O weryfikacji wewnątrzkościelnej

Od pewnego czasu nie milkną głosy n/t teatru wydarzeń z placu przed pałacem prezydenckim. Media nie rezygnują z choćby kilku zdań codziennego komentarza odnośnie bieżącej sytuacji. Trudno się dziwić, że wszystko to przybiera rozmaite tony, niczym niezestrojony instrument muzyczny, skoro nawet hierarchowie Kościoła Katolickiego w Polsce nie do końca zgodnym głosem przemawiają. No cóż, widać jak bardzo wiele braków posiada dziś elita ludzi, którzy tak z ramienia państwa jak i Kościoła pretendują do bycia solą ziemi i światłością świata w służbie narodu. W tym miejscu cisną mi się na myśl słowa, jakie mi powiedział kolega pallotyn kilka dni temu, kiedy rozmawialiśmy o duszpasterstwie parafialnym w Czechach.

Rozmówca mój wspomniał wówczas, że do dobrego tonu należy, jeśli lokalny duszpasterz danej społeczności, krótko po objęciu parafii uda się do osoby będącej reprezentantem samorządu (chodzi o osoby typu: sołtys, wójt, burmistrz, etc). Należy podczas takiego spotkania przedstawić się oraz jasno wyartykułować, iż tak jak ten samorządowiec, będący moim parafianinem służy społeczności na sposób przewidziany jego kompetencjami, tak ja, jako duszpasterz przychodzę do tej samej społeczności  czyniąc identycznie to samo: służąc jej na miarę moich kompetencji. Tym bardziej, iż tak on jak i ja dzięki tym ludziom pobieramy uposażenie.

W moim odczuciu jest to wyraźne postawienie akcentów oraz granic działania. Przede wszystkim zaś mobilizuje do profesjonalizmu tak w przypadku owego samorządowca jak i duchownego. Niestety, częściej chce się widzieć w naszym kraju relacje między kościołem a państwem na sposób „Rancza” tudzież „Plebanii” czy jakiegoś innego „Ojca Mateusza”. I nie czarujmy się, musiał ktoś dać asumpt do tego typu spostrzeżeń, które przeniesiono na telewizyjny ekran. Nie czarujmy się również, iż wiele przyczynków ku takiemu biegowi spraw, mamy możliwość zaobserwować na co dzień wokół naszych lokalnych społeczności, czy też na szczeblu hierarchii Kościoła. Źle bowiem dzieje się, kiedy ni stąd, ni zowąd duchowni wyraźnie opowiadają się za lub przeciw osobom z pierwszych stron gazet tak kolorowych, jak i codziennych. Ewangelia mi podpowiada, iż Chrystus, chcąc coś jasno wyartykułować, nie powoływał się na prominentów swoich czasów. A z pewnością było ich nie mało. Mistrz z Nazaretu odwoływał się do POSTAW, potępiał GRZECH, piętnował HIPOKRYZJĘ i afirmował CZŁOWIEKA – nawet jak był postrzegany przez wielu wokół jako łajza, cichodajka, czy zdzierca. Dawał zatem Pan Jezus szansę każdemu, kto tylko potrafił wzbudzić w sobie wolę przyjęcia tego, co do zaproponowania miał mu Nauczyciel Chrystus.

Dlaczego dzisiaj robi się dokładnie wbrew Ewangelii? Zresztą nie tylko w tej materii, o której tu wzmiankuję.

Miał Pan Jezus tę (między innymi) „przewagę” nad swoimi apostołami, później biskupami i prezbiterami w Jego Kościele, że znał wszystko o danym człowieku, albowiem jest Bogiem. I tak sobie myślę, że kiedy stawał naprzeciw jakiegoś człowieka, to patrzył nań tak, jak na mnie spojrzał kiedyś pewien kameduła, o. Korneliusz. Miałem wówczas wrażenie, że wiedział o mnie wszystko od czasu mego poczęcia, aż po chwilę, kiedy się spotkaliśmy. Dlaczego o tym wspominam? Ano z takiej oto przyczyny, że warto byłoby zrobić taki eksperyment wobec tych wszystkich, którzy dziś uważają siebie za takich super znawców i krytyków Kościoła oraz jego hierarchii. Wziąć takiego człowieka zapytać o nazwisko oraz o parafię. Następnie udać się do tejże parafii i zasięgnąć opinii duszpasterza, co do postawy owej „sprawdzanej” osoby jako katolika, żyjącego w konkretnej parafialnej rodzinie. Kto wie, jaki byłby wynik takiego „ankietowania”?


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Dzieje, Fronda, Rebelya, Variae i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do O weryfikacji wewnątrzkościelnej

  1. Kiejstut pisze:

    „…Źle bowiem dzieje się, kiedy ni stąd, ni zowąd duchowni wyraźnie opowiadają się za lub przeciw osobom z pierwszych stron gazet tak kolorowych, jak i codziennych.”

    Ba, żeby tylko. Nie widzą ich złego prowadzenia się, ich rozwodów, itp:(
    Krótkowzroczność czy też zwykły nonkonformizm?
    Można by wiele napisać, ale szkoda klawiatury, bo każdy widzi jak jest:(
    ps
    Zakończył sie okres pielgrzymkowy. Czy mógłbym prosić o wypowiedź Księdza na temat:
    – Jak to jest, że Kościół nie wykorzystuje potencjału ludzi, księży uczestniczących w pielgrzymkach.
    Dlaczego w pielgrzymkach nie uczestniczą Proboszczowie i co znaczniejsi Hierarchowie kościelni?
    Jeżeli Ksiądz sie zdecyduje, to proszę bez ściemnień:)

Zostaw komentarz