Egoizm – kocham, bo potrzebuję. Ile razy się zdarza, że ktoś z kimś jest tylko po to, by pokazać się w tłumie? Dziewczęta, które w slangu określane są jako „blachary” chcą mieć „karka”, ABS`a z furą, i komórą, a same robią za „skórę”…
Zdobycz fizyczna – to szczególnie domena młodzieńców, czy też i panów. Wymagają dowodów miłości, by potem wydziergać sobie „tribula” na bicepsie.
Zdobycz psychologiczna – a więc podporządkowanie sobie kogoś. Faceci uzależniają od siebie kobiety, i na odwrót niestety też bywa (tworzą panie tzw „pantoflarzy”)
Zachwyt/zaślepienie – fascynacja, czasowe oczarowanie, dostrzeganie w drugiej osobie tego, co się chce widzieć, a nie taką jaka jest naprawdę. Taki swoisty syndrom „różowych okularów”. Nie tyle się kocha osobę, ile bardziej wyobrażenie, jakie się o niej posiada.
Czego potrzeba, by nie wpaść w odmęty podróbek miłości?
- Aktywnego koncentrowania się na sprawach życiowych i rozwoju tego, kogo kochamy. Trzeba osobę postrzegać integralnie, na tle jej rodziny, kręgu znajomych, pasji jakim się oddaje, problemów, trudności z jakimi się boryka i walczy, by je pokonać. Nieocenione jest w tym momencie zaniechanie umawiania się za każdym razem przez komórkę, czy komunikator. Jeśli nikt przed nikim niczego nie ukrywa, to się nie pogniewa, jeśli go zaskoczę z wizytą.
- Odpowiedzialność za zaspokojenie potrzeb fizycznych i psychicznych osoby kochanej. Przy czym należy też pamiętać, że potrzeby fizyczne to nie sam seks. Jest cała masa innych potrzeb na tym gruncie, jak choćby troska i wymagania co do wyglądu, higieny, etc.
- Szacunek dla tego, kogo kochamy, zdolność widzenia go takim, jakim jest – jego wad ale i także niepowtarzalnej osobowości. Nie może być miejsca na bolesną krytykę rodziny, nawet jeśli jest dotknięta jakąś patologią. Rodziny nikt sobie nie wybiera więc nikt nie ma moralnego prawa, by sądzić postawy i na tej podstawie, tylko w ich obrębie, oceniać osobę kochaną. (1 Kor 13, 13)
- Znajomość siebie i znajomość osoby kochanej. Chrześcijanin to osoba, która wezwana jest do tego, by poznawać siebie samego, by móc dokonywać nieustannej refleksji nad swoimi zaletami i wadami. Zaś przyjmując odpowiedzialność za druga osobę, która kocham, mam taki sam obowiązek czuwać nad całościowym rozwojem tej osoby.
- Umiejętność obdarzania uczuciem, dążenie do utożsamiania się z tym, kogo kochamy. A więc nic innego, jak gotowość na budowanie jedności małżeńskiej. To jest ta rzeczywistość, o której czytamy w Biblii: mężczyzna i kobieta, jako mąż i żoną stanowią jedno. Zaleta męża jest zaletą żony; wada żony jest też wadą męża. Oni oboje mają moc, by zalety nieustannie ich spajały, zaś wady mobilizowały ich obojga do wytężonej pracy na rzecz świętości. Po to właśnie między innymi stają przed ołtarzem, by ich miłość niedoskonała mogła zostać pobłogosławiona przez Miłość Najdoskonalszą, by ku Niej zdążać wspólną drogą.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.