„Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili;”
Przed momentem „załapałem się” na ogłoszenie wyroku przez sędzię A. M. Wesołowską. Oskarżonym był ojciec, który porzucił w górach swego 14 letniego syna, by w ten sposób uczynić z niego „twardziela”. Oskarżony do winy się przyznał, przeprosił i poprosił o wybaczenie syna oraz swą małżonkę. Prokurator wnioskował o kare 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3, adwokat zaś zwrócił się do sądu z propozycją umorzenia postępowania, na okres próby 1 roku. Mecenas argumentował, iż jego klient dojrzał do tego, by więcej takich czynów nie popełniać. Sąd do prośby obrony się przychylił. I uczynił krok więcej – do argumentacji obrony pani sędzia dodała, iż odstępuje od wyroku skazującego także i z tego powodu, iż podsądny jest pracownikiem agencji ochrony. Nie mógłby dalej tam pracować, gdyby doszło do skazania.
Może to moja nadinterpretacja, ale w tym całym zajściu widzę pewne ważne, choć nie wprost wyartykułowane płaszczyzny.
- Wobec postępującego kryzysu rodziny, źle jest, aby rodzina zmagająca się z problemami wewnętrznymi (naganne środki wychowawcze, czy wręcz brak świadomości ojcowskiej) dodatkowo została wstrząśnięta rozpadem na skutek skazania prawomocnym wyrokiem. Myślę, że jesteśmy dziś w stanie zebrać odpowiedni materiał, że tak powiem, „poglądowy”, czy skrucha w tego typu sprawach, jak ta, którą opisałem, rokuje na poprawę, czy też nie. To pierwszy moment, kiedy można zapobiec uczynieniu kogoś niezdolnym do małżeństwa.
- Jest również źle, kiedy jest się ślepo posłusznym literze prawa, zatrzymując się li tylko na suchym zapisie prawnym, nie widząc dobra jakie winno być celem w życiu człowieka, jego rodziny. Bo co z tego, że w tym konkretnym przypadku stanie się zadość sprawiedliwości według litery prawa (za porzucenie małoletniego grożą 3 lata pozbawienia wolności) i osadzi się w więzieniu obiektywnie winnego człowieka, jeśli w następstwie sprawiedliwości „bezdusznej”, narazi się tak skazanego, jak i jego rodzinę na trudności niewyobrażalnie większe – bo trwające bardzo długo w ich wszystkich życiu – aniżeli to wszystko, co towarzyszyło sytuacji, która doprowadziła w finale na wokandę sądową. To drugi moment, kiedy można uczynić coś, by zaradzić sytuacji, która mogłaby uczynić kogoś z winy innego, do bycia niezdolnym do małżeństwa.
Oczywiście, tych „momentów” mamy znacznie więcej, o dużo za dużo. Świadczy o tym liczba rozwodów oraz związków konkubenckich, gdzie widać brak ufności względem osób oraz poleganie tylko i wyłącznie na tych rozwiązaniach, które najmniej kosztują. Bo naburmuszenie się, zabranie zabawek z piaskownicy, buźka w podkówkę – to nic innego jak te „najtańsze” nic nas nie kosztujące, ewentualnie bardzo niewiele, rozwiązania.
Kto może pojąć, niech pojmuje!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
….. Wykładając apostołom prawdę o bezżenności dla królestwa Bożego, Chrystus Pan mówił, że „nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!” (Mt 19, 11-12).
Kiedy trudno mi pojąć Bożą rzeczywistość ziemskiego Kościoła, chętne wracam do pięknej pieśni eucharystycznej, której słowa przypominają mi, że nie wszystko muszę rozumieć: „wiarą ukorzyć trzeba zmysły i rozum swój”. A zatem, kto może pojąć, niech pojmuje!
Tak, to prawda, że „Adoro te” Akwinaty bardzo delikatnie i zrozumiale dla człowieka Bożego prawdy objawione tłumaczy i obrazuje. Jednak co począć z rzeszami tych, którzy albo idą na łatwiznę i zrywają w ten sposób delikatną nić życia w łasce małżeństwa, albo – co chyba jeszcze gorsze – zostali przez bliźnich potraktowani tak grubiańsko, że stali się niezdolnymi do małżeństwa? Tak sobie myślę m.in o ludziach, którzy żyją z propagowania „wolnej miłości”, pornografii, rozwiązłości moralnej szeroko pojętej.
„….Tak sobie myślę m.in o ludziach, którzy żyją z propagowania „wolnej miłości”, pornografii, rozwiązłości moralnej szeroko pojętej.”
Można im tylko współczuć i sie za nich modlić.
W ostatnich latach, tyle znaków się objawiło, a ludzie nijak nie chcą wyciągnąć wniosków 🙁
Dzieci tylko szkoda.
Kiejstucie, nie tylko dzieci szkoda. Ich przede wszystkim, bo są bezbronne i chłoną, co widzą, ale tych dorosłych też szkoda. Każdy człowiek jest człowiekiem całe życie, nieprawdaż? 🙂