O telewizji myśli kilka

Parę dni temu rozmawiałem z pewnym ważnym człowiekiem, który z niejednego pieca chlep jadał. Również z tego amerykańskiego. Oto skrót naszej rozmowy, myślę nie banalnej.

Niby każdy wie, że TV dziś to najczęściej są reklamy przerywane serialami, filmami i informacjami. I tu pojawia się ciekawostka pierwsza:

Czy zwróciliście uwagę, że bardzo często stacje telewizyjne „pakują” w nas: programy na licencjach zagranicznych (Niania, Ojciec Mateusz, Koło Fortuny, Milionerzy, etc) albo filmy w stylu: „Megahitów”, czy rodzimych Mega Produkcji: Sami Swoi, Czterej Pancerni, Stawka Większa niż życie, etc?

Czemu ciekawostka? Albowiem mechanizm ten sprawdził się na zachodzie: dobre filmy i ciekawa rozrywka przerywane reklamami daje przełożenie na wzrost konsumpcji człowieka. Momentalnie wzmaga się tłum przy kasach sklepowych, trzeba dawać nowe towary, etc. Dziś reklamodawcy dają ciężkie pieniądze na reklamy o określonych porach, a i też sami sugerują prowadzącym daną stację TV podczas jakich filmów/programów mają pojawiać się spoty reklamowe ich firm.

Mój rozmówca zapytał: I jak tu głosić dziś Ewangelię człowiekowi?

Wobec takiego stanu rzeczy, jaki zarysował powyżej, ja stanowczo wyraziłem pogląd, że tym bardziej Kościół Katolicki powinien „wejść” w świat TV, by móc, wzorem >>TV Religia<< głosić Orędzie o Jezusie Chrystusie przy kawie, herbacie i wśród oparów kuchennych…Pośród takich propozycji potrzebna jest konkurencja, czy szeroki asortyment towaru…

Ks. Gwarek jednak znów mnie „ściął” swoją ripostą ma mój pogląd. I tu miejsce na ciekawostkę Nr 2. Aby do niej dojść, wpierw  spróbujmy odpowiedzieć sobie, po co ludzie w zasadzie oglądają TV?

Mamy dziś setki, a nawet tysiące stacji TV dostępne za pośrednictwem satelitów i sieci www. Złudne jest twierdzenie, że ludzie oglądają TV by sie orientować w świecie, by poznawać świat itp. Ci, którzy wykorzystują do tego celu TV, to raczej odbiorcy „niszowi”. Ogląda się telewizje przede wszystkim dla relaksu i rozrywki.
Wchodząc w ten sposób do głębi człowieka, Pana Boga, sakramenty, Kościół, Biblię – i wszystko, co stanowi ogólnie „Sprawy Ducha” sprowadzamy do poziomu rozrywki, ewentualnie ciekawostki.

Pojawia się zatem pytanie: Czy o to właśnie nam chodzi, by zejść do poziomu lekkości, łatwości i przyjemności w domenie życia duchowego, realizacji powołania do wieczności i świętości?

Zapanowała cisza, mimo, że było nas zgromadzonych kilku, którzy w sprawie przekazywania Ewangelii do powiedzenia coś mamy. Odpowiedzi nikt nie próbował dać…

Ja dopiero dziś, po ułożeniu sobie tego wszystkiego, dokonawszy analizy zdarzeń, o których mój rozmówca wspomniał mogę pokusić się o taką odpowiedź:

Nie tyle nam trzeba „opanować rynek mediów”, ile bardziej potrzeba być katolikiem z krwi i kości zarówno w kościele podczas nabożeństw jak i wówczas, kiedy pracujemy, uczymy się, bawimy i w ogóle zawsze i wszędzie. Katolikiem z krwi i kości, czyli takim, który nie idzie na kompromis ze złem, czy obojętnością; katolikiem takim, który zanim będzie chciał wymagać od innych, wpierw od siebie wymaga, takim katolikiem, który umiejąc cenić siebie, umie tym samym cenić innych. A nie sposób jest cenić siebie, kiedy życie ducha ledwo się wewnątrz człowieka tli.


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Dzieje i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz