Nisi Dominus…

+ Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Eliza Orzeszkowa trafnie oceniła rzeczywistość, kiedy pisała, iż niektórzy ludzie swój widnokrąg biorą za koniec świata. Naturalnym skutkiem takiego stanu rzeczy będzie to, iż wszyscy, wchodzący w orbitę tych swoistych „wieszczów” zostaną wkomponowani w pejzaż skończoności. Świadomość tego faktu nie nastraja optymistycznie, choć z drugiej strony istnieje szansa, że jednak poza tymi ograniczonymi „osobistym widnokręgiem” ludźmi istnieje jednak też inny świat. Tym bardziej, kiedy rozważyć słowa Myśliwskiego, kiedy pisze, iż świat jest takim, jakim go Bóg opisał, a nie jakim go widzi człowiek. Wszak kiedy się czyta Pismo Święte, to jakże wielki, bezmierny obraz się z tych treści wyłania. To, co Bóg zechciał człowiekowi objawić o Sobie oraz o stworzonym świecie znacznie przewyższa wszystkie te „osobiste widnokręgi”…

Dziś po raz kolejny, aczkolwiek silniej niż kiedykolwiek do tej pory, uświadomiłem sobie dwie rzeczy:

  • Zbyt wiele w ostatnim czasie pojawiło się wokół mnie oraz we mnie samym tych „osobistych widnokręgów skończoności świata”. Dyskusje z sympatykami czy wręcz z entuzjastami liturgii przedsoborowej, wykazującymi tendencje ku „jedynie słusznej” linii  teologiczno-liturgicznej Kościoła; przytyki ze strony omniscjentnych forumowych fachowców od wszystkiego – a także takie zjawiska w sferze osobistej jak niegospodarność w czasie (podyktowana odpisywaniem ripost, poszukiwaniu sposobu przekazu czytelnych treści) – wszystko to, krótko mówiąc, nie pozwala na kroczenie dość jednostajne albo raczej efektywne, ku Chrystusowi i z Chrystusem, mówiącym między innymi i tak: „zostawcie umarłym grzebanie umarłych”. Dodatkowo, jako iż zarzucono mi może nie do końca wprost, ale jednak, celebrowanie siebie, nie Boga, nie pozostaje mi nic innego, jak wyrazić przekonanie, iż ubolewam nad tym, iż w taki sposób zostałem odczytany na forum. Żeby też nie zapomnieć, napisze raz jeszcze to, co pisałem już kiedyś na tym forum, jak i również na Frondzie: 2 tysiące lat Kościoła to 20 wieków gromadzenia w jego skarbcu pereł, które stanowią „kapitał” na dalszy czas trwania tegoż Kościoła. Jestem głęboko przekonany, iż każdy, kto faktycznie i z oddaniem szuka w swoim życiu Prawdy, Dobra, Piękna, dzięki owym perłom, z pewnością znajdzie kres swoich poszukiwań. Jest bowiem w depozycie Kościoła subtelna mistyka, tajemniczość i majestat Najświętszego, obecna w Tridentinie; ale jest też bogactwo dociekań teologicznych, biblijnych i filozoficznych, które odsłaniają wielkość Miłosierdzia Bożego, które poza świętymi znakami sakramentalnymi dla będących w pełnej Komunii z Trójcą Przenajświętszą, są także skierowane do tych, którzy wskutek własnej ograniczoności, także tej powstałej wskutek grzesznych wyborów, bądź historycznych i społeczno-kulturowych uwarunkowań, tej wspólnoty na sposób pełny przeżywać nie mogą. Bóg Jezusa Chrystusa jest Bogiem wszystkich, ponieważ nad wszystkimi pochyla się w swej Opatrzności i kieruje do nich wezwanie: „Świętymi bądźcie, jak i Ja jestem Święty”. Jakiekolwiek podziały, które kieruje się ku ludziom dobrej woli, nazywając ich epitetami co najmniej niewybrednymi, w moim przekonaniu stawiają nazywających w złym świetle. W nie mniej złym, niż tłuszczy, która jednego dnia Chrystusa obwołała Królem, by parę dni później kibicować Jego agonii.
  • Automatycznie wobec powyższego, ciśnie mi się na myśl 2 samoobserwacja. Spoczywa na mnie wielkie brzemię odpowiedzialności za świętość moją własną oraz za tą, do której wezwani są wierni, którym służę. Doskonale o tym wie także Przeciwnik, który im bardziej wrasta w historię świata i człowieka, tym bardziej staje się inteligentny albo raczej – tym bardziej inteligentnych środków wobec człowieka używa. A już w ogóle jego majstersztykiem jest fakt, iż słowa, które wypowiadamy znaczą zupełnie co innego, niż chcemy wyrazić. Zdaje się, że ulegają one zniekształceniu pomiędzy nadawcą a odbiorcą. W tej przestrzeni, zwanej też publiczną zbyt mało jest czystości a zbyt wiele „filtrów”, „odsysaczy” rozmaitej proweniencji – albo lepiej i trafniej: „polepszaczy”. Bóg człowieka ni świata nie polepsza, ponieważ stworzył wszystko jako doskonałe. Trzeba zatem się zatem nieustannie fortyfikować, umacniać i ubezpieczać flanki, by nie zostać zniewolonym i ku niewoli nie poprowadzić innych.

Zakończę również cytatem, tym razem kapłana katolickiego, ks. prof. R. Rogowskiego: Nadzieja pozwala klęsce przeczyć z uśmiechem. Z dedykacją dla Pascalowej i kilku innych niewiast forumowych. Mam nadzieję, że się nie obrażą, a jakby co, to wyjaśnię im to via priv.

Salve!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Variae i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na Nisi Dominus…

  1. Kiejstut pisze:

    + Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
    Marku, coś napiszę ale bardzo proszę o nie traktowanie mnie jako tego przysłowiowego trolla:)
    Jednocześnie przepraszam za off topic.
    Po pierwsze, to myśle, że jako Ksiądz nie masz prawa do nazywania swojego blogu jak wyżej.Wg mnie powinieneś nazwać go „Blogiem miotającego sie człowieka”, który cały czas szuka swego miejsca w tym życiu.
    Po drugie, napisz proszę czy masz czas dla swoich owieczek.Czy żyjesz ich sprawami codziennymi, znasz ich potrzeby duchowe?
    Jak traktują Ciebie Twoi uczniowie w szkole?
    Po trzecie, czy nie bierzesz pod uwage zrzucenia sutanny i zajęcie się polityką?
    Nie wiem, czy nie zapomniałeś, co jest napisane w Piśmie Świętym- „Idzcie i nauczajcie…..”
    Czy Twoje pisanie to nauka, czy też raczej pokazywanie się?
    Czy pamietasz, że człowiek nie powinien być pysznym?
    Mam jeszcze wiele pytań ale na razie dam sobie spokój.
    Szczęść Boże

  2. Blog Wolnego Człowieka pisze:

    Mam nieodparte wrażenie, że Wojtek i Kiejstut to jedna i ta sama osoba. Choć mogę się mylić…
    Jeśli jednak nie, to mamy tu klasyczny przykład nie tyle trolla internetowego, ile bardziej wirtualnej schizofrenii.
    Kiejstutowi tym czasem odpowiem tak: ja chodzę regularnie do spowiedzi i na tego typu pytania i podobne, jakie mi zadaje Kiejstut to ja odpowiadam kierownikowi duchowemu, a nie rozpowiadam ich na dachach…

  3. Kiejstut pisze:

    „….Jeśli jednak nie, to mamy tu klasyczny przykład nie tyle trolla internetowego, ile bardziej wirtualnej schizofrenii….”
    Mylisz się dobry człowieku, bo nie jestem ani Wojtkiem,ani nie cierpię na schizę:)
    Wzięła mnie po prostu, zwykła ludzka ciekawość.
    Nie pytałem o spowiedź, bo widzę Księży pijaków, dziwkarzy, którzy odprawiają regularnie mszę, głoszą homilie,nauczają dzieciaków w szkole:(
    Ciekawiło mnie przede wszystkim, czy osoba, która pisuje na wielu forach, prowadzi blog, ma czas jeszcze na zajmowanie się sprawami duchowymi, bo przecież do tego duchowni zostali powołani, prawda?
    Szczęściem wielkim jest, że internet jest w miarę anonimowy i można zadać pytania, na które w realu by się nie zdecydował:)
    Szczęść Boże i więcej pokory mój synu:)

  4. Blog Wolnego Człowieka pisze:

    Ciekawiło mnie przede wszystkim, czy osoba, która pisuje na wielu forach, prowadzi blog, ma czas jeszcze na zajmowanie się sprawami duchowymi, bo przecież do tego duchowni zostali powołani, prawda?

    Ciekawość, jak mówią, to pierwszy stopień do piekła. Proszę pilnować własnego nosa. A jeśli już zgłaszać jakieś uwagi, to na temat notki a nie jej autora.

  5. Kiejstut pisze:

    Podobno piekło jest wybrukowane….. 🙂
    Nie napiszę czym, bo dopiero by się narobiło:)
    Polecam do przeczytania poniższe:
    „Wyniki pokazują, że kiedy ludzie mają skłonności do myślenia o religii i Bogu, świadomie lub nieświadomie, aktywność ich mózgu spada w przedniej części kory zakrętu obręczy. Jest to obszar związany z regulowaniem pobudzenia fizycznego i pełni funkcję ostrzegawczą, kiedy sprawy układają się niepomyślnie lub kiedy popełniamy błąd.

    Ciekawe, że ateiści reagują inaczej. Kiedy nieświadomie pomyślą o ideach związanych z Bogiem, aktywność kory zakrętu obręczy wzrasta. Naukowcy sugerują, że dla religijnych ludzi myślenie o Bogu jest sposobem na uporządkowanie świata i wytłumaczenie pozornie przypadkowych wydarzeń, co redukuje poziom stresu. U ateistów przeciwnie, myślenie o Bogu wywołuje wzmożony stres.
    http://wiadomosci.onet.pl/2207327,16,myslenie_o_bogu_znacznie_zmniejsza_stres,item.html
    Proszę się nie stresować tak bardzo:)
    A jako bonus przytoczę:
    ” słowa naszego papieża, Jana Pawła II wypowiedziane 12 czerwca 1987 roku na Westerplatte.
    Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można „zdezerterować”.
    Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba „utrzymać” i „obronić”, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
    Biskup Kozal, męczennik z Dachau, powiedział: „Od przegranej orężnej bardziej przeraża upadek ducha u ludzi. Wątpiący staje się mimo woli sojusznikiem wroga”
    Ps
    Podobno internet to wynalazek Szatana- chyba w tym coś jest:)

Zostaw komentarz