Chcesz szacunku? Nic prostszego – Bój się Boga!

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu! Oni zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział do niego: Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory. Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie. (J 2,1-11)

Ks. Szymon Nosal wspomina:

W latach szczególnej ateizacji naszego narodu, kiedy nauczyciele byli prześladowani za swoją postawę chrześcijańskiego życia, przymuszani do wstępowania w szeregi ateistycznej i walczącej z Kościołem PZPR, nie wszyscy ulegali tym naciskom, nie wszyscy „umoczyli się” w tej ideologii, jak to kiedyś p. Michnik chciał usprawiedliwiać swoje i innych kolegów wysługi ówczesnemu reżimowi. Pamiętam, na początku mojego kapłaństwa (w r. 1962) wypadło mi jechać, furmanką oczywiście, do chorego z Panem Jezusem. Droga akurat wypadła koło szkoły podstawowej, w czasie tzw. dużej przerwy. Wszystkie dzieci biegały po placu przyszkolnym przy samej drodze. Były też z nimi ich nauczycielki. Natomiast kierownik szkoły – wtedy jeszcze nie nazywano ich dyrektorami – akurat był poza tym placem, obok ogrodzenia, na świeżo zaoranym polu pegeerowskim. Stał razem z dyrektorem miejscowego PGR-u, obok ciągnika i traktorzysty, odwrócony plecami do drogi. Kiedy jednak usłyszał turkot nadjeżdżającej furmanki, odwrócił się i gdy zobaczył, że to ksiądz z Najświętszym Sakramentem jedzie do chorego, bez chwili wahania uklęknął na oba kolana na tej świeżo zaoranej roli i chwilę, z głęboką czcią, adorował Pana Jezusa. Nie baczył na to, że widzą go jego nauczyciele i dzieci i że mogą o tym donieść do władz. Nikt więcej nie uklęknął. Ani dyrektor PGR-u, ani traktorzysta, ani nauczyciele, ani dzieci. Znałem tego kierownika szkoły i wiedziałem, że jest wierzący, ale nie spodziewałem się takiej jego wspaniałej postawy i odwagi w wyznawaniu wiary. W tamtych czasach, na oczach swoich podwładnych – nauczycieli i dzieci, oraz miejscowego notabla – dyrektora PGR-u uklęknąć przed Najświętszym Sakramentem, to prawdziwe bohaterstwo, wyznanie wiary i wspaniały przykład dla dzieci.

A dziś, kiedy wolno jawnie chodzić do kościoła i wyznawać swoją wiarę, iluż nauczycieli dałoby takie świadectwo? Mamy w salach szkolnych krzyże i zachęca się dzieci do modlitwy przed i po lekcjach szkolnych. Ilu nauczycieli ma odwagę modlić się razem z dziećmi?

W szkole, w której uczę religii, na piętnastu nauczycieli tylko dwie panie oprócz księdza modlą się razem z dziećmi. A wszyscy niby są katolikami. W czasie rekolekcji szkolnych dla dzieci tylko cztery nauczycielki przychodzą razem z dziećmi do kościoła. Zaś na Mszy św. na rozpoczęcie czy zakończenie roku szkolnego, ani jednej trzeciej ich nie ma z dziećmi w kościele. Nie wspominam już o innych świadectwach życia. A potem dziwią się, że dzieci nie mają do nich zaufania, że ich nie darzą szacunkiem. Narzekają, że dzieci po skończeniu szkoły ich nie poznają, nie kłaniają im się, nie pamiętają o nich. Niestety! Taki nauczyciel, który nie jest świadkiem wiary, nie daje uczniom przykładu dobrego życia, którego słowa i pouczenia rozmijają się z życiem, – nigdy nie będzie przez dzieci kochanym, szanowanym, a jeśli nawet go słuchają, to często tylko ze strachu, a nie z miłości i szacunku.

Dziś, w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej na nowo sobie zechciejmy uświadomić, iż w obliczu zagrażającego nam grzechu, nękającej nas bezsilności, ataków rozmaitych pokus jedyny nasz ratunek w przyjęciu w posłuszeństwie słów Matki Bożej, słów budujących nadzieję: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie [Syn]


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Biblia, Słowa o Słowie, Słowo i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz