Przeczytałem dziś rzecz następującą:
Embrion i płód nie mają w judaizmie statusu pełnego, ukształtowanego człowieka – bo nimi nie są. Jednocześnie jednak – od momentu zapłodnienia – są potencjalnym życiem i zyskują stale na wartości w procesie przebiegu ciąży. [W Szemot (Ks. Wyjścia 21:22) natrafiamy na opis sytuacji, w której za przypadkowe spowodowanie poronienia sprawca ponosi karę, ale nie jest to kara za morderstwo, ani zabójstwo]. Dopiero od momentu narodzin życie dziecka i matki mają tę samą wartość. [Halachicznie (zgodnie z żydowskim prawem religijnym) człowiek jest uznawany za nefesz (w tym przypadku określenie to oznacza „żyjącą osobę”) w chwili, gdy głowa noworodka opuści kanały rodne matki. W sytuacji porodu, w którym głowa dziecka nie ukazuje się pierwsza, decyduje fakt ukazania się połowy jego ciała.]
Aborcja jest więc dopuszczalna, a nawet może być bezwzględnie nakazana, ale jedynie wówczas, gdy życie i zdrowie matki jest poważnie zagrożone. W sytuacji, gdy życie kobiety jest w niebezpieczeństwie, mamy bowiem do czynienia z sytuacją, gdy życie osoby potencjalnej zagraża życiu osoby realnej. Decyzja musi być więc jednoznaczna. [Źródło]
W świetle tego artykułu taka mnie refleksja naszła:
Jak się obchodzi z życiem poczętym, tak też z tobą będą się obchodzić… „Zagłada Żydów jest zatem dopuszczalna, a nawet może być bezwzględnie nakazana, ale jedynie wówczas, gdy interesy świata poza żydowskiego są poważnie zagrożone” – to zdanie jest też bardzo przekonujące i logiczne…
Jeśli są ludzie, którzy odmawiają embrionom godności ludzkiej, to i mogą się zdarzyć też tacy, którzy odmówią tej godności Żydom. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Castro.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.