KOMUNII ŚWIĘTEJ! A chyba nie trzeba wyjaśniać KTO atakuje i W JAKIM celu, prawda?
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Należy jedynie pogratulować ojcu Ludwikowi OP zmiany postawy od czasów gdy nie uważał za stosowne by protestować przeciwko parodii sakramentu małżeństwa jaka swojego czasu odbyła się u lubelskich Dominikanów z udziałem Janusza Palikota i jego konkubiny.
Może się oburzysz, może mnie olejesz z góry na dół, ale mnie to nie rusza. Taki cyrk, to pikuś, w porównaniu z tym, o co na prawdę idzie. Palikotów mamy, mieliśmy i mieć będziemy. Taki wiat. Znacznie bardziej jest oburzający fakt, iż ludzi się odciąga od Jezusa Chrystusa Eucharystycznego. I w rezultacie mamy, tak, jak mamy. Kiepsko.
To dopiero preludium przed burzą, tam mi się wydaje. Gromy i zawieruchy w mediach się dopiero zaczną. Na razie mamy do czynienia z przygrywką.
Trwa batalia nieustanna. Jezus Chrystus był, jest i będzie po Paruzję wyszydzany, nieustannie krzyżowany. A ci, co do Niego należą, nie mają co liczyć na los odmienny.