Singiel/Singielka – wołanie o pomoc?

Sama kwestia pojęcia „singiel” jest już bardzo wymowna. W kulturze polskiej przywykliśmy do określenia kawaler/panna. Wiemy, że są to osoby nieżonate/niezamężne. Na dźwięk tych słów – określeń nie wnikamy w szczegóły dotyczące woli zaślubin, bądź jej braku. Kiedy jednak spotykamy się z brzmiącym nie polsko pojęciem, mającym określać polską rzeczywistość, to w moim odczuciu mamy tu do czynienia z ukrytym przekazem: „zainteresuj się mną”, „Zwróć na mnie uwagę”. W przypadku komentowanego pojęcia ciśnie się na myśl co najmniej przypuszczenie, iż oto ktoś wysyła swego rodzaj przekaz S.O.S. Tym bardziej można się w tym przekonaniu utwierdzić, jeśli poruszamy się po terenie wspólnoty wierzących. Jako katolicy doskonale zdajemy sobie sprawę z Bożego planu, jaki ma się w naszym życiu zrealizować. Mamy dostąpić zbawienia poprzez dane nam życie oraz nasz modus vivendi. Podstawowym, że się tak wyrażę, sposobem życia człowieka jest małżeństwo. Kolejnym jest życie monastyczne, konsekrowane. Jednak i bezżenność jako życie poza murami klasztoru, poza celibatem, nie musi być niegodziwością. Wszystko zależy od naszych moralnych aktów, wyborów jakich dokonujemy. Winny się one opierać na zgodzie dobra, godziwości na gruncie czynu, jaki chcemy dokonać – nie może on sam w sobie być zły, grzeszny. Muszą być także „czyste” intencje – to co mną powoduje do działania ma opierać się na miłości Boga oraz bliźniego. Wreszcie także okoliczności, jakie towarzyszą memu działaniu, kierowanemu miłością ku Bogu i bliźniemu, powinny być same w sobie co najmniej obojętne. Najlepiej jednak, jeśli są po prostu dobre, czyli działam przygotowany, kompetentny, w stanie łaski uświęcającej. Jakiekolwiek zachwianie dobra w akcie moralnym skutkuje popełnieniem uczynku niegodziwego, czyli grzechu.

Jeśli zatem spotykam się z kimś, kto deklaruje się jako „singiel”, wówczas pytam go: co chcesz osiągnąć poprzez ten swój „modus vivendi”: dlaczego tak wybrałeś, jaki stawiasz sobie cel i jakimi środkami chcesz go zrealizować. Dopiero uzyskawszy odpowiedzi na te pytania mogę podjąć ocenę moralną takiego wyboru drogi życiowej. Z kilkuletniego doświadczenia wiem, że bardzo często motywem przewodnim wyboru bycia „singlem” jest szereg obaw, lęków, wątpliwości. Mają one najczęściej przyczynę w domu rodzinnym, wychowaniu, złym przykładzie w środowisku lokalnym. To jest normalne, więcej, zrodziło się wskutek grzechu, braku u człowieka miłości do Boga. I w ten sposób wyraźnego znaczenia nabierają słowa Chrystusa o niezdatnych do małżeństwa, których takimi uczynili ich bliźni [Mt 19,12]. Bóg jest Panem czasu, świata i całego uniwersum. Jego moc jest niewyobrażalnie potężna i łaskawa dla tych, którzy Go miłują. Jeśli zatem mam pełnić wolę Bożą, która jest oddawanie należnej Jemu Chwały, to pomoc w pokonaniu bariery, jaką może być wybór bycia „singlem”, pomoc duszpasterska, sakramentalna, katechetyczna jest jak najbardziej na miejscu. Powiem więcej: jest obowiązkiem dla każdego, kto mieni siebie katolikiem.

Problem jest niebagatelny i wymaga głębszego studium. Zatem do tematu jeszcze wrócę.


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Dzieje, Fronda, Rebelya i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz