Wiek XXI, mimo, iż za sobą tak doświadczenia nurtów oświeceniowo – racjonalistycznych, jak również traumę Holocaustu zdaje się mało rokować na to, by z owych punktów historii wyciągać wnioski. Francuska Rewolucja wymyśliła praktyczny ateizm, Niemcy faszystowskie i Sowieci swoimi oprawczymi metodami polityczno – terrorystycznymi nadali zaś temu wszystkiemu charakter pandemonium, o którym w Raju utraconym pisze John Milton, czy Michał Bułhakow w Mistrzu i Małgorzacie. Piętno, jakie na człowieku wycisnęła oś historii jest tak bardzo głębokie, iż wszelkie granice przestają być dla niego stałe i jednoznaczne, zamieniając się w morze wzburzonego relatywizmu, jak to określił w kazaniu na Mszy Świętej pro eligendo papam, kardynał J. Ratzinger[1]. Znamy przecież ów „pierwszy raz”, kiedy to granice przestały być dla człowieka jednoznaczne. Skutki ich przekroczenia nosimy po dziś dzień. Grzech Adama i Ewy to wynik zwodniczej dialektyki zła, która pobudza do działania, owszem – ale zaniedbuje, ba! Wręcz kategorycznie odrzuca refleksję!.
Konieczne, zatem jest, by człowiek doby upowszechnionych lotów kosmicznych, Internetu i tysięcy innych luksusów zaczął wreszcie nie tylko działać, ale też myśleć. I to nie tylko jak życie uczynić łatwiejszym i wygodnym, ale nade wszystko, jak je uczynić wolnym od owego pandemonium, zataczającego coraz to węższe kręgi, niczym rzeczny wir, wciągający wycieńczonego pływaka w otchłań rzecznej topieli.
Błędem, czy wręcz kłamstwem jest twierdzić, że niniejszy postulat łatwy jest do zrealizowania. Tym bardziej, że nie polega on na tworzeniu czegoś nowego – a więc nie wydaje się niezbyt pożądany w mentalności dzisiejszego człowieka. Tu chodzi raczej o powrót do porządku pierwotnego, do wkroczenia w świat precyzyjnych granic i powinności.
Potrzeba wpierw znaleźć, czy obrać odpowiedni azymut dążeń. Jednak nie jakichś tam dążeń, lecz tych, które wypływają z porządku stwórczego. Wszystkie one znajdują swój początek w tym jednym, początkowym i ostatecznym zarazem: Bądźcie świętymi, ponieważ Ja jestem Święty! (Kpł 11,44). Konieczne, zatem jest obranie kursu na świętość i zamiłowanie do spraw Bożych[2]. Konsekwencją obranej drogi jest szereg cech, które zaczynają obiektywizować się w życiu duchowym człowieka. Są to: wewnętrzny pokój a nawet radość w przeciwnościach na drodze obranego ideału, pełna akceptacja Objawienia i nauki Kościoła, pokora i posłuszeństwo, roztropność i umiar w realizacji życia duchowego, gotowość do poświęceń, prostota i nie zwracanie uwagi na względy ludzkie, a także uległość w kierownictwie duchowym i formacji duchowej[3].
Aby nie pozostawić wątpliwości, że wymienione skutki zdążania ku świętości to nie martwe idee, czy pobożne życzenia, warto podkreślić kilka kwestii.
- Od kilku lat rośnie liczba popełnianych samobójstw, a średnia wieku ofiar spada coraz niżej. Świadczy to o zdecydowanym nie radzeniu sobie z trudami, jakie pojawiają się w życiu, spada odporność psychiczno – emocjonalna, rodząca się w wyniku osobistych, bądź społecznych dysharmonii.
- Coraz częściej mamy do czynienia ze spektakularnymi odejściami kapłanów nie tylko z urzędu, ale niekiedy też z łona Kościoła. Odchodzący manifestują swe wątpliwości, co do misji Kościoła w głoszeniu Ewangelii oraz kwestionują nauczanie odnośnie moralności chrześcijańskiej.
- Można zanotować zjawisko, które da się określić, jako podróże po hipermarketach duchowości: nie ma dla wielu chrześcijan znaczenia fakt, iż na mocy chrztu świętego na eksplorować pokłady duchowości chrześcijańskiej. Jako, że jest to działanie wymagające poświęcenia i czynnego zaangażowania, bardziej chłonnym staje się sięganie po nowinki mające genezę z religiach Dalekiego Wschodu, lub ucieka się w slogany postmodernistyczne, mające wiodącą nutę we wspomnianym relatywizmie, (jako przykład: jestem katolikiem, ale dopuszczam homoseksualizm, jako realizację siebie w miłości; dopuszczam aborcję, jako szansę na uporządkowanie swego życia).
- Czymś niemal martwym, zwłaszcza w młodym pokoleniu jest zdolność do poświęceń, do ofiary. Badania socjologiczne wskazują, że w postępie kroczącym, średnio o 5% rocznie przybywa w Polsce postaw czysto egoistycznych.
Przedstawione 4 negatywy znajdują swe pozytywne odbicie wpierw w świętych i błogosławionych, których liczba na przestrzeni 2 tysięcy lat misji Kościoła mamy w liczbie ponad 70 tysięcy. Przewód procesowy, konieczny przy beatyfikacjach i kanonizacjach zakłada rzetelne spojrzenie właśnie na sposób realizacji drogi ku świętości oraz na konsekwencje jej podejmowania. Znakomitym przykładem w realizowaniu w życiu osobistym działań przepojonych duchem Bożym jest postać błogosławionego księdza Antonio Rosmini – Serbani[4]. W 146 lat po śmierci został oczyszczony przez Kongregację Nauki Wiary z zarzutów herezji, za które został napiętnowany w bulli papieża Leona XIII „Post Obitum”, w roku zaś 2007 Benedykt 16 zezwolił na beatyfikację tegoż kapłana[5].
Wymienione wcześniej „znaki rozpoznawcze” wskazujące na działanie Bożego, zanegowane, obrócone o 180 stopni są idealnym rozpoznaniem działania złego ducha. Symptomy, które wskazują na oddziaływanie złego ducha w działaniu człowieka, to między innymi, najczęściej: kwestionowanie prawd wiary, huśtawka uczuciowa (od wzniosłej pobożności, po upodlania się, niską samoocenę), pragnienie szybkiej świętości, bez zbytniego angażowania się celem jej wypracowania, niecierpliwość, pycha i upór, fałszywa pokora i jaskrawe nieposłuszeństwo – nader często w sprawach duchowych, niepokój ducha, sięgający rozpaczy w sytuacji upadku moralnego, wichrzycielstwo, skłócanie i rozsiewanie zamętu w swoim środowisku życia[6].
Wybór, możliwość opowiedzenia się za kroczeniem pod wpływem natchnień tak ducha Bożego, jak i demona, ducha złego, zawsze pozostaje w gestii wolności człowieka.
W rozumieniu Kościoła Wolność jest możliwością działania lub niedziałania, a więc podejmowania przez siebie dobrowolnych działań. Osiąga ona doskonałość swojego działania, gdy jest ukierunkowana na Boga, który jest naszym najwyższym Dobrem[7]. Uprawnione jest zatem twierdzenie, iż wola poddania się prowadzenia życia wiedzionego duchem złym jest brakiem wolności, ubezwłasnowolnieniem, niewolą. Chodzi oczywiście o jedną, dobitnie wyrażoną prawdę, iż w niewolę popadamy poprzez grzech[8]. Nie każdy jednak grzech prowadzi w skutkach do popadnięcia w niewolę diabelską czy tez opętanie diabelskie. Do pierwszego prowadzi długotrwałe pozostawanie w stanie grzechu śmiertelnego, drugie zaś przebiega w dwóch fazach: I utajonej oraz II nasilonej, oraz dotyczy opętanie sfery sacrum, powodując miedzy innymi niemożność u opętanego opowiedzenie się za Jezusem, jako Panem i Zbawicielem, szał i bluźnierstwa wobec osób modlących się (nawet, kiedy czynią to dyskretnie, w myśli). Diabelskie zniewolenie natomiast dotyczy przede wszystkim zakłóceń w sferze moralnej, duchowej, psychicznej oraz fizycznej[9]. Nim przejdziemy do kryteriów obu stanów niewoli, zatrzymajmy się przez moment nad dwutorowością działania złego.
Chcąc bowiem mówić o mocy szatana, pamiętać należy, iż działać może on pośrednio, bądź bezpośrednio[10].
- Działanie pośrednie – to oczywiście skutek grzechu adamowego, który daje początek grzechu wszelkiego w życiu rodzaju ludzkiego. Wybierając grzech między zamiast zasługiwania, tym samym poddaje się człowiek złemu.
- Działanie bezpośrednie – nie jest jednoznaczne. Można wyróżnić kilka grup oddziaływań bezpośrednich. Są to:
- Pokusa – czyli pobudzenie do popełnienia zła. Może ona wyjść od złego, ale też możliwe jest bycie zwiedzonym przez ciało, czy otaczający nas świat. Jeśli pokusa ma znamiona nielogiczności, braku zasadnych argumentów, to należy się w niej dopatrywać wpływów diabelskich[11].
- Dręczenie – polega na wyrządzeniu człowiekowi, przez szatana, szkód fizycznych[12] (siniaki, bóle, sińce: por. doświadczenia św. Proboszcza z Ars).
- Obsesja – czyli zniewolenie inteligencji człowieka ciągle jedną, czy szeregiem myśli (myśli samobójcze, erotomania)[13].
- Opętanie – występuje wówczas, kiedy osoba ma spętaną wolę (całkowicie, lub częściowo)[14].
- Skażenie – nie dotyczy osób, lecz środowiska ich życia. Skażenia występują znacznie częściej, niż opętania, występują tam, gdzie odbywały się m.in. seanse spirytystyczne, perwersje moralne, samobójstwa, kulty satanistyczne[15].
Mając tak zarysowany szczegółowo sposób oddziaływania złego ducha na osobę ludzką można dopiero mówić o kryteriach, które pozwalają, choćby orientacyjnie na wskazanie konkretnych środków zaradczych. Poza tym, jak widać, opętanie to efekt bezpośredniego działania demona, zaś zniewolenie dokonywać się będzie stopniowo.
Rozpoznawanie obecności złych duchów można oprzeć na dwóch rodzajach kryteriów. Pierwsze kryterium to fenomeny subiektywne: odczuwane w swym wnętrzu, czy też na własnym ciele. Mimo ich odczuwania, nie można z zewnątrz, przez inne osoby potwierdzić ich autentyczności. Drugi rodzaj kryteriów należy do zjawisk obiektywnych, dających się potwierdzić. Podlegają one klasyfikacji w kluczu jawności, bądź utajenia działalności szatana.
Do obszarów jawnych zaliczyć można: okultyzm, satanizm, czary, spirytyzm czy wróżbiarstwo[16] – a więc „miejsca” poznania i źródła siły duchowej niepochodzące od Boga[17]. Następnie są to urojenia, czyli zmiany wpływające na zachwianie normalnej percepcji zmysłowej. Kolejną grupę zjawisk obiektywnych tworzą odczucia irracjonalne: stany neurotyczne, uporczywe i destrukcyjne lęki. To ta grupa zjawisk prowadzić może do autodestrukcji, czyli aktów samobójczych[18].
Szatan działa również w sposób zawoalowany, i to wcale nie rzadziej niż jawnie. W tej grupie działań niejawnych należy umieszczać pokusy, które zrealizowane, prowadzą do poczucia winy, samopotępienia, do niskiej samooceny. Także zależność wypływać może wskutek działania demonicznego. Tu odnaleźć można nierzadko, (choć nie zawsze) źródło zniewolenia seksem, obżarstwem, używkami. Również problemy uczuciowe mogą mieć swe źródła w szatańskim działaniu. Chodzi tu między innymi o współwystępujące w uczuciach np. nienawiści, depresji czy gniewu. Choroba także może być narzędziem szatańskiego zniewolenia człowieka. W doświadczeniach problemów duchowych też może występować działanie szatańskie, mające na celu zakłócenie rozwoju życia duchowego. Przejawiać się mogę one z jednej strony przesadną odnową siebie, z drugiej zaś legalistycznym realizowaniem nakazów wypływających z wiary (w myśl maksymy: fałszywa pokora prowadzi do pychy). Ostatnim zaś, wartym zasygnalizowania kryterium rozpoznawania zniewolenia diabelskiego jest lęk przed dziełem Bożym. Szatan, budząc w człowieku strach, może nawet przeciwstawić się budowaniu Królestwa Bożego[19].
Niniejsze opracowanie, to tylko schematyczny rys problemu, z jakim ma zmagać się Kościół Chrystusowy w wieku XXI. Widać jednak pewną nutę wiodącą w całości tej „piekielnej” melodii: fałszywa, redukcjonistyczna antropologia, chcąca sprowadzić wydarzenie człowieka do epizodu bycia kółkiem w machinie świata, mającego na celu utwierdzenie w zasadności funkcjonowania pandemonium. Ta zaś pandemia diabelska ma cel jeden: osierocić człowieka, pozostawić go bez nadziei. Pozostawić go w grzechu przeciw Duchowi Świętemu, a w konsekwencji skazać Dziecko Boże na piekło. Stawką, więc, w zawodach przeciw złemu duchowi jest życie wieczne, lub potępienie. Rodzi się zatem postulat zasadniczy i konieczny w realizacji: podejmować choćby najmniejsze ćwiczenia duchowe, by pobudzić człowieka w beznadziei, do kroku ku Człowiekowi.
[1] G. Weigel, Boży wybór, Kraków 2005, s. 268.
[2] M. Chmielewski (red.), Leksykon Duchowości Katolickiej (=LDK), Lublin – Kraków 2002, s. 758.
[3] Tamże.
[4] R. Skrzypczak, Przeznaczenie proroków, w: „Fronda” 44/45, ss. 96-121.
[5] Tamże, s. 97.
[6] LDK, s. 759.
[7] KKK 1744.
[8] Rz 6;Gal 4; Ef 4.
[9] LDK, s. 759.
[10] F. di Fulvio, Opętanie szatańskie i egzorcyzmy, s. 153 – 190, w: K. Góźdź, (red.), Realność szatana, Lublin 2006.
[11] Tamże, s. 156.
[12] Tamże.
[13] Tamże; M. Tosatti, Śledztwo w sprawie szatana, Kraków 2004.
[14] F. di Fulvio, jw, s. 158.
[15] Tamże.
[16] Tamże, s. 170
[17] A. Zwoliński, Wywoływanie duchów, Radom 2007, s. 174 nn.
[18] Tamże, s. 171.
[19] Tamże, s. 172.; http://egzorcyzmy.katolik.pl/ z dnia 10. 06.2008, godz. 20.00.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Ważny i dobry post, ale tu konieczna jest poprawka redakcyjna: „W 146 lat po swej śmierci Kongregacja Nauki Wiary oczyściła go z zarzutów herezji,” bo ze zdania wynika, że to Kongregacja zmarła a nie wymieniony ksiądz 🙂
Z Bogiem!
Dzięki za wskazanie na błąd rzeczowy. Już poprawiam 🙂
Reblogged this on Zenobiusz.
Pingback: Z serii: jak trafiacie na bloga: jak walczyć z opętaniem bliskiej osoby | Verum elevans hominem
Tak jakby dopowiedzenie do tego felietonu:
https://pretremarc.wordpress.com/2017/05/24/czy-da-sie-sprawdzic-czy-jest-sie-opetanym/
Pingback: Czy da się sprawdzić czy jest się opętanym? | Verum elevans hominem