Na forum Rebelya.pl jakiś czas temu zapoczątkowałem dyskusję n/t: „Sekta a Kościół – próba porównania doktrynalnego”. Pojawiło się tam kilka postów i temat „zakopał się” w gąszczu innych. Wskutek jednak wypowiedzi*, które pojawiły się w związku z wydarzeniami z Krakowskiego Przedmieścia, sprzed Pałacu Prezydenckiego, postanowiłem na nowo do tematu powrócić. Jednak śpieszę tu od razu z ważnym dookreśleniem – ci, którzy sądzą, że sprowadzę tylko li do sekty „obrońców” krzyża – rozczarują się. Nie jestem z tych, którzy widzą świat jedynie w kolorach czerni oraz bieli. Jest jeszcze mnóstwo odcieni szarości, które finalnie mogą okazać się albo czarne albo białe.
Kto zechciał zajrzeć pod zalinkowane treści, ten już wie, jakie podstawowe cechy określają sekty jak i również poznał opisowe postulaty realizowane w Kościele Katolickim. Nie ma, więc sensu ich tu powielać. Zacytuję jednak jeden z moich postów, albowiem na jego podstawie doszło do odkrycia tytułowego dysonansu.
A nie byliśmy tego świadkami tydzień temu? Epitety pod adresem księży, tłuszcza napierająca na płotki i strażników? Nie, żebym miał kogoś podpuszczać, czy z premedytacją upokarzać, ale wiele z punktów określających mechanizm sekciarstwa, daje się zauważyć w związku z wydarzeniami z Krakowskiego Przedmieścia oraz w odniesieniu do kreacji PR partii J. Kaczyńskiego, z nim samym. Na moje oko, to po prostu przeraźliwe uświadomienie sobie bycia przegranym w tym rozdaniu, jakie się dokonało w ostatnich wyborach. I przyznać też należy, że była to walka nie równa.
Pomyślałem sobie, po opublikowaniu powyższego posta na forum: no dobra. Jest jakaś grupa ludzi, która zdradza pewne symptomy, mogące podprowadzić do myślenia o nich w perspektywie ruchu sekciarskiego. Nikt nie jest ani święty, ani doskonały. Ciągle, jako Kościół, zbliżamy się do Ideału w Chrystusie. To zupełnie tak, jak podczas spływu po Dunajcu. Flisak pyta turystów:, „Z której strony opłyniemy to wzgórze, które widzimy po lewej stronie?” – Cepry odpowiadają chóralnie: no oczywiście, że tylko z lewej strony! To widać jak na dłoni!. Po chwili ze zdumieniem rozdziawiają buzie, ponieważ tratwa pięknym łukiem omija wzgórze ze strony prawej**, a flisak na nich spogląda w promienistym uśmiechu…
Kroczymy po krzywych ścieżkach naszego życia, na których Pan Bóg pisze prosto zgłoski, które przez nas umiejętnie odczytywane, raz – zbudują naszą osobistą świętość, dwa – odrzucą lament, płacz i utyskiwanie, jaki ten świat jest zły, i deprawujący człowieka.
Pora jednak na zaprezentowanie dysonansu.
Otóż jawi mi się on w sytuacji, kiedy słowa wzgardy owych przebranych, mkną niczym błyskawice ku tym, którzy bój ów wygrali. W moim kościele jest plakat zapraszający na uroczystości beatyfikacyjne ks. Jerzego Popiełuszki. Na plakacie widnieje motto, zaczerpnięte z nauczania Błogosławionego: „Przemoc nie jest oznaką siły, lecz słabości„. A przemoc to nie tylko użycie siły przeciw drugiemu. To także obrażanie go słowne, nękanie psychiczne, odbieranie mu czci i honoru. Przypuszczam, że nie mała grupa „obrońców” była obecna na uroczystościach z 6 czerwca br. Zapewne też, byli tam tacy, którzy ks. Jerzego słuchali w latach 80 tych XX wieku… Po raz kolejny, więc widzę spełniające się słowa Chrystusa: Nie może być uczeń nad mistrza…
Ileż więcej można by zrobić dobrego, zdemaskować zło, odkryć hipokryzję, używając przy tym w odpowiednich proporcjach emocji oraz rozumu. A tymczasem te pierwsze przesłaniają drugie. Co ciekawe, „przeciwnicy” krzyża w niczym nie odbiegają od tego samego pomieszania proporcji. Także budują na emocjach, nimi się kierują i próbują im nadać kształty racjonalności.
Po drugie: przegrani wygranym rzucają: kłamcy, oszuści, wykorzystujący innych, manipulatorzy, etc. Pytam się więc: czemu nie korzystać ze zdobyczy cywilizacyjnych? Z nauk socjologicznych, psychologicznych, czemu nie wykształcić prawdziwych „speców” do spraw, które dziś są palące, nie cierpiące zwłoki: reformy kraju, usprawnienia choćby retencyjne, w związku z powodziami? Te 20 lat, jakie minęło od opadnięcia Żelaznej Kurtyny to sporo czasu, by totalnie odciąć się od spuścizny demonicznej władzy komunistycznej. Szkoda, że bycie lepszym od tych, których się nazywa gorszymi, tak naprawdę jest – jak widać – bardzo trudne.
Ludzie kochani! Zostawcie umarłym grzebanie umarłych! Pozwólcie na śmierć pamięci tych, co tego samego chcieli osiągnąć wobec was, kiedy były puste półki w sklepach, kiedy ZOMO pałowało za najmniejszy przejaw niezadowolenia z rządów PRL. Co znamienite: nie posłał ani sam nie poszedł Jezus za Judaszem Zdrajcą. A ten, kiedy zrozumiał, co uczynił, poszedł na pole Krwi i tam rozpękł się na pół i wylały się jego wnętrzności.
Czy potrzebujemy kolejnych 2000 lat historii, by wreszcie zrozumieć, iż Nowy Człowiek a na dodatek Bóg już jest między nami i w nas? Że uzdalnia nas do niebycia niewolnikami, lecz wolnymi? Zamiast uskuteczniać misteria, pora wreszcie żyć Misterium Paschalnym. A żyć Nim to po prostu stawać się z dnia na dzień, z doświadczenia na doświadczenie lepszymi, mądrzejszymi, bardziej świętymi.
*wypowiedzią „bazową” były słowa Normana Daviesa: PiS nie jest normalną opozycją, a sektą polityczną, posiadającą guru, misję i własnych świętych. To raczej ruch wywrotowy, który próbuje nie tyle polepszyć III RP, co ją zburzyć.
**przykład zaczerpnięty z homilii ks. P. Pawlukiewicza z dnia 1 sierpnia br, wygłoszonej w kościele Św. Krzyża w Warszawie.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Trochę to wszystko pomieszane proszę Księdza:)
„Po drugie: przegrani wygranym rzucają: kłamcy, oszuści, wykorzystujący innych, manipulatorzy, etc. Pytam się więc: czemu nie korzystać ze zdobyczy cywilizacyjnych?”
Ja w tej zaistniałej sytuacji nie widzę wygranych, ni przegranych.
Zdobycze cywilizacyjne, socjologia,etc….., a wcześniej jeszcze o racjonalizmie, eh…..:)
Z tego co wiem, Ksiądz jest człowiekiem młodym, więc co może Ksiądz wiedzieć, co tak naprawdę czują i myślą 60-latkowie stojący i broniący Krzyża. Cóż Ksiądz może wiedzieć, a powinien Ksiądz, jak Oni bronili Krzyża w najgorszych latach PRL-u- prosze poniższy link o tym:
http://cogito.salon24.pl/218093,nie-bedzie-bardzej-bolalo
Troszeczkę umiaru w pisaniu proszę Księdza, w wyciąganiu pochopnych tez/przypominam o Heglu :)/
Niech Księdza Bóg błogosławi.
Nawet Igor Janke:
Stanisław Żarun
Używa Pan mocnych słów, może za mocnych porównań. Ale przyznam, że też nie mogę uwierzyć w to, co tam sie dzieje. W to, ze ludzie, nasi rodacy, Polacy, krzyczą „spieprzaj dziadu” do czlowieka, ktory juz nie żyje, którzy skaczą i wrzeszczą w miejscu, gdzie czcimy pamięć 96 ludzi, ktorzy zginęli w katastrofie. Którzy sikają do zniczy.
Obrońcy krzyża to nie jest moja bajka, ale ci ludzie sie modlą i nic złego nie robią. Nie moge uwierzyć w tak barbarzyńskie zachowanie tłumu, ktory kpi z modlących się, kpią ze zmarlych. To przechodzi ludzkie pojęcie. Ważne jest, by druga strona nie dała sie ponieść emocjom
Igor Janke 406 2034 | 2010-08-12 10:22
No jak to? Przecież ktoś wybory wygrał, a kto inny przegrał, prawda?
Poza tym, dla mnie nie istnieje „problem” ludzi, którzy przy krzyżu na Krakowskim się modlą. Godne to i sprawiedliwe a nade wszystko konieczne. Konieczne dla tych co 10 kwietnia zginęli, konieczne dla tych, którzy żyją. To pewne.
To, co mnie napawa zgrozą wręcz to fakt, iż „stać pod krzyżem” to nie tylko coś statycznego, ale to też ruch. Samo stanie pod krzyżem to jeszcze nie dowód na to, że ma się krzyż a nade wszystko Ukrzyżowanego w sercu, na ustach i w umyśle.
Tak ja to widzę.